Zaczął czytać, a jego szczęka coraz bardziej się zaciskała. Jego całe ciało się napięło, a karteczka w jego dłoni była zciskana z taką mocą, że omal jej nie porwał. Wpatrywał się w nią, nie mówiąc ani słowa.

Po chwili porwał karteczkę na kawałki i podszedł do kosza. Jego wzrok padł na kwiaty, które się tam znajdowały. Spojrzał na nie z obrzydzeniem, a następnie wyrzucił resztki papieru. Podszedł do mnie i ułożył dłonie na moich policzkach.

— Posłuchaj mnie, Maddie. — spojrzał w moje oczy. — Obiecuję, że ten sukinsyn się do ciebie więcej nie zbliży. Jeżeli tylko spróbuje, zabiję go. — powiedział.

Pokiwałam głową, a następnie wtuliłam się w niego. Przymknęłam oczy, a po moim policzku spłynęła łza.

— Nie czuję się bezpiecznie we własnym domu, Brandon. Tak bardzo się boję. — szepnęłam, a na moje słowa, jego ciało się spięło.

— Wiem, kochanie. To moja wina. Przepraszam. Przepraszam, że przeze mnie musisz się tak czuć. — powiedział cicho, mocno mnie obejmując.

Pokręciłam głową, odsuwając się od niego.

— Nie przepraszaj. To nie twoja wina.

Chłopak nie wyglądał, jakby się ze mna zgadzał, ale nic nie odpowiedział. Zamiast tego na jego wargach rozciągnął się delikatny uśmiech, na co zmarszczyłam brwi.

— Co ty na to, żebyśmy spalili te kwiaty i upiekli sobie z nich pianki? Chcę, żebyś o tym wszystkim zapomniała, Maddie. — powiedział.

I takim o to sposobem piętnaście minut później znajdowaliśmy się na naszym wzgórzu i zajadaliśmy się piankami, patrząc na palące się kwiaty.

— Ma na tobie taką obsesję, a nie wie, że nienawidzisz czerwonych róż. — prychnął z kpiną Brandon.

Zaśmiałam się, kładąc głowę na jego ramieniu. Chłopak objął mnie wokół talii, a ja uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę z jednej rzeczy.

Tylko przy nim tak naprawdę czułam się bezpiecznie.

***

— Gotowa? — zapytał Brandon, który stał w drzwiach mojego pokoju, czekając aż wyszykuje się do szkoły.

Wczoraj został u mnie na noc, bo nie chciał zostawić mnie samej po tym co miało miejsce.

Pokiwałam głową, a następnie razem zeszliśmy po schodach. Z kuchni wyszedł mój tata, który uniósł na nasz widok brwi.

— Pozwoliłem ci zostać na noc u mojej córki? — splótł ramiona na piersi, udając surowego ojca.

— Richard, nie udawaj, że nie wiesz co wydarzyło się na Bahamach. — Wood poklepał go po ramieniu, a następnie jak gdyby nigdy nic, skierował się do wyjścia.

Uchyliłam w szoku usta, czując jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Spojrzałam od razu na mojego tatę, który tylko prychnął pod nosem, a następnie poszedł do salonu.

— Zabiję cię, Brandon. — fuknęłam.

Chłopak zaśmiał się, przepuszczając mnie w drzwiach. Skierowaliśmy się do jego McLarena, a ja od razu zapięłam pasy.

Włączyłam radio, z którego zaczęła wydobywać się piosenka Daylight- David Kushner. Od razu ją podgłośniłam, bo ostatnio mieliśmy z Brandonem na nią fazę.

Wood ułożył dłoń na moim udzie, stukając palcami w rytm. Uśmiechnęłam się, gdy zaczął śpiewać tekst piosenki.

There's darkness in the distance.
From the way that I've been living.
But I know I can't resist it...— zanucił.

Losing ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz