| 6 | „Pierwsze koty za płoty"

19 10 0
                                    

Stałam, wpatrując się w niego jak w głupca. Przełknęłam głośno ślinę, zabierając kubek drżącymi dłońmi z blatu, podchodząc z nim do ekspresu. Gdy odwróciłam się do niego tyłem, a moja twarz była niedostępna dla jego oczu, zagryzłam pięść, próbując nie krzyknąć.

Och, jak bardzo byłam głupia! Nie mam pojęcia co strzeliło mi do głowy, żeby to napisać. Nie ma opcji, abym spojrzała mu teraz w twarz, bez uczucia zażenowania, które paliło moje policzki żywcem. Czułam się niewyobrażalnie głupio.

Odwróciłam się w jego stronę dopiero kilka minut po tym jak ekspres przestał pracować. Z wzrokiem utkwionym w moje dłonie i kubek z kawą ruszyłam przed siebie. Odłożyłam go na blat przed nim, podchodząc do kasy, wciąż unikając kontaktu wzrokowego.

– Płatność kartą czy gotówką?

– Pani szefowa zapisała moje pierwsze zamówienie w notesie, abym mógł uregulować płatność dopiero, gdy opuszczę lokal.

Westchnęłam cicho. Pierwszy raz słyszałam o czymś takim jak notes, w którym Keila zapisywała zamówienia klientów. Kolejna gafa na moim koncie, kolejny raz popełniona przy nim, jeszcze trochę, a będzie mógł stworzyć z nich listę. Otworzyłam szafkę, szukając wzrokiem czegokolwiek co przypomniałoby notes. Znalazłam stary, nieco rozpadający się zeszyt, który przekartkowałam na sam koniec.

A tam znalazłam jego nazwisko z dzisiejszą datą. Dopisałam do wcześniejszego zamówienia, które ku mojemu niezdziwieniu składało się z Caffé Americano z mlekiem sojowym i przekąsek dla kotów, którymi można dokarmiać nasze puchacze, aktualne, zapisując nad nim cenę.

Zastanawiałam się chwile, po co stoi nadal przy tym przeklętym barze. Dopiero po chwili przypomniałam sobie o mleku sojowym, którego jeszcze mu nie podałam. Odwróciłam się na pięcie w stronę naszej mini lodówki, otwierając ją w poszukiwaniu kartonu z mlekiem sojowym.

Którego, oczywiście tutaj nie było, jak na złość.

– Doniosę Panu mleko sojowe do stolika, ponieważ muszę zejść po nie do magazynu – odwróciłam się w jego stronę, popchnięta odwagą i spojrzałam na jego twarz. Przewrócił oczami, powodując u mnie ból głowy. Czy mu pasuje cokolwiek? – Czy to problem?

– A dostanę mleko dolane do pełna po brzegi?

Na wszystkich bogów tego świata, przysięgam, że w końcu uduszę tego mężczyznę własnymi rękoma.

– Jeśli tego sobie Pan życzy, skoro tak często wypomina mi Pan mój błąd pierwszego dnia pracy, jasne, naleje jej dla Pana specjalnie po brzegi, aby mógł się Pan wykąpać w morzu własnej dumy, gdy je Pan rozleje – syknęłam w jego stronę, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

Zasłoniłam usta dłonią, wciągając głośno powietrze.

– Najmocniej Pana przepraszam. Nie chciałam Pana urazić, naprawdę!

Nie odezwał się, lustrując mnie wzrokiem. Prychnął pod nosem, kręcąc niedowierzająco głową i odszedł w stronę swojego stolika. Zaśmiałam się histerycznie pod nosem. Co to miało znaczyć? Jest zły? Jest rozbawiony? A może wściekły na tyle, aby donieść na moje zachowanie Keili, która bez dwóch zdań mnie zwolni. Każdy pracodawca by mnie zwolnił po tak niekulturalnej odzywce w stronę klienta.

Złapałam się za czubek nosa, pragnąc zniknąć za tym barem, żeby nikt mnie nie widział. Wzięłam wielkiego gryza babeczki, popijając moją karmelową kawę. Otarłam usta z bitej śmietany, zakładając na siebie bluzę, skoro musiałam zejść do chłodni, gdzie było mleko. Chociaż przydałaby mi się chwila orzeźwienia i uspokojenia rozszalałych nerwów.

KOCIE SERCA OBDAROWUJĄ MIŁOŚCIĄ INNYCHWhere stories live. Discover now