14

435 16 5
                                    

Hailie
Vincent nas zawołał a i weszliśmy do środka ja i Noe usiedliśmy na kanapie.
-pa synku.pamiętaj ,że cię kochamy ale nie dajemy już rady z twoim zachowaniem a pan Monet cię wychowa.
-zaraz czy ona chce go zostawić u nas?!
-dobra i tak was już nie znosiłem więdz naraaa!-krzyknął a ja się w niego wtuliłam po czym on odwzajemnił.
-dobrze to my już idziemy dowidzenia.-powiedzieli rodzice Neo ale jeszcze się zwrócili do mnie.
-A ty Hailie nas zawiodłaś byłaś taka grzeczna.-powiedzieli a ja wybuchłam złością.
-kurw@ no przecież to nie ja porzucam swoje...-nie dokończyłam bo Vincent podszedł i złapał mnie za nadgarstek tak ,że sykłam z bólu.
-dowidzenia państwó Wchite.-powiedział po czym mnie póścił i kazał Dylanowi ich odprowadzić a on wrócił do nas.
-usiądźcie na przeciwko.-powiedział Vinc na co ja parsknęłam i usiadłam.
-Hailie proszę cię zachowuj się.-powiedział po czym zaprzeczyłam.
-dobrze,Neo będziesz miał na nazwisko Neo Wchite Monet.-on pokiwał głową a gdy ja miałam się odezwać on mnie uprzedził wzrokiem po czym mi coś szepnął żebym się uspokoiła.potem Vincent powiedział mu kilka zasad i udaliśmy się do jego pokoju znaczy chcieliśmy.
-Hailie nie zapomniałaś ,że do obiadu tutaj siedzisz?-Zapytał a ja się cofnęłam i odpowiedziałam mu.
-nie możesz zrobić dzisiaj wyjątkuu prooszeeee-powiedziałam z nadzieją.
-Hailie i tak musimy porozmawiać o twoim zachowaniu ponieważ tak się nie zachowywałaś.-tu na chwilę zamilkł-jeżeli to się nie zmieni będe musiał cię wychowywać po swojemu bo na razie i tak masz większość swobody.-powiedział a ja się załamałam po czym powiedziałam Neo żeby jusz poszedł na obiad a jabdojdę gdy już zeszliśmy święta trójca znów zaczęła się śmiać a Will patrzył na mnie już nie miłym i ciepłym wzrokiem a zimnym coś miej więcej jak Vincent ale jednak on jest wyjątkowy.
-zamknijcie się -powiedziałam a Vincent tylko pokiwał głową a ja zrozumiałam ,że ma o jeden powód więcej żeby jak on to nazwał ,,wychowuje mnie po swojemu"tego się trochę obawiałam z racji tej ,że mam dopiero 13lat.nic nie zjadłam bo nie miałam apetytu a Will kazał mi zjeść.
-Miśka,Zjedz proszę cię.-odezwał się Neo moim przezwiskiem które używał.
-czemu Miśka-Zapytał Dylan rycząc że śmiechu.
-bo to do niej pasuje.-powiedział Neo.
-masz rację Neo-powiedział Vincent.
-Neoś proszę cię -powiedziałam a on się tylko popatrzył i pokazał żebym zaczęła jeść.jak zjadłam to święta trójca użyła mojego przezwiska którego użył Neo.Nie powiem ,że mi to odpowiadało.
-Miśka-powiedział Dylan bardziej prześmiewczo.
-Tak?-Zapytałam a on się na mnie popatrzył a po. Tem na NEO.
-czemu ona się nie wkurza?-zapytał Dylan a ja mu odpowiedziałam.
-bo lubię to przezwisko cymbale-powiedziałam.
-Hailie Słownictwo-upomniał mnie Vincent.
-w takim Razie od dziś Miśka.-powiedział Shane,a Neo popatrzył się na mnie po czym się uśmiechnął.a resztą braci skinęła głową.gdy już miałam wychodzić usłyszałam Vincenta.
-Miśka jeszcze 20 minut kary.-powiedział a ja się uśmiechnęłam i poszłam radośnie do jego gabinetu.
-co ty taka wesoła hm?-Zapytał mnie jak zawsze lodowatym głosem.
-no bo mam przezwisko które mi się w końcu podoba.

Miesiąc później
Przyzwyczaiłam się do przezwiska ale Dylan wymyślił ,,Mała Miśka"no bo przecież on by nie był sobą gdy by nie wymyśliłby coś co mnie wkurza.
-Miśka choć bo Zaraz się spóźnimy-krzyknął Noe.
-już idę!-a właśnie wróciłam do szkoły ale dalej postanowiłam malować kreski ale teraz uważałam bardziej jak się zachowuje no bo przecież mogę narazić się na Vinc'a.Zaszłam na śniadanie tam była już święta trójca i Noe.
-Jedz śniadanie-powiedział Noe.a zapomniałam powiedzieć ,że Noe już się zżył z świętą trójcą i jest tak samo opiekuńczy jak oni.
-nie chcę-powiedziałam a tym razem odezwał się Dylan.
-Dobra Miśka jedziesz ze mną i z Neo.-powiedział ,a ja się na nich popatrzyłam i wiedziałam ,że nie obyje się bez zniszczonego dnia.
-dobra hoć Dziewczynko.-a zapomniałam wam powiedzieć ,że Dylan to jednak Dylan.
Gdy podjechaliśmy pod szkołę poszłam pod sale i zauważyłam Mone z Leo.ogl to ja z Moną już nie jesteśmy przyjaciółkami za to Noe chodził ze mną do klasy.
Na lekcji biologii pani wybierała do odpowiedzi mam na dzieję ,że to nie będe ja bo się nie uczyłam.ostatnio obniżyły mi się stopnie ale nie przejmuje się tym.
-o Hailie Monet do odpowiedzi.-powiedziała a ja się załamałam i poszłam na środek.
-więc powiedz proszę wszystko na temat ostatniej lekcji.-powiedziała.
-więc no...na ostatniej lekcji mówiliśmy o...-i tu mi już zabrakło słów bo już dalej nie wiedziałam.
-Hailie jedynka siadaj.Neo Wchite Monet do odpowiedzi teraz.-powiedziała a ja mu posłałam znaczące spojżenie.
-więc na ostatniej lekcji omawialiśmy grzyby.grzyby są cudzożywne.-bla bla bla.
-Neo sześć.Hailie powinnaś z niego brać przykład-powiedziała pani a ja prawie wybuchłam  złością no bo mój brat mnie złapał za nim wstałam.
-Miśka uspokój się.-powiedział a ja się wyrywałam i go ugryzłam.potem wybiegłam z sali i poszłam na korytarz tam jakiś chłopak z klasy hyba Kuba był więc go uderzyłam.potem z klasy wybiegł Neo.
-Miśka Vincent już jedzie.-powiedział a ja się jeszcze bardziej wkurzyłam.
-nieeee po co mu mówiłeś!!-krzyknęłam na niego.
-Miś...-nie dokończył bo ktoś mu przerwał.to był Vincent.
-Hailie do samochodu.-powiedział a ja poszłam bez słowa a za mną Neo.
-wytłumaczcie mi o co chodzi


Kończe z podpisami na końcu rozdziałów ale będe pisac ile mają słów.

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz