Życie na zmianę 🍁

7 0 0
                                    

Jednak po pewnym czasie, gdy moje ciało osłabiało się coraz bardziej, a ból stał się nie do zniesienia, zaczęły rodzić się we mnie wątpliwości. Czy cała ta walka ma sens? Czy warto tracić czas na próby przedłużenia życia, skoro i tak jestem skazana na porażkę? Te pytania nieustannie dręczyły mnie i w końcu zaczęłam odnajdywać w nich coraz więcej sensu.
Zdałam sobie sprawę, że przez całe te miesiące spędzone na walce z chorobą, przemijającego czasu nie mogłam odzyskać. Każdy dzień, który poświęciłam na chemioterapię, leczenie, rekonwalescencję, był dniem, który umykał mi nieodwołalnie. Chociaż walczyłam, wydawało mi się, że to walka z samym sobą, z własnym ciałem, które z każdym dniem coraz bardziej mnie zdradzało.
Wtedy podjęłam trudną decyzję. Zrozumiałam, że zamiast marnować czas na próby przedłużenia życia, powinnam pozwolić sobie na moment refleksji i skonfrontować się z rzeczywistością. Być może to było zdradą wobec samej siebie, ale w głębi serca wiedziałam, że to właśnie teraz muszę zacząć żyć tak, jak nigdy wcześniej.
Opuściłam szpital, odwróciłam się od terapii i lekarzy. Zdecydowałam się na podróż, która miała dać mi ostatnią szansę na poznanie świata, którego dotąd nie miałam okazji doświadczyć. Kierowałam się instynktem i po prostu żyłam. Odkrywałam nowe miejsca, smaki, zapachy. Wchłaniałam piękno życia, które jeszcze było przede mną.
Spędziłam miesiące na przemierzaniu nieznanych mi dotąd krajobrazów, poznając różne kultury i spotykając niesamowitych ludzi. W każdej chwili czułam, jakby to życie, które próbowałam przedłużać, wreszcie zaczęło pulsować ze mną w harmonii. Czułam, że zaczynam rozumieć prawdziwe znaczenie bycia żywym.
Z czasem dotarło do mnie, że moja decyzja może wydawać się egoistyczna dla innych, ale to była moja droga. Byłam gotowa zaakceptować, że każda historia ma swój koniec i że mój nadchodzi szybciej, niż sobie wyobrażałam. Ale teraz, gdy byłam w stanie poddać się temu przeznaczeniu, mogłam odnaleźć prawdziwe szczęście w tych krótkich, ale intensywnych chwilach. Zamiast skupić się na walce i nadziei, zdecydowałam się na zupełnie inną reakcję.
Odrzuciłam swoją wcześniejszą rolę pilnej uczennicy, której jedynym celem było osiągnięcie doskonałości akademickiej. Czułam, że muszę zrobić coś, co wydaje się niedozwolone, co wykracza poza granice mojego dotychczasowego życia. Zaczęłam eksplorować pełnię życia, której dotychczas nie zaznałam.
Przez wiele dni spędzałam czas z nieodpowiednimi ludźmi, popadałam w złe towarzystwo. Chciałam uciec od rzeczywistości, od bólu i strachu, które mnie ogarniały. Wszystko zaczęło się od niewinnych spotkań z nowymi znajomymi, próby odnalezienia jakiejś ulgi w ich towarzystwie. Ale to szybko przerodziło się w coś gorszego.
Zaczęłam eksperymentować z nałogami, szukając ucieczki od mojej rzeczywistości. Alkohol, używki – stały się moim codziennym towarzyszem. Z dnia na dzień traciłam kontrolę nad sobą i stawałam się częścią toksycznego środowiska, które tylko nasilało moje cierpienie.
Moje oceny w szkole zaczęły spadać, a relacje z rodziną i prawdziwymi przyjaciółmi zaczęły się kruszyć. Byłam pogrążona w własnym świecie, zatopiona w mroku, który samotnie stworzyłam. Nie widziałam wyjścia ani nadziei. Wydawało mi się, że zniszczyłam swoje życie jeszcze bardziej niż choroba.
Jednak pewnego dnia, gdy siedziałam samotnie w swoim pokoju, spojrzałam w lustro i ujrzałam oblicze osoby, której kiedyś byłam dumna. To był moment przebudzenia. Dotarło do mnie, że przestałam walczyć, że oddałam się temu, co było destrukcyjne dla mnie.
Wtedy podjęłam decyzję. Było czas, aby zawalczyć o siebie, o swoje zdrowie i swoje życie. Wiedziałam, że muszę odwrócić ten niezdrowy kurs, który obrałam. Zerwałam z towarzystwem, które mnie niszczyło, i zaczęłam szukać wsparcia i pomocy.
Było to trudne, ale znalazłam siłę, by skonfrontować się z moimi nałogami i rozpocząć proces zdrowienia. Zawalczyłam o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne. Z pomocą terapeuty i wsparcia rodziny i przyjaciół, powoli zaczęłam wracać na właściwe tory.
Nie było to łatwe. Były chwile, gdy poddawałam się wątpliwościom i pokusom, ale nie pozwalałam sobie na upadek. Zamiast tego stawiałam czoła trudnościom, a każdego dnia odkrywałam w sobie nowe pokłady siły i determinacji.
Stopniowo odzyskałam kontrolę nad swoim życiem. Wróciłam do szkoły i skupiłam się na tym, by zdobywać wiedzę i rozwijać się jako osoba. Zmieniłam swoje otoczenie, szukając pozytywnych i inspirujących ludzi, którzy podzielali moje wartości i cele.
Teraz, gdy patrzę wstecz, widzę, jak daleko doszłam. Niektóre blizny pozostały, ale teraz są one przypomnieniem mojej siły i odwagi, a nie symbolem mojej klęski. Nauczyłam się, że życie to nie tylko walka, ale także odkrywanie piękna w codzienności i docenianie każdej chwili.

My November Where stories live. Discover now