-Cicho-syczy.
-Kochanie,leczę się-mówi do niej matka, podając jej kartkę.Amelia czyta z miną pokerzystki
-Zaświadczenie od psychiatry?Serio?Już myślałam,że tego nie dożyję-ironizuje.
-Jak na studiach?-Aneta ignoruje przytyk.
-Wreszcie robię,co chcę,więc jest dobrze.Otaczam się ludźmi,którzy mnie doceniają,chcą ze mną rozmawiać,coś mi pokazać. A po wszystkim mogę wrócić do domu,w którym czeka na mnie najważniejsza osoba w życiu.Czego mogę chcieć więcej?
-Schudłaś,córeczko.
-Taki był plan.
-Wcale nie musiałaś-włączam się.-Dla mnie zawsze wyglądasz ładnie.Mówiłaś,że schudniesz trochę,a nie do kości.
-Ja wcale nie...
-Kochanie,przecież tobie nawet łopatki widać!
***
-Podjęłam decyzję co do twojej obecności na naszym weselu-mówiąc do matki,Amelia znów ściska mi rękę.
-Słucham.
-Po wielotygodniowych negocjacjach okupionych w większości płaczem,krzykiem i załamaniem nerwowym stwierdziłam,że...w kościele chciałabym cię zobaczyć.
-A wesele?
-Wiesz...ktoś chyba powinien pilnować Damiana.Czy przypadkiem nie zalicza zjazdu albo coś...-po tym zdaniu,moja narzeczona lekko unosi kąciki ust.
-Opowiesz mi coś o weselu?
-Hmmm...Na razie mogę powiedzieć,że kwiaty i dekoracje będą w kolorze różowego złota,a ja cała na biało. Nie chcę psuć niespodzianki.
-Wszystko macie załatwione?
-Dwa tygodnie przed wszystko musi być załatwione.
***
-Dałaś radę,widzisz?-uśmiecham się do Amelki.
-Ledwo.
-Przesłyszałem się czy twoja mama serio powiedziała,że jestem fajny?
-A nie jesteś?
-Słyszałem,że czasem ciężko zapunktować u teściowej.
-Udało ci się.Zapunktowanie u teściowej z przeniesionym zespołem Munchausena na twoim miejscu brałabym za podwójny sukces.
-Z jakim zespołem?
-Najprościej tłumacząc,moja matka jest uzależniona od leczenia mnie.Będzie brała leki,ale już zawsze będzie chora.To tak,jak z alkoholikiem po odwyku.Nie będzie pił,ale dalej będzie alkoholikiem.
-Mam pytanie-zmieniam temat.
-Pytaj.
-Będę cię mógł zobaczyć w...
-Mam zadzwonić do Damiana,żeby cię postrzelił?Zobaczysz za dwa tygodnie.To nie ejst dużo czasu.
-A mogłabyś mnie chociaż nie straszyć swoim ojczymem-wojskowym?
-Niby bym mogła,ale...czymś muszę--śmieje się.
-Ty jesteś sadystką!Myślisz,że cię ktoś do pacjentów dopuści?
-Może się ktoś taki znajdzie-wzrusza ramionami.-Ale bardzo bym się bała,że coś poszłoby nie tak.
Hej!
Tak,wiem,ten rozdział jest krótki,ale to tylko rozgrzewka przed następnym.
Nie zdradzając za dużo, poproszę Was o przygotowanie sobie solidnego zapasu chusteczek;)
Mam nadzieję,że ten rozdział Wam się podoba<3
Buziaki!
P.
YOU ARE READING
Miłość bez barier TOM II
Teen FictionAmelia i Wojtek wyjeżdżają na studia. Świetnie się rozumieją i pomimo jego dysfunkcji chcą żyć jak każda inna para, stawiając czoła krzywym spojrzeniom, głupkowatym uśmieszkom i innym tego typu reakcjom otoczenia. Pozwólcie,że zaproszę Was na kolejn...
Płacz
Start from the beginning