noga

4.3K 77 45
                                    

*perspektywa Shane'a*

Obudziłem się w łóżku Willa przytulony do niego. Gdy usiadłem Hailie się też obudziła.
-pić mi się chce -szepnęłem do niej
- mi też - powiedziała też szeptem. Zacząłem szturchać Willa żeby go obudzić. Kiedy się udało powiedziałem mu że chcemy pić. On wstał i otworzył drzwi żeby wyjść. Wyszedł ale zostawił drzwi otwarte. Zobaczyliśmy opiekunkę i zaczęliśmy krzyczeć na cały dom i się popłakaliśmy rodzeństwo szybko pobiegło do nas. Najpierw przebiegł Vince i nas przytulił. Potem Will a na końcu reszta. Najstarsi bracia nas uspokajali. Nagle przeszła jakaś opiekunka i znowu zaczęliśmy krzyczeć ale tym razem z Tony'm i Dylanem. Will i Vincent nie wiedzieli o co chodzi i musieli nas znowu uspokoić.

*perspektywa Vincenta*

Wszyscy oprócz Willa krzyczeli. Musieliśmy ich uspokoić. Po 15 minutach się uspokoili. Uznaliśmy że prześpimy się w salonie wszyscy razem. Nie zasnęliśmy aż nasze młodsze rodzeństwo nie zasnęło. Ja obudziłem się pierwszy bo już o 5:30. Chciałem wstać ale Dylan był do mnie przyklejony. Po spałem sobie jeszcze godzinę bo Hailie zaczęła płakać. Szybko wstałem i przytulałam ją. Will był zaspany więc kazałem mu się położyć a ja zajęłem się Hailie. Poszedłem z nią na góre przebrać ją. Potem ją się przebrałem. Wzięłem ją na ręce i poszedliśmy do kuchni na śniadanie. Zrobiłem jej kaszkę. Nie mieliśmy na razie opiekunek ponieważ moje i Willa młodsze rodzeństwo się ich boi. Zjadłem swoje kanapki i położyłem się na wolnej części kanapy. Hailie gdy skończyła jeść pobiegła do salonu i na mnie skoczyła. Złapałem się za nogę i powiedziałem po cichu ała. Hailie się przestraszyła i szybko schowała się za kanapą. Obudziłem Willa aby pomógł mi wstać. Noga mnie bolała ale bez przesady. 

- już ok?- zapytał Will

-tak- odpowiedziałem i zaczęłem rozglądać się po pokoju bo nie widziałem Hailie.

- gdzie Hailie? - zapytałem nadal rozglądając się aż nagle usłyszałem cichy płacz zza kanapy. To na 100% była moja siostrzyczka

- zza kanapą - powiedział Will szepcząc. - przestraszyła się.

- nic mi nie jest. Pójdę do niej-powiedziałem i wstałem. Zaczęłem iść do Hailie . Była zwinięta w kuleczkę . Kucnęłem i ją przytuliłem.

- nic mi nie jest Hailiś. Nie płaczemy. - podniosłem jej główkę i starłem jej łezkę która spływałe po jej policzku. -spokojnie. Ciiiiiiiiiii- uspokojałem ją przytulając jednocześnie. Will do nas podszedł  i też przytulił. Był zazdrosny

- nie bądź zazdrosny- szepnęłem do ucha Willa

- nie jestem zazdrosny!!!- krzyknął tak aby nie obudzić chłopaków. 

- Will jest zazdrosny. Will jest zazdrosny.- mówiłem w kółko 

- przestań- powiedział widocznie zdenerwowany Will po przestał nas przytulać i się odwrócił

- no nie obrażaj się braciszku- powiedziałem z rozbawieniem i go pacnęłem lekko ręką w ramie. 

- pzieplaszm Vini - tym razem odezwała się Hailie

- spokojnie Hailis nic się nie stało chodź tu do mnie- otworzyłem szeroko ramiona a ona mnie mocno przytuliła. Wszystko było super ale wszystko co dobre szybko się kończy. Nagle.....

Jak myślicie co się stało??? Czy nikomu się nic nie stanie??? Tego dowiecie się w następnej części. Mam nadzieję że podobało się wam. Przepraszam za błędy. Możecie  mi dać jakieś pomysły. Miłego dnia / miłej nocy😊


rodzina monetWhere stories live. Discover now