☆Sevilla☆

159 12 0
                                    

Ląd na horyzoncie zwiastował tylko jedno.

Hiszpanię

Dobrze się stało, bowiem od paru dni załoga zaczynała być coraz bardziej nerwowa oraz marudna. Oczywiście byli przyzwyczajeni do długich podróży, lecz to pożądanie względem złota, zaczęło na nich jeszcze bardziej oddziaływać.

- Bello - usłyszałam obok siebie - Mogę cię o coś zapytać? - skinęłam głową skupiając swoją uwagę na ojcu - Czy to prawda, iż jesteś kobietą kapitana? - na Posejdona

- Do stu wiatrów, nie! W żadnym stopniu. - odparłam pośpiesznie - Nie wiem kto ci tak powiedział, ale mogę cię zapewnić, że są to jedynie plotki. - dodałam widząc jego podejrzliwy wzrok

- Nie chcę twierdzić, iż ci nie ufam, lecz często zdarzało się, abyś sypiała u niego w kajucie, ostatnio aż zbyt wiele razy cię tam widziałem. - powiedział 

- Ojcze - zaczęłam bardzo miłym i pokornym głosem - Spędzałam tam noce najczęściej, gdyż rozmawialiśmy o skarbie do późna przez co zasypiałam, a Jack nie chciał mnie budzić. - oby mu to wystarczyło

- Właśnie, jeszcze zwracasz się do niego po imieniu, a nie per kapitanie. - zauważył

- Podczas naszego pierwszego dnia powiedział, żebym mówiła mu po imieniu, ponieważ czułby się dziwnie, gdybym tak nie robiła. - było zupełnie inaczej, ale on nie musi tego wiedzieć

- Dobrze, widzę, że nie muszę się martwić. - uśmiechnęłam się do niego sztucznie i odprowadziłam wzrokiem. Widząc, iż zniknął pod pokładem, pędem, z zaciętą miną, ruszyłam do kajuty Sparrowa.

- JACK! - wparowałam do pomieszczenia z hukiem

- Coś się stało Bello? - zapytał zbity z tropu moim nagłym wtargnięciem

- Rozmawiałam z moim ojcem. Zapytał się mnie, czy to prawda, że jestem kobietą kapitana! - oparłam ręce o stół, przy którym siedział chłopak

- Co mu powiedziałaś? -

- Skłamałam jak zawsze, kiedy pyta się o moje stosunki z tobą. - odparłam

- W takim razie nie widzę problemu. - obrzucił mnie leniwym spojrzeniem oraz uśmiechem

- Za, którymś razem nie będzie się pytał, tylko stwierdzi, że to prawda i dowie się o moich kłamstwach! - westchnęłam wyrzucając ręce w powietrze

- Moja droga Bello - zaczął podchodząc - Niedługo te pogłoski staną się prawdą. Zresztą nie są one też do końca kłamstwem, bowiem, niektóre nasze wspomnienia, choćby to sprzed trzech nocy, są dosyć jednoznaczne. - położył jedną dłoń na moim biodrze, natomiast drugą na moim policzku uśmiechając się zadziornie

- O tych momentach wiemy jedynie my, kapitanie. - dałam nacisk na ostatnie słowo kładąc ręce na jego klatce piersiowej

- Naturalnie Bello. Nie raczyłbym załogantów takimi opowieściami. - rzekł nie zmieniając mimiki twarzy

- Przestań! - walnęłam go lekko w klatkę piersiową czując, że na moją twarz wkrada się uśmiech

- Bello, mojego uroku osobistego nie da się zatrzymać ani zasłonić. - zaśmiał się - Tym bardziej nie zrobiłbym tego nawet gdybym mógł, ponieważ będę musiał go użyć, aby osiągnąć swój ostatni cel. - głaskał mnie kciukiem po policzku

- To znaczy? - podniosłam lewą brew do góry z zalotnym uśmiechem

- Muszę sprawić, abyś się we mnie zakochała. - pocałował mnie

Ta przyjemna chwila trwała by zapewne dłużej, gdyby nie fakt, iż usłyszeliśmy drzwi, które na nasze nieszczęście już się zamykały za intruzem, a nie dopiero otwierały.

Beyond The Horizon | Captain Jack SparrowTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon