ROZDZIAŁ 1.

6 0 0
                                    

Właśnie wchodziliśmy do Bershki.
Był tam duży wybór i naprawdę kochałam ten sklep.

-Popatrz jaka zajebista sukienka- powiedziała Amber pokazując czarną sukienkę na manekinie. Była naprawdę piękna.

-Jest super. Przymierzaj!- krzyknęłam, uśmiechając się i podnosząc kciuki do góry.

Ja nie znalazłam sukienki ale kupiłam białą malutką torebeczkę. Znalazłam też naszyjnik i bransoletkę. Właśnie wychodziliśmy ze sklepu.

-O boże popatrz kto tam jest! To Nathan!-
Powiedziała Amber ,ale nie wiedziałam czym ona się tak ekscytuje. Ja nawet go nie lubiłam.

-No widzę- powiedziałam niechętnie patrząc na Nathaniela  z jakąś laską obok. Wiedziałam że to jest Eliza, szkolna ,,gwiazdeczka" nie lubiłam jej od pierwszego dnia szkoły.

-Chodź do Zary, bo ja nadal nie mam sukienki- powiedziałam łapiąc ją za rękę i szybko kierując się w stronę sklepu. Chciałam jak najszybciej odejść od niego.

Znalazłam tam pudrowo różową sukienkę z koronką. Była do pół uda i miała małe rozcięcie po boku.

-chodź idziemy na bubletea.-uslyszalam od Amber idącej w stronę kawiarni.

Usiadłyśmy przy stoliku , czekaj czy ja widzę idącego Nathaniela i Elizę w naszą stronę. O nie siadają z nami. Jeszcze tego brakowało.

-Hej idziecie dzisiaj na imprezę u Emmy?- Jeszcze go tam brakowało.

-Oczywiscie- Amber odpowiedziała za nas obie.

-To super bardzo się cieszę- Powiedział chłopak.-Ta na pewno się cieszy- pomyślałam ironicznie.

Nathaniel był typowym amerykańskim chłopakiem z filmów, ciemno brązowe włosy, duże brązowe oczy i piękny szeroki uśmiech był wysoki i przystojny.  Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole i kapitanem drożyny futbolowej, nie dziwię się że wszystkie dziewczyny na niego leciały.
Z wyjątkiem mnie ja go nie lubiłam.
Nigdy.

-Dobra my musimy już iść- Powiedziałam kończąc swoję bubletea

Wyszliśmy z galerii, jadąc do super marketu po rzeczy na obiad. Stwierdziliśmy że zrobimy same. Bo Amber zostaje u mnie, i idziemy razem na imprezę.

-Amber ale ty dobrze wiesz że nie umiem gotować- Powiedziałam się śmiejąc

-Spokojnie, za to ja umiem wyśmienicie- Uśmiechnęła się mówiąc

Amber miała brązowe włosy i ciemne oczy. Była mojego wzrostu.

Wyszło na to że po kilku sprzeczkach doszliśmy do tego że chcemy zjeść makaron ze szpinakiem.
Więc go zrobiłyśmy. Poprawka ona go zrobiła ja podawałam składniki bo wiem że bym spaliła kuchenkę.
Trzeci raz, naprawdę.

Zaczynał się robić wieczór, czyli czas imprezy. Miałyśmy być tam na 20 a była 18.30 a my wogule nie byłyśmy gotowe.

Na imprezy kochałam błysk a dzisiaj z Amber stwierdziliśmy że zrobimy makijaż podobny do Euforii. Nałożyliśmy dużo brokatów i kryształków. Wyglądałyśmy cudownie. Zakrenciłyśmy włosy i byłyśmy już gotowe do wyjścia.

Nagle przed domem zobaczyłam samochód Sama naszego kolegi z klasy siedziała też tam Susan. Była rok starsza, ale bardzo ją lubiłam.

- O hej nie wiedziałam że przyjedziecie- powiedziałam miło zszokowana.

-Naprawde? Amber ci nie mówiła że jedziemy wszyscy razem?- zapytał zdziwiony sam chyba nie wiedział że nie wiem.

- Nie nic nie mówiła- powiedziałam troszeczkę poirytowana że nikt mnie nie uprzedził.

-Upsi zapomniałam całkiem przepraszam cię Mia. Naprawdę zapomniałam- Słyszałam że była trochę zmieszana i mówiła szczerze. I tak bym się na nią nie gniewała.

-Dobra jedziemy już bo zaraz się spóźnimy. Wsiadajcie. - Powiedziała trochę zniecierpliwiona Susan.

Skomplikowana miłość Where stories live. Discover now