5 - "no ciekawe"

37 4 1
                                    

prov. Mortis

Wraz z Frankiem siedzieliśmy przy stole w jadalni. Ja kończyłem delektować się kolacją, a on non-stop o czymś gadał, co było dla niego dość nietypowe....i denerwujące. Półczłowiek chce sobie w spokoju zjeść, ale nie może, bo byłyczłowiek stwierdza że teraz jest idealny czas na pogaduszki. Gdy skończyłem jeść i wziąłem do rąk serwetkę by wytrzeć usta, zaczął się na mnie niepotrzebnie wydzierać.

— SŁUCHASZ MNIE W OGÓLE? MORTIS

Odłożyłem serwetkę i oblałem go spojrzeniem pełnym obrzydzenia. Skrzywił się.

Coś mówiłeś? - zapytałem. 

TAK? Gadałem do ciebie przez 15 minut bez przerwy. Co ty ze sobą robisz, człowieku - odfuknął i spojrzał się na mnie tak, jakby był mną zawiedziony. Ale tak się przecież nie da, ja jestem definicją osoby perfekcyjnej. Mam pieniądze, wykształcenie, dużą działkę i urodę. Czego tu chcieć więcej? Chciałem wstać od stołu, ale Frank złapał mnie za rękę i posadził z powrotem na krzesło.

Boże, co ty chcesz? Muszę pilnie iść na górę. Wiesz, włosy się same nie ułożą... - odpowiedziałem spokojnym tonem i ponownie wstałem, ale on znowu złapał mnie za rękę.

MORTIS! Słuchaj mnie! Robiłeś cos ostatnio na cmentarzu? - te słowa dosłownie krzyknął mi do ucha. W sumie, to nie miałem pojęcia jaka jest odpowiedź na to pytanie. Mam zbyt dużo spraw na głowie. Kogo obchodzi jakiś głupi cmentarz. Po chwili namysłu odpowiedziałem:

— mm... Nie. Czemu?

— No właśnie! Ja też nie. Więc może mi księciunio wyjaśni, jakim cudem wszystkie obowiązki wypełniają się same?  A może zatrudniłeś kogoś, ale byłeś tak zajęty bawieniem się w top model, że zapomniałeś mi powiedzieć? 

Słuchaj, czy ty masz do mnie jakiś problem? Coś ci nie pasuje? Bo jak tak t-

— PRZEJDŹ DO RZECZY MORTIS. DO RZECZY. WIESZ CZEMU CZY NIE? - przerwał mi w połowie zdania. Osłupiałem. Czułem się jakbym jakimś magicznym sposobem nagle zniżył się do poziomu Franka, albo to on podwyższył się do mojego. On nigdy tak nie robił. Ale tak właściwie, to czego można się spodziewać po takim stworzeniu jak on? Potwór. Bestia bez manier. Dziwi mnie fakt, że jestem z tym czymś spokrewniony.

— NIE. NIE WIEM, FRANKLIN. Za kogo ty mnie kurwa masz? Jak śmiesz mi przerywać? - wstałem i nie czekając na odpowiedź ruszyłem w stronę schodów na pierwsze piętro. Nie będę poświęcał mojego drogocennego czasu na kogoś takiego.

Ruszyłem po schodach na górę i od razu skierowałem się w stronę mojej głównej sypialni. Otworzyłem drzwi i już byłem gotów rzucić się na łóżko, jednak powstrzymał mnie fakt, ŻE KTOŚ MI OBCY AKTUALNIE STAŁ NA ŚRODKU MOJEGO POKOJU. Jakaś brzydka, obślizgła istota.... Byłem w szoku.

— ZEJDŹ MI Z DYWANU TY HULIGANIE!!!11!1! -  krzyknąłem i rzuciłem się na napastnika. Nie mam pojęcia, kto to jest. Ale wiem, że na pewno tej osoby nie znam i że właśnie włamała mi się do domu... Pobrudziła dywany... A może i nawet ściany? Ciarki mnie przeszły na tę myśl... Ale muszę przyznać, nie był to najłatwiejszy przeciwnik. Trochę się z nim pomęczyłem, nim złapałem za jakiś kawałek wstążki i związałem mu ręce za plecami.

— HAHA! Ze mną nikt nie wygra, nawet Franklin! - powiedziałem to w taki sposób, jakbym oznajmiał ten bardzo oczywisty fakt całemu światu, i stanąłem jedną nogą na włamywaczu niczym jakiś pierdolony bohater Marvela.

Odetchnąłem i przyjrzałem się włamywaczowi. Ku mojemu zdziwieniu, to była samica. Była ubrana w jakieś zgniłe szmaty. Nie chciałem wiedzieć ile je miała na sobie. Cała była pokryta jakimiś łuskami i wyglądała jak jakaś ryba. Ew.

Dobra, ale co teraz? Na Frankiego jestem obrażony, Emz zapewne nie ma, albo jest, ale zgrywa że jej nie ma. A Poco jest? Może i jest, ale kurwa gdzie? No dobra, niestety sama się nie wyniesie... Wziąłem ją za nogi i zacząłem targać jak jakiś worek z ziemniakami. Obślizgłe to jakieś. Ona chyba jest niemową, bo siedzała ciszej niż Emz gdy tematem przy stole jest uzależnienie od telefonów. No i wytargałem ją na korytarz, przy okazji jebłem jej głową o listwe ale za nic w świecie nie miałem zamiaru kurwa przepraszać.

I o wilku mowa! Korytarzem akurat szedł Poco. ZNOWU. Zaczynam już myśleć że on tak po prostu z nudy zwiedza sobie moje korytarze... Ale dobra, nie czas teraz na rozmyślenia. Musze znieść to coś na dół.

— EJ! POCO! Cho tu. - zawołałem, i w tym samym momencie zdałem sobie sprawę że on chuj zrobi, bo waży jakieś 20 kilo...

— Tak? - podbiegł do mnie rozpromieniony. Szczerze to myślałem że się popłaczę, przez to jaki on jest optymistyczny. Z jednej strony super, z drugiej nie. No ile można...

— Nieważne... Chciałem żebyś mi pomógł znieść te włamywaczkę na dół, ale ty przecież nawet piłki lekarskiej nie udźwigniesz.. - powiedziałem nie przerywając targania tego czegoś po ziemi. Ciężka była.

Włamywaczkę? Co? - powiedział to tonem jakby nikt nigdy mu się do domu nie włamał.

No, ale dobra nieważne. Ty mi nie pomożesz. Zawołaj Franklina, i powiedz mu, że znalazłeś włamywaczkę. Tylko nie mów że to ja ją znalazłem, bo aktualnie powinienem być na niego obrażony. Okej? Dzięki - oznajmiłem, nieczekając na odpowiedź puściłem jej nogi i odwróciłem się w głąb korytarza. Śpiesznym krokiem ruszyłem do jednej z moich innych sypialni, bo nim do tamtej znów wejdę, to chyba będę musiał zadzwonić po oddział sprzątający.

Dotarłem do tej sypialni, nie sypiam tu często ale ją uwielbiam. Głównie dlatego, że ma wielki balkon z którego jest widok na cały cmentarz, i las. Otworzyłem pięknie zdobione nietoperzami fioletowe drzwi i wpadłem do środka. Stanąłem przed lustrem i zacząłem układać sobie fryzurę. Odsłoniłem zasłony, otworzyłem drzwi na taras i usiadłem na wiklinowym krześle. Wpatrując się w lekkoszare niebo przypomniało mi się co mówił Frank:

Więc może mi księciunio wyjaśni, jakim cudem wszystkie obowiązki wypełniają się same?

Chyba chodziło mu o cmentarz.. Ale przecież ja nic nie wiem.

Praktycznie tam nie przebywam. No ciekawe. A tak właściwie, to po co się tym zamartwiać? Ważne, że jest zrobione. Nie ma na co narzekać.
Rozmyślenia przerwał mi grzmot i silny podmuch wiatru. O, będzie burza. No świetnie.

Mortis Montruary || Brawl Stars PLजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें