15. Miejsce, gdzie zawsze możesz wrócić

Start from the beginning
                                    

Po krótkiej chwili usłyszałam dźwięk wiadomości. Zastygłam w bez ruchu, nadzwyczaj w świecie ją ignorując oraz relaksując się chwilami wolności. Hmm, jakoś nie miałam ochoty na kontakt z ludźmi.. jakkolwiek to brzmiało. Potrzebowałam trochę odpocząć, bo przez ten cały pobyt w szpitalu moje baterie społeczne zdążyły się wyczerpać. Dlatego, nawet bez namysłu, wzięłam laptopa i odpaliłam The Sims 4. Ahh, dużą przyjemność sprawiało mi granie w kultową serie. Nawet miałam jakieś dodatki oraz mody! Oczywiście, nawet tutaj moja simka została lekarzem. Czasami dziwnie było przelewać swoje ambicje na Bogu winne postacie, ale było to nawet satysfakcjonujące patrzeć, jak pną się po szczeblach kariery.

Zapewne w realnym życiu też tak było.

–Obiad!– od gry oderwał mnie dopiero krzyk mamy. Zdziwiona mrugnęłam kilka razy, próbując przyzwyczaić swój wzrok do czegokolwiek innego, niż komputerowa grafika. Naprawdę? Trzy godziny minęły mi, jak pięć minut! Wygrzebałam się spod kołdry, zdejmując urządzenie z kolan. Wsunęłam na stopy kapcie. Taki tam, stary nawyk.

–Ol..– mama prawie znowu zaczęła swoje wołanie, jednak widząc mnie uśmiechnęła się ciepło, podając mi talerz z jedzeniem. Wspominałam już, że mama była wspaniałą kucharką? Cóż.. wspomnę jeszcze raz. Wtem do domu wpadła również moja zgubiona bliźniaczka, próbując złapać oddech, a gdy mnie zobaczyła byłam pewna, że jeszcze chwila i by wybuchła.

–czekaj, odstawię talerz, nie chce pobrudzić bluzy– zażartowałam, szybko odstawiając jedzenie. Wtedy Amber z piskiem się do mnie przytuliła, niemal mnie dusząc!

–Amber, dusisz!– zaśmiałam się razem z nią, zamykając ją w swoim uścisku. Teraz różowowłosa uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile było to możliwe, poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.

–młoda, całe wieki chyba minęły! Ale dobrze, że jesteś już w domu– wyszeptała, opierając głowę na moim obojczyku. Podobno bliźniaki miały kompletnie inne więzi, niż zwykłe rodzeństwo—jeśli cierpieli, to oboje. Nawet jeśli nie mieli kontaktu, to po latach mogli usiąść, jakby nic się nie stało. Z tym ostatnim to podejrzewam, że nie tylko bliźniacy, ale była to umiejetność, której ludziom w dzisiejszych czasach niestety brakowało.

Przez to też ucierpiała moja relacja z Vicky. Miałam nadzieje, że uda nam się ją odbudować.

–w ogóle Nate o ciebie pytał– dodała, biorąc swoją porcje z obiadem, po czym usiadła ze mną przy stole. Prawie zakrztusiłam się ryżem, słysząc to, a ona zdusiła w sobie chęć śmiechu, jedynie wywracając oczami.

–kim jest Nate?– spytała z zaciekawieniem mama, odwracając się w naszym kierunku z cwanym uśmiechem. Przełknęłam powoli jedziecie, uśmiechając się niewinnie.

–kolega z sali Petera– odpowiedziałam jej spokojnie, próbując ukryć rumieńce na mojej twarzy. Byłam niemal gotowa powiedzieć jej w razie czego, że Nate był chyba zakochany, ale mama tego nie skomentowała, tylko uśmiechając się szeroko i szepcząc coś do siebie z tatą.

–ekhem, wracając.. o co niby pytał?– w pytającym geście lekko uniosłam brew, a Amber parsknęła śmiechem, wycierając buzie z resztek śmietany, która była w sałatce.

–tak się składa, że kiedy wyjdziesz.. i inne takie.. szczerze mówiąc, to to dziecko nie jest w moim typie– wyjaśniła ze śmiechem, odkładając pusty talerz do zlewu. Poszłam jej śladami, idąc z nią powoli do salonu. Od pewnego czasu naszą małą tradycją było granie w gry na konsoli, od razu po moim przyjeździe ze szpitala. Szczerze mówiąc, to nawet ją lubiłam, choć między mną oraz moją bliźniaczką nie zawsze było zbyt dobrze.

