•° Giyuu °•

182 17 9
                                    

„Nieśmiałość to szkatułka,
która chroni cenne
i kruche skarby,
i trzeba po prostu chcieć je odkryć„

„Nieśmiałość to szkatułka, która chroni cenne i kruche skarby, i trzeba po prostu chcieć je odkryć„

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

        Wioskę Kowali musiał odwiedzić każdy z Zabójców demonów... Przynajmniej raz w życiu. Miecze, mimo że kute z najlepszej jakości materiału i za sprawą najlepszych profesjonalistów, po prostu czasem pękały, łamały, wyszczerbiały lub stawały się tępe. W przypadku [.....], przepiękny jasnoniebieski miecz przypominający sopel lodu musiał zostać wykuty od zera. Ostatnia walka z Przybywającym Książęcem wyższej rangi była naprawdę wycieńczająca, co charakterystyczna broń doskonale odczuła.

Po załatwieniu formalności i oficjalnym przywitaniu z najstarszym kowalem, mogła w końcu trochę odetchnąć po całodniowej, zawiłej wędrówce. Swoje rzeczy odłożyła w domu gościnnym, a także nie raczyła odmówić malutkiej przekąski, jaką przygotowała specjalnie dla niej gospodyni. Dla wygłodniałego Filara Lodu było to wręcz zbawieniem. Od razu na jej twarzy zagościł uśmiech.

Najważniejsze jednak było to, że miała mnóstwo czasu dla siebie. Po zwiedzeniu całej wioski i odprężającym spacerze, postanowiła nareszcie ulżyć zmęczonemu ciału w gorących źródłach. Założyła więc na siebie szlafroki, a pod pachę zabrała ręcznik, stąpając po kolei po kamiennych schodach. Nucąc swoją ulubioną piosenkę pod nosem, przemierzała coraz wyższe piętra, czując przybywające odprężenie.

Błoga cisza.  Matko, jak ona ją kochała. Nic nie sprawiało jej większej przyjemności niż spędzanie czasu samemu wśród natury. Lubiła towarzystwo jednego Filara – o ironio – płomienia; jednak jego śmierć bardzo ją uderzyła... Przeszła ją bardzo źle. Stała się przez to jeszcze bardziej zamknięta i cicha. Obwiniała się, że każdy, kto jest dla niej ważny, w końcu odchodzi.

Odgoniła od siebie natarczywe myśli, ganiąc się w myślach, że czas spędzony w Wiosce Kowali miała potraktować jako wypoczynek i relaks. Westchnęła cicho, będąc już u samego szczytu. Droga, którą całą przebyła w śmiertelnym zamyśleniu przeminęła w mgnieniu oka.

        — No proszę...

Mruknęła do siebie, widząc pustą, parującą sadzawkę. Ta aż krzyczała „wejdź do mnie! Czekam tylko na ciebie”, na co [.....] klasnęła w ręce zachwycona. Odłożyła na pobliski kamień biały ręcznik, a następnie powolnym ruchem zdjęła z ramion szlafrok. Syknęła niezadowolona, czując jeszcze ogromną niezagojoną ranę po byłej walce. Liczyła, że magiczna woda nieco uśmierzy ból.

Zbliżyła się do źródeł, upewniając się jeszcze, że nikt jej nie obserwuje. Granatowa woda pulsowała otoczona dużymi, słonymi głazami, wręcz zapraszając do wejścia. Wszystko wokół prośnięte było wysokim lasem i gęstwiną krzewów, co skutecznie ograniczało ewentualnych nieproszonych gapiów. Delikatnie wyciągnęła stopę przed siebie, czując błogą temperaturę wody.

Zagryzając wargę, zanurzyła się w niej do pasa, wzdychając z przyjemności. Zdecydowanie tego jej brakowało. Ulokowała swoje ciało pod największym kamieniem, siadając aż po samą szyję. Dzięki temu w całości mogła skupić się na odprężeniu i nareszcie zająć myśli czymś miłym.

Kronika Umarłych Dusz | Demon Slayer • one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz