ROZDZIAŁ XLVII: BOLESNY CIOS

444 27 7
                                    

- Widzicie? Widzicie? Wyprowadziliśmy was! A ognistowłosy hobbit nam nie wierzył!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Widzicie? Widzicie? Wyprowadziliśmy was! A ognistowłosy hobbit nam nie wierzył!

- Hobbitka, jak już - mruknęła pod nosem zniesmaczona Lucille, starając się zgasić entuzjazm Golluma. Idący obok niej Frodo uśmiechnął się lekko i pokręcił głową. Faktycznie, posiadanie przewodnika miało swoje plusy, przestali się kręcić w kółko po tych samych terenach i wreszcie zobaczyli coś więcej poza skałami - ten widok nie zachwycił jednak panienki Goldwater.

Znajdujący się coraz bliżej nich łańcuch górski stanowiący naturalną granicę Mordoru sprawiał, że teraz rozumiała lady Amarth i jej obawy w związku z podróżą do Krainy Cienia. Nawet ją wizja wędrówki przez to okropne miejsce napawała strachem.

- Miłe hobbity - powiedział Gollum do Sama i Lucille, którzy wymienili się załamanymi spojrzeniami. Obydwoje nadal nie godzili się z faktem, że będą musieli spędzić z tym stworem o wiele więcej czasu, niż było to konieczne; Gollum miał jednak wystarczająco wiele okazji na to, by ich okraść lub udusić we śnie, lecz tego nie zrobił - chyba naprawdę bał się Żądełka.

Nadal wędrowali. Gollum człapał na przodzie, za nim szli Frodo i Sam, a Lucille za nimi. Zwolnili kroku, lecz fakt, że nie jadła od kilku dobrych godzin dawał jej wyraźnie do zrozumienia, że musi inaczej gospodarować swoimi racjami żywnościowymi.

- Bagna! - sapnął Sam, gdy wszedł w kałużę błota. - Gad wywiódł nas na bagna!

Faktycznie teren wokół nich był dość podmokły.

- Tak - mruczał Gollum. - Prowadzimy was bezpieczną ścieżką... orkowie jej nie znają. Orkowie tędy nie chodzą... nakładają całe mile drogi.

- Jakby na to nie patrzeć, to dobrze - stwierdziła Lucille i sama się zdziwiła, gdy jej słowa wywołały uśmiech na twarzy Golluma.

- Paskuda chyba zaczyna cię lubić - mruknął Sam.

- Szybko poszło.

W końcu urządzili postój.

- Nie podoba mi się tu - oświadczył Sam. - Jest cicho. Za cicho. Od dwóch dni nie słychać śpiewu ptaków.

Lucille zamrugała energicznie powiekami, jakby wybudzała się właśnie z jakiegoś nieprzyjemnego koszmaru. Uświadomiła sobie bowiem coś bardzo ważnego; ostatnio zwracała uwagę na takie rzeczy, gdy przebywała w Lórien. Podziwiała Sama za to, że potrafił skupić się na takich drobnostkach.

- Nie ma ptaszków do jedzenia - jęknął Gollum, na co Lucille przewróciła oczami. - Nie ma chrupiących ptaszków... jesteśmy zagłodzeni! Tak! Zagłodzeni, Skarbie! - zawył, po czym zamachnął się i złapał jakąś dżdżownicę w wodzie.

Lucille utknął lembas w przełyku, gdy obserwowała, jak stwór wciąga robaka do ust. Zauważyła, jak Sam niechętnie spogląda na swoją rację, za to Frodo od rzucił Gollumowi kawałek chleba elfów do zjedzenia, mówiąc:

AMARTH ♕ HOBBIT + LOTR ( LEGOLAS ) ✔Where stories live. Discover now