26. Spadająca gwiazda

824 69 34
                                    


Jeden wielki huk.

Choć nikt nie strzela, a przynajmniej nie z broni. Wystrzeliło konfetti. Srebrne i bordowe paseczki poszybowały w górę, po czym zaczęły opadać na tłum. Wszyscy krzyczą. Wyrzucają ręce w górę, aby odbić balony. Skąd one się wzięły? Uniosłam głowę na migoczący deszcz komet. Wypełnione helem gwiazdy wglądają oszałamiająco. Zupełnie jakby każdy mógł złapać swoją, wystarczy tylko spróbować i unieść dłoń.  

– Gratuluję, nie upadłaś.

Obróciłam się ku mężczyźnie w czarnym garniturze, z równie czarnymi włosami podzielonymi na połówki. A czemu miałabym upaść? Aleks patrzy do przodu, więc też to zrobiłam i zobaczyłam na ekranie olbrzymią liczbę: 100 000, a pod nią napis: PRZEDRUK WYPRZEDANY

Mój wzrok poszybował do sufitu, zahaczył nawet o kilka żyrandoli, ale coś za bardzo te moje oczy sobie latają. Aaaa.... To pewnie dlatego, że kolana mi się zgięły i lecę do tyłu. 

– Trochę pospieszyłem się z tym gratulowaniem – w ostatniej chwili dłoń Aleksa wsparła moje plecy, sadzając mnie bezpiecznie na podłodze – Szok chyba opóźnił twoją reakcję.

Spojrzałam na adwokata i pierwsza rzecz, jaką sobie uświadomiłam to to, że będzie nim też jutro. Ponieważ moja książka...

– Wyprzedała się – powiedziałam szeptem.

– Owszem.

– Wyprzedała... naprawdę się wyprzedała. W całości.

– Możesz wstać?

No tak, bo przecież siedzę na podłodze w ciasnym tłumie wiwatujących pracowników, podwykonawców i partnerów Kuźni Literackiej. Średnio mądre. Nim jednak się podniosłam, skoczyła na mnie fioletowa syrena i moje plecy uderzyły o parkiet. To tyle jeśli chodzi o wysiłki Aleksa, abym nie upadła.

– Plamkooooooo! – krzyknęła Mon, machając ogonem – Udało się! Naprawdę ci się udało!

– Cholera, ty to dopiero masz torpedę w tyłku – Luis złapał się za kolana i pochylił, aby odsapnąć po biegu przez pół sali. Gdy podniósł na nas wzrok, od razu się skrzywił – O nie, tak to nie będzie! Zabierać moje kiecki z podłogi albo tu i teraz je z was ściągnę.

– Bardzo cię proszę, nie rozbieraj mojej dziewczyny – powiedział Matt, wyciągając do nas ręce.

Złapałyśmy się i obie stanęłyśmy na nogi. Matthias od razu mnie objął i zetknął swoje czoło z moim.

– Gratuluję, skarbie. Twoja bajka trwa dalej.

Trwa dalej, jak to pięknie brzmi. Szkarłatny Dwór nie zniknie. Będę mogła wydać kolejne egzemplarze. Więcej osób przeczyta moją historię.

Wtuliłam głowę w jego ramię i popatrzyłam na Mon wrzeszczącą, że jej to nikt nie obroni przed publicznym negliżem, Harry'ego tłumaczącego jej, że wcale nie tak łatwo jest rozpiąć syrenkową sukienkę, Luisa wypatrującego już kelnerów z szampanem i Aleksa zaciskającego zatoki, aby zebrać energię na objęcie umysłem tego, co się dzieje.

I pierwszy raz poczułam się na swoim miejscu.

Odkąd dołączyłam do Kuźni stale towarzyszyło mi wrażenie, że do niej nie pasuję, że jestem zbyt zwykła i wiele mi brakuje do tych wszystkich ważnych ludzi, ale teraz to przepadło. Bo czy to aż takie ważne, że jestem od nich inna? Że jestem panikarą i niezdarą? Że moim głównym talentem jest uciekanie? Ludzie chcą czytać moją książkę i tylko to się liczy.

– Trzecia gwiazdko, chyba nam tu nie zemdlałaś? – doszedł mnie głos Stelmana niesiony przez głośniki – Czy ktoś na sali zemdlał? Jeśli tak, proszę wpółwiwatujących o uniesienie rąk.

Buty do spierdalaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz