5

54 5 2
                                    

Pov. Yashiro

Słyszałam całą rozmowe Hanako z Tsuhigomorim. (idk czy dobrze napisałam)
Wiedziałam że to nie skończy się dobrze. Postanowiłam że pójdę w miejsce ich spotkania i poprostu pójdę za nimi. Gdy nastała północ wyszłam ukradkiem z mojej sali i skierowałam się w stronę schodów misaki. Poczekałam chwilę za ścianą i po niedługim czekaniu zjawił się tam Hanako. Poczekałam jeszcze chwile, a pojawił się Tsukasa.

- Amane, Amane! - krzyknął chłopak i rzucił się na szyję brata. - dobrze że przyszedłeś, bo chyba mamy dużo do wyjaśnienia! - krzyknął młodszy i uśmiechnął się do Hanako.
- Lepiej powiedz szybko o co ci chodzi! - krzyknął mój przyjaciel i popatrzył z zdenerwowaniem na młodszego brata.
- Kochany, stanie się coś, roztszczygnie nasz konflikt raz i na zawsze. - mówiąc to wziął starszego za ramię i już się z nim rozpływał w czarnym, ciemnym dymie. W ostatniej chwili wbiegłam w dym i przeteleportowałam się z nimi w napoczątku mało widzialne dla mnie miejsce, ponieważ wszystko do okoła było zamazane. Po chwili wszystko wróciło do normy, i zauwarzyłam, że jestem na kulisach w pierwszym rzędzie, a tuż przedemną znajdowało się pole bitwy, gdzie na jednym końcu stać Tsukasa, a na drugim Hanako. Teraz zrozumiałam. Oni mieli stoczyć walkę. Bałam się o Hanako jak nigdy. Był moim przyjacielem, i to nawet bardzo bliskim przyjacielem i nie chciałam by stała mu się krzywda. Zaczęła się bitwa. Tsukasa miał przewagę. Po chwili go powalił. Serce stanęło mi na chwilę. Sparaliżowało mnie. Coś w środku, kazało mi biec. Podbiegłam do Hanako, oraz zamknęłam go w moich ramionach.

- Y-yashiro? - wypowiedział moje imię ledwo przytomny.
- Tak to ja. Już cichutko. Teraz ja się tobą zaopiekuje. - powiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech by dodać mu otuchy. Był w opłakanym stanie. Musiałam mu pomóc, dużo dla mnie znaczy..
Wzięłam go na ręce i wyprowadziłam z pola walki. Wyszłam na korytarz budynku. Nikt nie przechodził, bo wszyscy oglądali walki kolejnych zjaw. Na szczęście na ścianie wisiała apteczka. Wzięłam ją i położyłam koło przyjaciela. Zaczęłam odpinać jego koszule. Muszę przyznać był całkiem umięśniony..  Spojrzałam na jego ciało. Całe było w siniakach i zadrapaniach. Wzięłam wode utlenioną i zaczęłam przemywać rany i siniaki.

- Dziękuję że mną się opiekujesz.. ale nie musisz. - powiedział słabo.
- Owszem, muszę. - powiedziałam stanowczo dalej delikatnie przemywając rany. Po dłuższej chwili skończyłami pomogłam chłopakowi wstać.
- Dziękuję. - powiedział po czym mnie przytulił. Również go przytuliłam.
- To co? Pasowało by wrócić do szkoły no nie? - powiedział odsuwając się ode mnie. Nawet nic nie zdążyłam powiedzieć a hakujodai ( nwm czy dobrze napisałam) przeniosło nas do szkolnej toalety. Upadłam na łazienkowe kafelki.
- Ała.. - mruknęłam. Po chwili usiadłam masując mój bolący łokieć. Spojrzałam ze zmartwieniem na Hanako. Leżał na kafelkach wpatrując się w sufit.

- Hanako-kun.. Wszystko okej..? - spytałam kładąc dłoń na jego lodowatym policzku oraz przejeżdżając delikatnie po nim kciukiem. Zobaczyłam że chłopakowi zbiera się na płacz. Spojrzałam w jego piękne bursztynowe oczy całe zaszklone od łez. Przyciągnęłam go do siebie by go przytulić. Obiełam go, na co on również się we mnie wtulił. Schował głowę w moją klatkę piersiową i rozpłakał się na dobre. Nigdy go nie widziałam w takim stanie. Zaczęłam go uspokajać.

- Cichutko. Już tu jestem. - powiedziałam po dłuższej chwili. Mi również zbierało się na płacz gdy widziałam jak on cierpi. - powiesz mi prosze czemu płaczesz? - powiedziałam zmartwiona. Wpatrywałam się przez chwilę w jego twarz, ale on jakoś unikał mojego wzroku. Błądzić spojrzeniem wszędzie, byle by jego oczy nie spoczeły na mnie. Po chwili wkońcu odważył spojrzeć mi w oczy. Otworzył usta mając zamiar coś powiedzieć.

- Przepraszam że rozryczałem się jak małe dziecko.. nie powinnaś tego widzieć.. nie chcę by Tsukasa cię skrzywdził.. ale nie jestem w stanie cie ochronić.. to moja wina że cie wtedy zabrał. Jeśli mnie tak skrzywdził to boje się myśleć co może zrobić tobie. - mówiąc to widziałam że znów mu się zbiera na płacz. Gdy na niego tak patrzyłam czułam, że mi również łzy napływają do oczu. Zawsze mu zależy, bym ja była bezpieczna. Nigdy nie myśli o sobie. Zawsze mnie chroni, często narażając siebie na niebezbieczeństwo. Tak jest i teraz. Czułam ogromne poczucie winy. Znów przytuliłam się do niego, co odwzajemnił. Po długim przytulaniu się chłopak zasnął ze zmęczenia przytulony we mnie. Wtulił głowę moją klatke piersiową, przez co przyznam że się zarumieniłam. Widząc, że chłopak spokojnie usnął, że udało mi się go uspokoić jak sam uspakajał mnie sama poszłam w jego ślady i zasnęłam przy nim. Poczułam że od jego lodowatego zwykłe ciała, zaczęło bić przyjemne ciepło. Zaskoczyło mnie to. Przyznam że to było przyjemne.















Moi drodzy! Przybywam do was z kolejnym rozdziałem! Koniecznie dajcie znać czy wam się podoba. Do następnego rozdziału !💕
























762 słowa 💖


..Zakochałam się w.. zjawie..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz