One-shot: Truly hates himself

79 6 0
                                    

Zbrojna Agencja Detektywistyczna była organizacją bazującą w głównej mierze na specjalnych zdolnościach jej pracowników i było to znanym i powszechnym faktem. Posiadaczami zdolności za to byli różnoracy ludzie z różnymi poglądami i różnymi podejściami. Czy to Atsushi, który cenił swoich ludzi nade wszystko. Czy to Tanizaki, który chciał pomagać ludziom do-edukować się na temat zdolności. Czy to Kunikida, który dążył do stworzenia świata idealnym. Był też Dazai, który po prostu chciał umrzeć, ale i także Yosano, która chciała po prostu żyć. Był też taki Kenji, który kochał zajmować się dziećmi i miał z nimi naprawdę dobry kontakt przez co został Agencjową nianią. Albo taki Ranpo, który mimo iż nie posiadał prawdziwej zdolności to był jednym z ważniejszych członków. Wystarczyło mu jednak dać trochę słodyczy, a on już szedł z tobą na koniec świata. Była jednak jeszcze jedna osoba uzdolniona należąca do tego grona. Fukuzawa Yukichi, tak zwany rdzeń agencji. Jego zdolność pozwala tak w wielkim skrócie mówiąc, stłumić zdolności członków agencji co pozwala im na większe kontrolowanie tego. Ta umiejętność grała też duży argument przy negocjacjach o licencje.

Miał siedem lat. Posiadał siwe włosy oraz delikatne rysy twarzy, był dość niski i często dość niewinny w swoich działaniach. Mimo to w jego spojrzeniu dało się dostrzec niezwykłą jak na jego wiek dojrzałość. On jako jedyny tak naprawdę nie przywiązywał żadnej wartości do swojej zdolności. Po prostu była irytując go swoim istnieniem choć czasami najchętniej by się jej pozbył, odrzucił jak zepsutą zabawkę, którą zdążył się znudzić i po prostu żyć bez tego. W sierocińcu w którym żył przedtem nie było miejsca na osoby takie jak on. Codziennie obserwował jak jego przyjaciele są poniżani, wyzywani, atakowani. Obserwował w ciszy jak Atsushi-san był zamykany w celi, nie odzywał się jak krzyczano obelgi za Ranpo. Po prostu milczał za co czasami naprawdę się nienawidził. Jednak kiedy pewnego dnia uderzyła w niego świadomość, że on sam mógłby być uzdolniony to natychmiast to odrzucił. Nie chciał w to wierzyć i nie zamierzał. Zdolności nie istniały, nie zamierzał w nie wierzyć. Wypierał ich istnienie do momentu rozmowy z czarnowłosym. Wtedy zrozumiał, że jego umiejętność jeśli ją zaakceptuje może komuś pomóc. Z resztą, już pomogła. Przecież sam Atsushi-san dziękował mu za jego nieświadomą pomoc i przez chwilę naprawdę poczuł się z tym dobrze. Gorzej było jak zaczęto dociekać.

Miał ochotę zapaść się pod ziemię chociaż Ranpo dopilnował żeby nie dowiedziono się o nim i jego mocy. Czasami marzył żeby pójść do szkoły, ale takiej normalnej szkoły. To nie tak, że przeszkadzało mu kształcenie się w agencji z pomocą innych. Naprawdę lubił jak Kenji-san opowiadał mu o przyrodzie czy jak Kunikida-san próbował wytłumaczyć mu matematykę. Przepadł za słuchaniem Tanizakiego-san kiedy opowiadał mu czasami przy okazji o tym jak funkcjonują urzędy lub organizacje takie jak ich. Tyle, że chciałby mieć normalne życie. Znaleźć przyjaciół w swoim wieku, biegać po dworze z innymi nie myśląc o tym, że ktoś go obserwuje by nic się przypadkiem nie stało czy po prostu wstawać rano i zastanawiać się czy nie wstał za późno i nie spóźni się na zajęcia. Lubił rozmyślać o tym co byłoby gdyby. Mimo wszystko nie łudził się. Był zbyt ważny. Bez jego zdolności możliwości zbrojeniówki byłyby okropnie zmniejszone czy to przez nałożone z góry limity czy przez brak kontroli. Nie można było ryzykować tym, że coś mu się stanie.

Wszyscy skakali za nim pilnując go, pomagając i zajmując czas w taki sposób by się nie nudził. Poświęcano mu niezwykle dużo czasu czego nie rozumiał. Było o wiele więcej osób, które potrzebowały pomocy. Wiele ludzi nie miało możliwości by w ogóle zgłosić się o pomoc i to dlaczego właśnie takich ludzi powinni szukać. Skupiać się na osobach, które tej pomocy potrzebowały. Skupiano się na nim kiedy Dazai-san dosłownie dusił się w swoim pokoju, skupiano się na nim kiedy Yosano-san panikowała, że będzie musiała wracać i skupiano się na nim kiedy Ranpo-san dusił wszystko w sobie.  Traktowano go jak małe dziecko choć wcale nim nie był. Nie potrzebował atencji ani współczucia bo nie miał za co tego otrzymywać. A jednak, miał tego tyle, że nie jeden mógłby mu zazdrościć.

I czasami naprawdę siebie za to nienawidził.

Bungou stray dogs age swap auWhere stories live. Discover now