Ze znudzeniem przemieszczałam się długim korytarzem, w celu dotarcia na stołówkę. Przerwa zdecydowanie się dłużyła, dlatego jak na honorową nastolatkę w Ameryce przystało — poszłam zajarać.
Kierowałam się właśnie w stronę skrzydła z jadalnią, gdy nagle usłyszałam strzał, a zaraz po nim mrożący krew w żyłach krzyk. Co się kurwa dzieje?!
Następnie rozbrzmiały kolejne dwa strzały i kolejne przerażające krzyki. Nie wiedziałam co zrobić. Nie mam pojęcia, co tam się dzieję, ale przecież nie pójdę sprawdzić. To byłoby w chuj głupie. Postanowiłam się wycofać.
Odwróciłam się i przyśpieszyłam kroku. Szłam cholernie blisko ściany, tak jakby miała mnie ona uratować. Nagle poczułam szarpnięcie za ramię i zostałam brutalnie wciągnięta do kantorka z miotłami.
— Co do kur...
— Cii.. — Uciszył mnie cholernie dobrze znany mi głos. — Cicho, Parker.
— Hill? Co tu się kurwa odpierdala?! Co to za dźwięki?! I czemu chowamy się kurwa w jebanym kantorku?!
— Parker albo zamkniesz mordę, albo ja Ci ją zamknę. A tego byś sobie zapewne nie życzyła, skoro mnie tak „nienawidzisz".
Wyznanie chłopaka było... Dziwne? Ale w chuj prawdziwe. Domyślam się jak chciałby mnie uciszyć i zdecydowanie sobie tego nie życzyłam. Nawet w najgorszych koszmarach.
Kolejny strzał. Kolejny krzyk. Słyszałam uderzenie czegoś bardzo ciężkiego o podłogę.
— Hill..? — Wyjąkałam spanikowana. — Co się dzieje? — Mówiłam szeptem. Dokładnie tak, jak mi kazał.
— Nie wiem czy wiesz, Parker, ale tutaj w Ameryce często zdarzają się napady z bronią. To właśnie jeden z nich.
Napad? Z bronią? Te strzały to były dźwięki pistoletu? Kurwa.
— I mówisz o tym z tak cholernym kurwa spokojem?!
— Nie boję się śmierci, Parker.
Śmierci? Czyli istnieje prawdopodobieństwo, że nie dożyję jutra? Że nie dożyję wieczora?
— Nathan.. — Wyszeptałam. — Nathan proszę. Boję się.
Na ten moment mina chłopaka była śmieszna, ale w tamtym momencie nie zwracałam nawet na to uwagi.
— Parker ty się... — Zatrzymał się, jakby bojąc się wypowiedzieć kolejne słowa. — Ty się boisz?
— Kurewsko. — Parsknęłam śmiechem, mimo tego, że cała moja twarz była mokra od łez.
Przez chwilę nic nie mówił. Zastanawiał się co robić. W końcu podniósł głowę, uniósł kącik ust i powiedział:
— Chodź tu. — Rozłożył ramiona, a ja jak pojebana wpadłam w jego objęcia. W tamtym momencie zapomniałam o wszystkim. O tym, że jest mordercą, o tym, że go nienawidzę i o tym, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Potrafiłam myśleć tylko o sobie i swoim bezpieczeństwie. Byłam egoistką.
Jego dłonie oplotły moje plecy i zaczęły zataczać na nich okręgi. Kolejny strzał. Wzdrygnęłam się i wpadłam w jeszcze większą panikę. Łzy znowu spływały mi po policzkach i — niefortunnie — na białą koszulkę Nathana.
— Ja przepraszam Hill... — Zaczęłam się tłumaczyć, powoli uwalniając się spod jego objęć. — Nie powinnam. Przepraszam.
— Parker zamknij się w końcu i chodź tutaj. Zbędnie pierdolisz. Boisz się, — spojrzał mi w oczy — więc ja Cię obronię.
CZYTASZ
We Were Born To Die
RomanceOctavia Parker - siedemnastolatka, która nic nie wie o życiu. A może wie o nim za dużo? Parker przeprowadza się z kwitnącego miłością Paryża, do pełnego niebezpieczeństwa Nowego Orleanu. Dziewczyna podejmie wiele ryzykownych i bezmyślnych decyzji, l...