Rozdział 2

2.1K 51 1
                                    

Ubierałam buty gotowa na spotkanie z Caroline, gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu odebrałam.

- Hej, ja już wjeżdzam na twoje osiedle. Właściwie to możesz już schodzić na dół - poinformowała mnie
- Okej, to do zobaczenia!

Założyłam na ramię wcześniej naszykowaną przeze mnie torbę, krzyknęłam do Lily krótkie ,,wychodzę" , po czym tak jak powiedziałam, wyszłam z mieszkania. Gdy zauważyłam srebrne auto brunetki uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w tamtą stronę. Otworzyłam drzwi od strony pasażera, przed tym na polecenie Caroline i wsiadłam do pojazdu. Przywitałyśmy się ze sobą ponownie i wjechałyśmy na główną drogę.

- Too... Tak właściwie gdzie w ogóle jedziemy? - zapytałam zaciekawiona celem podróży.

- Tajemnica. Zobaczysz na miejscu - odpowiedziała uśmiechając się pod nosem.

Jechałyśmy nie więcej niż pół godziny. Podczas podróży śpiewałyśmy do  dobrze nam znanych piosenek oraz rozmawiałyśmy na różne tematy.
Byłam zaskoczona, ale też zadowolona z tego, że odrazu złapałyśmy dobry kontakt i miałyśmy dużo tematów do rozmów. Obawiałam się, że to tylko na chwilę, ale starałam się o tym nie myśleć. Brunetka skręciła w prawo i zgasiła silnik na niewielkiej polanie otoczonej lasem. Wysiadłyśmy z samochodu, wyjełyśmy z bagażnika torby a następnie pogrążone w rozmowach udałyśmy się w kierunku wskazanym przez Caroline. Po upływie 15 minut znajdowałyśmy się na klifie. Z dołu słychać było szum fal obijających się o skały a na niebie widniały pomarańczowo-różowe odcienie. Fale dźwięczały mi w uszach, co było przyjemnym uczuciem. Nie dając mi nic powiedzieć, pociągnęła mnie za ręke w stronę drewnianych, trochę niebezpiecznie wyglądających  schodów. Gdy po nich zeszłyśmy moim oczom ukazała się niewielka plaża z dużą ilością kamieni. Zdjęła z swojego ramienia torbę po czym wyciągnęła z niej duży koc piknikowy. Rozłożyła go i postawiła na nim nasze torby.

- I jak? Jest git? - zapytała z uśmiechem - tak w ogóle przepraszam, że tak szybko cię gdzieś zaprosiłam ale chciałam się z tobą lepiej poznać. Porozmawiać o wszystkim, o szkole i takie tam.

- Oczywiście, że może być, nie przepraszaj mnie, przecież gdybym nie chciała tu być, to bym nie przyszła prawda? - zapytałam z lekkim śmiechem

- Racja - odpowiedziała i również się zaśmiała.

Wieczór nam minął naprawdę przyjemnie. Nie siedziałyśmy długo, ale przez ten krótki czas dowiedziałam się sporo rzeczy na temat mojej nowej szkoły, oraz uczniów. Zagadnęłam ją też o Archera. Powiedziała mi, że raczej z nikim nie rozmawia i rzadko przychodzi do szkoły, na co nauczyciele nie zwracają zbytnio uwagi. Podzieliła się ze mną również prywatnymi opiniami na temat osób z mojej szkoły i wyjaśniło to, dlaczego z nikim dzisiaj za bardzo nie rozmawiała. To nie tak, że z nikim się tam nie przyjaźniła, bo miała swoją grupę znajomych, których dziś nie było. Odwiozła mnie do domu, przed tym proponując, że może po mnie jutro przyjechać. Przystałam na propozycje brunetki, nie mając ochoty znów iść na piechotę ani kombinować innego transportu, po czym pożegnałam się i wyszłam z samochodu. Dopiero gdy byłam pod swoim blokiem, odjechała. Szukałam klucza w torebce, gdy nagle ktoś zatkał mi usta dłonią i pociągnął do tyłu.

Wyrywałam się, wkładając w to całą moją siłę. Nie wiedziałam kim był napastnik, ale na pewno miał o wiele więcej siły ode mnie i był o wiele większy. W momencie, gdy chciał mnie zaciągnąć do czarnego mercedesa, co zauważyłam natychmiastowo usłyszałam huk. Wszystko działo się bardzo szybko. Poczułam jak mnie uwalnia i opada na ziemię. Przerażona z łzami w oczach natychmiast pobiegłam do domu. Nie oglądałam się za siebie, mając nadzieję że za mną nie idzie. Trzęsącymi dłońmi odnalazłam klucz i wbiegłam na klatkę odrazu zamykając za sobą drzwi.

W szybkim tępie dostałam się do mojego mieszkania, w którym czekała na mnie siostra. Zapukałam, po czym niemal odrazu drzwi się otworzyły. Wpadłam nie hamując żadnych łez w ramiona Lily. Zamknęła drzwi na klucz i mnie przytuliła, nie wiedząc co się przed chwilą zdarzyło. Pogładziła ręką moje plecy.

- Hej, kochanie wszystko jest dobrze, co się stało? - pytała wyraźnie zmartwiona moim stanem - ta nowa znajoma coś ci zrobiła?

- N-nie to nie ona, Lily... - wydusiłam z siebie.

- Już spokojnie, co się stało?

- Ja...To sie działo tak szybko... Szukałam klucza pod drzwiami i... - nie umiałam złapać powietrza.

Byłam przewrażliwiona na takie tematy, każda taka sprawa wywoływała u mnie silne emocje. Zaczęłam się dusić, cała się trzęsłam i nie potrafiłam się opanować. Nigdy nie widziałam, żeby moja siostra była tak przerażona, jak wtedy. Wypowiedziałam słowa, które sprawiły, że zrobiła się blada.

- Oni tu są... Chciał mnie zaciągnąć do auta i wtedy usłyszałam huk on upadł i...

- Czekaj, jaki huk?

Przeanalizowałam całe zdarzenie i wtedy zrozumiałam.

- Z pistoletu.

I'm the mafiaOnde as histórias ganham vida. Descobre agora