Niespodzianka

3.8K 59 5
                                    

Stałam przed lustrem oceniając to ,jak wyglądam.Miałam na sobie czerwoną sukienkę z lekkim dekoltem.Która po bokach miała wycięcia,była dość  krótka ,ale nie wyzywająca.Dodałam do tego kilka pierścionków,perły po mojej babci która odała mi je po swojej śmierci.Schodząc po schodach napotkałam moją mamę która przeglądała coś w laptopie.
-Mamo wychodzę.-Krzyknęłam.
Stanęłam przed drzwiami oczekując na jej reakcje.Nie miałam za dobrych stosunków z rodzicami.Matka była wiecznie zapracowana,a o ojcu nawet nie wspomnę widywałam go raz na tydzień.Mieli w głowie tylko pracę i pieniądze,nie liczyłam się im w żadnym stopniu.Za to mój brat Chase,był wybitnie kochany.Był już na studiach,przyjeżdżał kilka razy w miesiącu.Przez całą rodzinę był zawsze uwielbiany i chwalony.Rodzice zawsze mówili o nim dobrze i to jaki nie jest idealny i mądry.Nigdy by nie spojrzeli na mnie i ile dla nich robię ,aby ich zadowolić.
-Stój gdzie idziesz?-Zapytała stanowczo i oschle.
-Idę na urodziny Kate nie pamiętasz?-Westchnęłam.
-Rozumiem wróć przed północą.-Oznajmiła patrząc się dalej w ekran.
Nie spojrzała się nawet na mnie.Nie pamiętała nawet gdzie idę,chociaż mówilam jej to z samego rana.Nie potrafiła słuchać,może nawet nie chciała.Byłam już przyzwyczajona do jej zachowań.Nie robiły one już na mnie za dużego rozczarowania.To nie nowość,że tak mnie traktuje.Wyszłam z domu,gdzie stał już samochód.Podjechała po mnie Sofi  koleżanka z równoległej klasy.Nigdy nie byłyśmy za bardzo ze sobą zżyte,zmieniło się to w tym roku. Przez to że nie będzie pić,zaoferowała mi pomóc w dojeździe.Dzisiaj nie miałam co oszczędzać,miałam plan pić do upadłego.Nie miałam nawet chęci wracać do domu na noc.Matka i tak by spała,a ja miałam zapasowe klucze do domu.To by i tak nie zobaczyła w jakim stanie wróciłam i kiedy.Wsiadłam do samochodu witając się z koleżanką.
-Hej..laska ale śliczne wyglądasz-Wymamrotała ze zdziwienia.
-Dziękuje ty również.-Przytaknąłam.
Matka nigdy by mi nie pozwoliła tak wyjść z domu w normalny dzień.Wiedząc że i tak na mnie nie spojrzy,mogłam się wystroić.Prawda była taka że miałam mocniejszy makijaż i odsłonięty dekolt ,ale jako kobieta mogłam pokazać tym czym mnie obdarzono.
-Co masz na prezent dla Kate?-Zapytała.
-Kupiłam jej paczkę malboro light kilka shotów i bransoletkę którą od dawna chciała,a ty?.-Uśmiechnęłam się lekko.
-Sam alkohol dobrze wiesz jak ona go lubi.-Zaśmiała się.
-Co racja to racja,przecież to jej 18 urodziny nie ma co się ograniczać.-Pokiwałam głową.
Gdy dojechaliśmy na miejsce,odrazu z oddali było słychać głośno muzykę.W środku domu nie było lepiej.Impreza toczyła się na całego.Dziewczyna uwielbiała duże imprezy,szczególnie co się na nich działo.Podobał jej się najbardziej stan po alkoholu i to że wszytko wydawało się takie idealne  i łagodne.Miała głowę do imprez.Uczęstniczyła w nich częściej,niż była we własnym domu.Zapraszali ją ludzie z całej szkoły,przez to jej obowiązkiem było zaprosić każdego na jej urodziny.Była typem imprezowiczki.Nigdy by nie odpuściła sobie melanżu.Czasami robiło się to męczące,gdy co dziennie słyszałam od niej,że znów wybiera się na impreze.Za to mnie nikt nigdy nie zapraszał,ponieważ każdy wiedział,że i tak nie przyjdę.Tym razem był to wyjątek.Czasami wymykałam się z domu na imprezy otwarte,gdzie nie trzeba było zaproszenia.
