Rozdział 3

4 0 0
                                    

Tego dnia w piekarni było bardzo tłoczno. Łucja uwijała się między półkami i obdarowywała klientów uśmiechami, jednocześnie w myślach denerwując się, że towar się kończy i za chwilę nie będą miały z Leną czego sprzedawać.

- Dziękuję i zapraszam ponownie - powiedziała błyskając zębami. Gdy tylko za klientem zamknęły się drzwi, teatralnie wypuściła z siebie powietrze.

- Skończyły się już wszystkie bułki - stwierdziła Lena, marszcząc brwi. - Jak tak dalej będzie, to dla drugiej zmiany już nic nie zostanie.

- Dzwoniłaś do pani Marty? - Łucja sprawnymi palcami przeliczała pieniądze w kasie. Czasem się zdarzało, że w takim rozgardiaszu coś źle wydały.

- Tak, powiedziała, że dowiozą towar, ale kto wie, kiedy - westchnęła. - Radziła też, żeby ściągnąć Angelikę, albo Rafała wcześniej. 

- No ja już widzę, jak chcą robić nadgodziny - parsknęła. Zerknęła na liczby wyświetlane na komputerze, w kasie było kilka złotych więcej. No cóż, lepsze to, niż mniej.

- Spytasz ich? Chciałabym zjeść coś, póki nie mamy ruchu. - Lena przeciągnęła się, aż kilka jej kości strzyknęło głośno. 

- Jasne. Mamy pięć złotych za dużo w kasie, odłóż je do pudełka na manko, przydadzą się kiedyś.

Nie czekając na odpowiedź koleżanki wyszła zza lady. W kilka kroków znalazła się na zewnątrz budynku, gdzie stał jej rower. Oparła się o ścianę i wybrała numer do Rafała. Odebrał po czterech sygnałach.

- Czego? - warknął do słuchawki.

- Cześć - przywitała się sucho. - Mam nadzieję, że nie masz dzisiaj nic ważnego do roboty. - To nie było pytanie. Liczyła, że w ten sposób łatwiej jej będzie przekonać Rafała do przyjścia.

- To zależy. - Usłyszała jakiś dziwny szelest po drugiej stronie. 

- Mamy okropny tłum ludzi i braki w towarze.

- Chcesz mnie wjebać w nadgodziny - jego głos był zirytowany. Ona pewnie też by się mocno wkurzyła na taki telefon. - Nie ma mowy.

- Rafał, proszę - westchnęła. - Ja i Lena nie nadążamy, a jest dopiero dziesiąta. Byłbyś tylko jakieś dwie godziny dłużej, niż normalnie.

- I myślisz, że mam na to ochotę?

Wciągnęła głęboko powietrze odliczając do pięciu. Zawsze mogła zadzwonić jeszcze do Angeliki. Tyle że nie lubiła tej dziewczyny i bardzo mocno liczyła na to, że przekona Rafała do przyjścia.

- Zadzwoń do Andżeli, może ona wpadnie.

- Czekaj! - krzyknęła, zanim zdążył się rozłączyć. - Błagam cię, przyjdź. Dobrze wiesz, że się z nią nie dogaduję.

-To najwyższy czas zacząć - skwitował. - Ja mam ważniejsze rzeczy na głowie. Cześć.

W słuchawce rozległ się głuchy dźwięk oznaczający koniec połączenia. Zdruzgotana Łucja schowała twarz w dłoniach.

- Czasami naprawdę nienawidzę drania - warknęła. 

Wciąż opierając się o ścianę zsunęła się na chodnik i usiadła, kuląc nogi pod brodą. Szybko odszukała numer do Angeliki, jednak zanim wcisnęła przycisk słuchawki, zastanowiła się mocno. Nie chciała z nią rozmawiać. To nie tak, że Andżela była zła, po prostu mocno denerwowała Łucję swoim zbyt pozytywnym sposobem bycia.

Ostatecznie wysłała jej esemesa z prośbą o przyjście. Odpowiedź przyszła po kilku minutach.

"Jasne, będę za jakieś piętnaście minut, góra dwadzieścia."

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 29, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czarcia WiedźmaWhere stories live. Discover now