Rozdział 39

Depuis le début
                                    

— Byliśmy tam kilka dni temu z Brandonem. — odpowiedziałam. — Jest piękne. Dokładnie takie o jakim zawsze marzyłam. — uśmiechnęłam się.

Gdy wróciłam do domu po obejrzeniu swojego nowego mieszkania, przez godzinę chodziłam za moimi rodzicami, mówiąc im jak bardzo jestem im wdzięczna i szczęśliwa.

— A mnie jeszcze do niego nie zaprosiłaś? — zapytał oburzony, kładąc dłoń na swojej klatce piersiowej.

— Mogę dorobić ci klucze, żebyś wpadał kiedy tylko zechcesz. — przewróciłam z rozbawieniem oczami, na co brunet pokiwał podekscytowany głową, uważając że to zajebisty pomysł.

***

Weszłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni, w której zastałam moją mamę i Megan, które wyglądały na naprawdę szczęśliwe. Tak bardzo, że nawet nie zauważyły, że wróciłam.

— A wy co takie uśmiechnięte? — zapytałam, kładąc dłonie na blacie.

Przeniosły na mnie zaskoczony wzrok, ale z ich twarzy nadal nie znikały uśmiechy. To zaczęło robić się przerażajace. Wyglądały jak jakieś psychopatki.

— Megan podjęła się leczenia. — oznajmiła z podekscytowaniem moja mama.

Otworzyłam szeroko usta i od razu spojrzałam na mamę Brandona, która pokiwała z uśmiechem głową. W mgnieniu oka podeszłam do niej, a następnie mocno przytuliłam.

— Tak bardzo się cieszę, Megan. — wyszeptałam, słysząc jej cichy śmiech.

Po tym jak oznajmiła Brandonowi, że nie podejmie się leczenia, nie myślałam nawet o tym, że jednak zmieni zdanie. Wyglądała wtedy na pewną swojego wyboru. Dlaczego więc jednak będzie się leczyła? Zobaczyła jak bardzo zabolało to Naomi i Brandona?

— Mój rak został wykryty wcześnie. Lekarze powiedzieli, że mam bardzo duże szanse na wyzdrowienie i są dobrej myśli. Jutro zaczynam chemioterapię. — oznajmiła z uśmiechem.

— O mój Boże. — wyszeptałam. — Brandon i Naomi wiedzą?

— Jeszcze nie. Dzisiaj im powiem. Już nie mogę się doczekać! — powiedziała z podekscytowaniem.

Słowa nie mogły wyrazić tego jak bardzo w tej chwili byłam szczęśliwa. Sama nie mogłam się już doczekać, aż się dowiedzą. Widziałam jak wpłynęło na nich to, gdy ich matka oznajmiła, że nie zamierza się leczyć. Dlatego wiem jak bardzo ucieszy ich informacja o zmianie zdania i tym co mówią lekarze.

— Jestem taka szczęśliwa! — pisnęła moja mama, przez co trąciła ręką plastikową miskę, leżąca na blacie, która upadła na podłogę.

Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, obserwując jak obie skaczą po kuchni, nie przejmując się niczym wokół. Zostawiłam ich same i skierowałam się na górę.

Weszłam do pokoju i niemal podskoczyłam, gdy zobaczyłam w nim mojego brata, grzebiącego w moim biurku.

— Wypierdalaj z mojego pokoju, debilu. — spojrzałam na niego z oburzeniem, ale on w ogóle się mną nie przejął, wciąż szukając czegoś w biurku.

— To oddaj mi moją ładowarkę, debilko. — powiedział zirytowany, przenosząc na mnie wzrok.

— Nie brałam jej. — przewróciłam oczami, wskakując na swoje łóżko.

— Ach, tak? To jak wytłumaczysz mi to? — uniósł brew, a ja zobaczyłam jak wyjmuje spod sterty moich ubrań kabel do laptopa.

Zacisnęłam usta w wąską linię.

Losing ControlOù les histoires vivent. Découvrez maintenant