Idąc w kierunku kuchni zauważyłam przyjaciółkę,która już była napita i bawiła się świetnie w obecności dwóch chłopaków.Dziewczyna była ładną blondynką o niebieskich oczach mogła mieć każdego,kogo sobie  zachce. Odrazu gdy nas zobaczyła podeszła się przywitać.
-Juz jesteście wreszcie,myślałam że już się zgubiłyście.-Uśmiech nie schodził jej z twarzy.Poczułam od niej woń alkoholu.
-Byśmy nie mogły przegapić takiej imprezy.Odezwała się Sofie.
-Wszystkiego najlepszego.-Wykrzyczałam jej do ucha,przez to że nic nie było słychać przez muzykę.Wręczyłam jej prezent z którego bardzo się ucieszyła.
-Może drinka lub wódki?-Zapytała.
-Ja pasuje nie pije.-Ze smutkiem odpowiedziała ciemna blondynka stojąca obok mnie.
-Czemu?.-Zrobiła grymasa.
-Prowadzę auto.-Oblizała się na widok drinków.
Mnie nie musiała nawet pytać wiedziała,że będę pić.Zrobiła mi drinka którego wypiłam na raz.Wziełam do ręki kolejnego i kolejnego.Trochę uginały mi się nogi.Nie chciałam zgonować,już na samym początku.Jak się bawić,to się bawić.Mimo tego,że to raczej nie był mój klimat,to lubiłam pić.
-Idziesz na szluga?.-Zapytała mnie blondynka.
-Jasne.-Zaczęłam kierować  w stronę wyznaczonego mi celu.
Mój wzrok był skupiony na torebce,wiszącej na moim ramieniu.Szukałam zapalniczki,gdy nagle na kogoś wpadłam.Była to dziewczyna i chłopak którzy się całowali,przerwałam im co nie co.Odrazu ją poznałam była to Amanda z drużyny cheerleaderek.Zajmowała stanowisko przewodniczącej szkoły,jak i drużyny.Zaliczała się do grupy popularnych dzieciaków z bogatych domów.Nie widziała nic innego oprócz swojego nosa i pieniędzy.Tak bardzo jej nie nawidzilam.Od zawsze miałam do mnie problem i to raczej nigdy się nie zmieni.Do końca życia będzie taką suką jaką jest.
-Uważaj może trochę Evans,nie widzisz co zrobiłaś?.-Warknąła ostrzegawczo.
Przewróciłam oczami i nagle poczułam na sobie wzrok chłopaka.Spojrzałam się na niego dogłębnie ponieważ przypominał mi kogoś.Nie wiedziałam już sama czy to przez alkohol czy serio już go kiedyś widziałam.Brunet o brązowych oczach kilkanaście centymetrów wyższy patrzył na mnie ze zdziwieniem.Widziałam w jego oczach błysk,który po chwili zgasł.Przełnął ślinę otworzył usta jak by chciał coś powiedzieć ,ale w mgnieniu oka je zamknął.Kojażyłam tego chłopaka,aż za bardzo.Jego rysy twarzy były dla mnie bardzo rozpoznawalne.Może kojarzyłam go ze szkoły,lub gdzieś go już widziałam.Dziewczyna zaplątała swoją rękę w jego włosy i posłała mi ostry wzrok,który miał oznaczać abym odeszła,jak najszybciej.Odwróciłam się i wyszłam na balkon.Czekała tam na mnie Sofi.Odpaliłam szluga i wciągając dym zastanawiałam się kto to był. 
                        * * * * * * *
-Vicotria grasz z nami?-Krzyknęła jedna z dziewczyn z naszej klasy.
-Tak już idę.-Odpowiedziałam.
Zgasiłam szluga,chyba już siódmego podczas mojego pobytu.Szłam w kierunku zbiorowiska.Każdy rozsiadł się tak,aby powstało kółko.Butelka wylądowała na środku.
-Gramy w prawda czy wyzwanie-Oznajmiła głośno jubilatka.
Ta gra pojawiała się na każdej imprezie.Było przy niej dużo śmiechu i adrenaliny.Na ostatniej imprezie kazano rozebrać się mi do bielizny i wybrać osobę która wypije shota z wybranej części mojego ciała.Zrobił to Gabriel z równoległej szkoły,pijąc zawartość kieliszka z moich piersi.
-Dobra zaczynamy idziemy po kolei zaczyna Jony.-Dziewczyna była cała podjarana  tą zabawą.