–Eeee powiedziałaś mu o tym?– spytałam nieco zbita z tropu, biorąc swojego pada. Amber leniwie wzruszyła ramionami, siadając na kanapie obok mnie.

–tak, ale nie wiem, czy zrozumiał. Ja wiem, że zmieniam chłopaków, jak rękawiczki, ale ten obecny to co innego– wymamrotała pod nosem. Co prawda, to prawda—Amber naprawdę szybko zmieniała swoje drugie połówki, głównie dlatego, że większość jej związków było po prostu nie wypałem. Poza tym była kochliwa i miała równie sporo adoratorów, w przeciwieństwie do mnie. I chyba na szczęście, bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybym o zgrozo zakochała się w dwóch chłopakach na raz.

–nie, żeby było tak z każdym– rzuciłam dla śmiechu, równocześnie wywracając przy tym oczami. Amber szybko spiorunowała mnie wzrokiem, odpalając jakieś wyścigi, przy czym wepchnęła do buzi garść popcornu.

–shiii, niktniemusiotymwiedzieć! Aterazzobaczyszżewygram!– pisnęła z pełną buzią, zagryzając lekko swoją wargę. No chyba nie, pomyślałam, samej lekko pochylając się do przodu i wymyślając coraz to nowsze pozycje, byleby tylko wyprzedzić jej wściekle żółte auto w grze. Trochę poobijałam swoje, niszcząc mu przy tym przednie światła i obijając bagażnik, ale wygrałam z nią! Zadowolona rozprostowałam nogi, opierając je na stoliku, przy czym uśmiechnęłam się zwycięsko.

–wygraaałaaaam– przeciągnęłam specjalnie, widząc, jak podnosi się jej ciśnienie. Dziecinnie wściekła, oczywiście dla śmiechu, Amber przeskoczyła na fotel, a później włączyła drugą rundę.

–gramy jeszcze raz! Ou.. ten twój kawaler dzwoni– wyszczerzyła się moja bliźniaczka, wskazując na swój telefon. Wywróciłam oczami na jej określenie, zakrywając policzki dłońmi.

–to do ciebie dzwoni, nie do mnie, więc odbierz– mruknęłam, jak gdyby nigdy nic kładąc się na kanapie. Amber niezbyt wiele myśląc odebrała, wyłączając kamerkę.

–hejka Amber– przywitał się Nate zaspanym, zachrypniętym tonem. Gdzieś przez myśl mi przemknęło, że wydawał się on naprawdę miłym dźwiękiem, ale szybko zbyłam te myśl.

–hejka naklejka, co jest takie ważne, że przerywasz mi grę z siostrą?– spytała wyzywająco, równocześnie piorunując telefon spojrzeniem. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, co też zrobiłam.

–śmiejesz się, jak krasnoludek– zażartowała dziewczyna, z czego Nate mimochodem się zaśmiał, robiąc to chyba głównie dlatego, by się jej przypodobać.

–chciałem cię zaprosić.. a właściwie to was byśmy gdzieś wyszli, co wy na to?– spytał, szybko się poprawiając. Gdzieś w głębi serca poczułam ukłucie, że w pierwszym odruchu chyba chciał zaprosić tylko Amber, a.. może nie? Nie ważne, czasami zbyt dużo myślałam.

–jasne, napisz o której i kiedy, pa– rozłączyła się, szybko pokazując mu środkowy palec, czym rozbawiła mnie jeszcze bardziej. Westchnęła ciężko, zakładając ręce na biodrach.

–akurat teraz, jak ja chciałam cię ograć.. No nic, wrócimy do tego, bo muszę zobaczyć, czy mam się w co ubrać– wymamrotała pod nosem, czytając jeszcze, co tam Nate napisał. Dzisiaj o dziewiętnastej. Oh, znając Amber, to ciężko będzie przebić jej wygląd.

KOCHANII!! Cóż, dużo się dzieje, zarówno prywatnie, ale tutaj na wattpadzie też! I nie wiem, co tutaj się stało, ale..

KOCHANII!! Cóż, dużo się dzieje, zarówno prywatnie, ale tutaj na wattpadzie też! I nie wiem, co tutaj się stało, ale

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Aaaaa!!!! Jestem tak podekscytowana

❝ arytmia naszych żyć ❞ 2023 WATTY[zakończone/w trakcie korekty]Where stories live. Discover now