Pov Janek

To już dziś, występ... Boże, czy da się opisać to uczucie zwykłymi przyziemskimi słowami? Absolutnie nie, ponad to to co działo się w moim wnętrzu dosłownie odbierało mi możliwość wykonywania najprostrzych czynności, takich jak na przykład oddech. Te emocje były niezwykle silne. Coś gdyby jakiś młot w środku mnie raz obijał moje serce co bolało a drugi raz mój żołądek, co wbrew pozorom łaskotało. To były emocje tak skrajne, że kochałem je i nienawidziłem jednocześnie. Miałem ochotę skakać z radości przy tym łamiąc sobie dolne kończyny tak, aby tylko nie wyjść na scenę.

-Janek, wychodź z tej łazienki! Jeszcze włosy musimy ci zrobić- darła się do mnie Anka, kiedy ja siedziałem w łazience dosłownie umierając z tych emocji.
Po jakiś pięciu minutach udało mi się wyjść z kibla. Poszedłem do nich cały blady. Kiedy układali mi włosy ja zastanawiałem się tylko nad tym, gdzie mogę uciec.

•••

-A teraz swój utwór zaprezentuje Jann!- kiedy prowadzący wypowiedział moje imię, zrobiło mi się niedobrze. Nigdy wcześniej tak bardzo nienawidziłem swojego imienia jak w tamtym momencie.
I zaczęło się... Głos mi zadrżał... Boże katastrofa... Dobra, wycofać, nie teraz. Serce miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Dawałem z siebie sto... nie sto, dwieście procent.

Skończyłem występ z klasą. Spojrzałem w publiczność. Zapadła cisza, po której szybko zaczęły się ogromne owacje. Od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Czułem, że moja praca została doceniona jak nigdy wcześniej. Byłem z siebie cholernie dumny. Poprawiając czarną rękawicę, która zsuneła mi się lekko z ramienia zszedłem ze sceny.
Potem odbyło się ogładzanie wyników. Okazało się, że większość głosów publiczności było na mnie, wieć bardzo się ucieszyłem.
Od razu po tym chciałem udać się do garderoby, ale na każdym kroku zatrzymywali mnie dziennikarze.

-Jak wyglądały twoje przygotowania?
-Stresowałeś się bardzo?
-Jesteś z siebie dumny?
I multum innych, podobnych pytań.

•••

Po powrocie do domu nawet nie miałem siły opijać swojego sukcesu. Po prostu, po ludzku poszedłem spać.

Twój wzrok ||Jan RozmanowskiWhere stories live. Discover now