Jony zakręcił butelką która wypadła na Klarę.Dziewczyna wybrała wyzwanie.
-Idz do sypialni i pokaż jedną część ciała,wybraną przez jakiego kolwiek chłopaka.-Posłał jej znaczący uśmiech.
Dziewczyna wstała i pomachała ręką do chłopaka który zadał jej wyzwanie.Jony poszedł za nią.
Po kilku kolejnych rundach butelka jeszcze ani razu nie trafiła na mnie.Co było trochę stresujące kiedy się kręciła za razem chciałam już dostać swoje wyzwanie.Nigdy nie wybierałam pytań,bo były dla mięczaków.Chcę się rozluźnić,a nie być przesłuchiwana.Wgapiając się w butelkę,moje chwilowe rozmyślenia przerwał męski głos,którego jeszcze nie znałam.
-Mogę?-Zapytał mężczyzna.
Gdy podniosłam wzrok zobaczyłam chłopaka który całował się z Amandą.Tylko tym razem był bez niej.
-Jasne Noah siadaj-Pozwoliła mu Marta,którą kojarzyłam jedynie z poprzednich imprez.
Gdy doszło do mnie to co powiedziała dostałam dreszczy.W życiu znałam kilku chłopaków o takim imieniu,ale tylko jeden z nich był wyjątkowy.
-Uwaga,teraz gramy na całowanie czy każdy się zgadza,jeżeli nie to możecie w każdej chwili wyjść.-Wskazała palcem na dzwi.
-Czekaj Noah? Tak się nazywasz? Zakręć  butelką bo jeszcze tylko ty z niewielu nie kręciłeś -Dodała po chwili.
Moje paznokcie wbijały się w moją dłoń tworząc małe ranki .Bolało,ale mój ból zagłuszała butelka kręcąca się w około.Nie całowałam się od trzech lat.Byłam to osobą która podczas gry w całowanie odchodziła na bok.Nie chciałam wymieniać się śliną z osobami których nie znam,ale tylko kojarzę.Tępo butelki zwolniło i kurwa los chciał że wypadła na mnie.Westchnełam głośno i w myśli przeklnęłam Sofi że wymyśliła to wszytko.Brunet spojrzał się na mnie pierwszy raz od momentu przyjścia.Zrobiło mi się nagle gorąco.Nie wiedziałam co mam zrobić.Siedziałam nieruchomo oglądając się na około.Wzrok każdego był skierowany w moją stronę.Już sama nie pamiętam,jak to jest kogoś pocałować.Bałam się to zrobić mimo tego,że to tylko jebany pocałunek który nic nie znaczy.
-To tylko zabawa Victorio.-Wyszeptała mi na ucho Kate siedząca obok mnie.
Brunet zbliżał się do mnie.Każde jego podejście bliżej było gorsze.Gdy nasze twarze dzieliło kilka centymetrów zatrzymał się i spojrzał mi w oczy, na usta,nos.Co to miało być? Tego nie wiem.Po chwili poczułam jego wargi wbijające się w moje.Muskał je lekko a później przyspieszył.Połozył rękę na mojej buzi.Poczułam jego zapach wody kolońskiej i nuty cynamonu.Kojażyło mi się to tylko z jedną osobą.Czy to właśnie był ten Noah?Mój Noah który mnie zostawił bez słowa.Już sama nie wiedziałam czy miesza mi się w głowie od alkoholu czy to serio się dzieje.Gdy brunet oderwał swoje usta postanowiłam przyjrzeć mu się dokładnie.Mimo tego,że mój wrok mnie zawodził to i tak mogłam wszytko dostrzec.Musiałam się upewnić czy to co myślę to prawda.Odchyliłam włosy chłopaka które opadały mu na czoło.Zobaczyłam to czego szukałam.Blizna która widniała na prawym boku czoła świadczyła o tym,że miałam rację.Był to jebany Wilson.
Przyjaźniłam się z nim całe życie.Dokładnie od urodzenia.Nasze matki rodziły w podobnych terminach.Kiedyś spędzałam z nim każdą chwilę.Jezdzilam co roku z matką do innego miasta gdzie znajdował się ich domek wypoczynkowy.Od kiedy pamiętam darzyłam go wielkimi uczuciami.Był kimś więcej niż tylko przyjacielem.Kochałam go.Nigdy nie miałam odwagi,aby mu o tym powiedzieć.Teraz jest już za późno.
Oderwał się kompletnie ode mnie,gdy jego matka zmarła na raka.Straciliśmy kontakt mimo tego,że próbowałam w jakiś sposób mu pomóc.Przychodziłam do niego co dziennie,lecz on mnie wyrzucał za drzwi.Był dzieckiem,które straciło matkę.Od tamtej pory dalej się nie odezwał.Nie widziałam go,ani o nim nie słyszałam.Aż do teraz.
-Noah..-Wyszeptałam  cicho,aby tylko chłopak to usłyszał.
Lecz on po chwili oderwał wzrok i wstał.
-Muszę lecieć.-Powiedział to pospiesznie i,jak najszybciej wyszedł.Chcialam z nim pogadać,dowiedzieć się czemu mnie zostawił.Co mu zrobiłam,chciałam powiedzieć mu jakim jest cholernym dupkiem.Nie odważyłam się tego zrobić,nie znałam go teraz nie widziałam jaki jest.Kiedyś był moją komfortową osobą ,przy której czułam się bezpieczna.Dzis tej nocy poczułam znów to samo.Te motyki które zjadały mnie od środka.Nie pobiegłam za nim.Siedziałam jak wryta patrząc,jak odchodzi.
-Idę na szluga.-Krzyknęłam.
Musiałam ochłonąć,powtarzałam sobie w myślach tylko wdech i wydech.Wyszłam z domu i usiadłam na altanę,gdzie wyciągnęłam paczkę papierosów.Nie wiem kiedy to minęło że w paczce nic nie zostało.Nie umiałam się dalej zaspokoić,chociaż papierosy dawały mi trochę ulgi.Sięgnęłam ręką po wódkę stojąca na stoliku i połykając ją czułam dużą gorycz.Przez tą sytuację z Noah cały alkohol wyparował i nie czułam już go w swoim ciele.Nie wiedziałam sama co mam zrobić.Najrozsądniej było by poprosić Sofi o podwózke do domu.Nie chciałam jej psuć wieczora przez swoje problemy.Nie chciałam już dziś wiedzieć chłopaka,tym bardziej nie byłam gotowa na rozmowę.Uciekłam szybko z imprezy.Nie był to dobry pomysł,po tym jak wypiłam tyle alkoholu.Od nikotyny kręciło mi się w głowie,a od alkoholu nogi same się uginały.Wyciągnełam telefon i wystukałam szybko numer Kate.
Od Victoria:Muwialqm wyisc przepraszan cie.
Nie zauważyłam nawet gdzie popełniłam błąd.Literki zdawały się być takie same.Dostałam wiadomość nie mal odrazu.
Od Kate:Wszytko dobrze?Gdzie jesteś?.
Niedobrane połączenie od użytkownika Kate.
Odczytałam wiadomość,ale nie miałam siły aby jej odpisać,tym bardziej ją czytać.Mój dom znajdował się dosłownie kilka uliczek dalej.Doszłam szybciej niż się spodziewałam,przy tym upadając 3 razy.Przez całą imprezę nie zwróciłam nawet uwagi na godzinę.Gdy spojrzałam na telefon ujrzałam napis 2:15 któraywirował mi w głowie.Przez całą drogę myślałam o chłopaku i o tym jak mnie pocałował.W minięciu oka byłam już pod domem.Wyciągnełam klucze które stawiały opór.Nie umiałam trafić w zamek.Lecz gdy mi się to udało,cicho przemknęłam się na górę.
Po schodach musiałam się wdrapywać,było ciemno a na dodatek byłam pijana.Na szczęście nie obudziłam rodziców,gdyby zobaczyli mnie w takim stanie dawno bym nie wyszła z domu przez całe wakacje.Usiadłam na łóżku odetchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu gdzie Kate i Sofi wysłały mi mnóstwo  wiadomości.Po przetarciu oczu odblokowałam telefon i postanowiłam odpisać Kate.
Od Victoria:Jesrem w domu.
Literki dalej mi się myliły,a obraz był rozmazany.
Od Kate:Tak się martwiłam,nie rób tak więcej.
Nie odczytałam tej wiadomości,bo odrazu zasnęłam.Byłam bardzo przemęczona po całym dniu.Do tego miałam ogromny mętlik którego nie umiałam się pozbyć.Jeszcze nigdy nie przeżyłam takiego szoku,jak dziś. Ostatnio myślą był on..
Chłopak który wrócił.









.

Only you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz