☆Bal☆

392 31 8
                                    

Długa turkusowa suknia ułożyła się na moim ciele i wręcz przypominała morskie fale, albowiem można powiedzieć, iż jej dół aż rozlewała na ziemię, a materiał był wręcz delikatniejszy niż jedwab w dotyku. Część moich włosów została z tyłu upięta, jednakże reszta kaskadami spływała po plecach. Na szyi zawieszony miałam piękny naszyjnik pasujący kolorem do kreacji. Suzanne, która mnie przygotowywała kończyła właśnie robić mi makijaż.

- Podoba się panience? - zadała pytanie z nadzieją w oczach, podeszłam do ogromnego lustra, aby móc się w nim przeglądnąć. Zobaczywszy swe odbicie nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- Suzanne, mój wygląd zapiera mi dech piersiach. Nie potrafię otwarcie ubrać się w słowa. Bardzo ci dziękuję. - odpowiedziałam odwracając się 

- Och, bardzo mnie to cieszy panienko. - 

- Mów mi Isabelle. - 

- Oczywiście, lecz - zaczęła podchodząc - Czegoś mi tu brakuje. - podeszła do małej skrzyneczki i wyciągnęła z niej spinkę do włosów w kształcie księżyca - Jest w mojej rodzinie od pokoleń, lecz ja nie mam córki, której mogłabym ją dać, więc - podeszła do mnie od tyłu i poczułam jak wpina mi ją we włosy - Chcę ją podarować tobie. - dokończyła - Nie przyjmuję odmowy! - rzekła widząc, iż otwieram usta, żeby coś powiedzieć

- Dziękuję, jest przepiękna. - odparłam z uśmiechem, nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi, Suzanne w podskokach pobiegła otworzyć

- Zapraszam. - powiedziała do osoby, która przybyła

- Czy mogę zobaczyć cię Bello? Nie chciałbym wejść za wcześnie. - wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowałam zaniemówił

- Jest idealnie, prawda? - skierowałam pytanie w jego stronę

- Idealnie to mało powiedziane. - zdołał wykrztusić wciąż nie odrywając wzroku od mojej osoby - Wyglądasz jak księżniczka, nie! Królowa wyciągnięta z najpiękniejszej baśni. - podszedł do mnie - Wyglądasz zjawiskowo, aż zaparło mi dech w piersiach. - dodał biorąc mą dłoń w swoją, aby móc złożyć na niej pocałunek - Czy możemy? - zapytał wyciągając do mnie ramię

- Możemy. - odpowiedziałam łapiąc go pod ramię

~☆~

Po pewnym czasie dotarliśmy do ogromnego budynku, stało wiele różnych powozów, z których wychodzili najróżniejsi szlachcice wraz z żonami u boku. W tamtym momencie dopadł mnie stres, albowiem nie jestem tu dla rozrywki, a dla informacji o położeniu mapy. Z resztą nigdy nie byłam na takiej uroczystości zważywszy na fakt, iż mieszkałam w małym miasteczku czy nie pochodzę z zamożnej rodziny. Moje życie mi odpowiadało i nie potrzebowałam w nim bogactwa ani kogoś kto mi je da.

- Wszystko w porządku Bello? Jeśli to dla ciebie za dużo możemy wrócić. - dopytywał mnie przed wejściem Alexander

- Spokojnie Alexandrze, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - uśmiechnęłam się co odwzajemnił - Chodźmy. - rzekłam widząc, że nie rusza się z miejsca

- Och tak! Oczywiście. - odrzekł jakby wybudzony z transu

Wchodząc do środka minęliśmy strażnika, któremu brunet pokazał zaproszenie, a ten nas przepuścił. 

Wielka oświetlona sala, perfekcyjnie nakryte stoły, goście ubrani w najelegantsze ubrania. Na środku stał masywny tron oczekując na swojego posiadacza. Przede wszystkim, jednak pierwszy w oczy rzucił mi się ogromny zwisający z sufitu żyrandol. Wyglądał on jakby został przerysowany z jakiejś bajki dla dzieci. 

Beyond The Horizon | Captain Jack SparrowKde žijí příběhy. Začni objevovat