We Dwie: Pomoc Naprawdę Potrzebna

28 4 1
                                    

Był ranek. Całkiem zwyczajny ranek, a przynajmniej tak myślała Vanessa, szykując się do wyjścia. Jak na późną jesień, temperatura wydawała się być w miarę wysoka. Dziewczyna narzuciła na siebie swoją ulubioną bluzę. Bluza ta była fioletowa i tak naprawdę należała kiedyś do Lory, lecz ona lata temu podarowała bluzę przyjaciółce. Vanessa nie lubiła rozpowiadać tego, że ona i Lora znają się od lat. Dziewczyna pomagała koleżance w wielu sprawach i pocieszała ją w czasie kłopotów rodzinnych, które w domu Lory występowały niestety bardzo często. Przyjaciółka nie miała trudnego dzieciństwa, ale mimo to starała się iść przez życie jak burza i nie zważać na niedogodności. Była zupełnie jak jakaś superbohaterka. Zupełnie taka, jaką Vanessie nigdy nie udawało się być.

***

Gdy dziewczyna podjechała bladoczerwonym Oplem pod budynek pracy, błyskawicznie dostrzegła grupkę policjantów stojących przy drzwiach. Wysiadła, starając się myśleć optymistycznie, albo przynajmniej zastanawiać się nad czymś innym niż: ,,Czy ktoś znowu zginął?''. Odetchnęła z ulgą, nie widząc żadnej żółto-czarnej taśmy, ani nic w tym rodzaju. Przeszło jej przez myśl, że mogłaby oddalić się i poczekać na koniec tego dziwnego zbiegowiska, ale w tym momencie podszedł do niej jej szef:

- Tu jesteś, Ness! Dobrze, że cię znalazłem, bo już zaczynałem się bać, że ty też-

- Co ,,też''?! Co się stało? - serce Vanessy zaczęło bić szybciej.

- Właśnie próbujemy to ustalić. Wszystko, co na razie wiemy, to to, że pani współpracowniczka, Lora Dale weszła wczoraj do budynku w godzinach swojej zmiany, no ale już nie wyszła. Po kilku godzinach personel poszedł powiedzieć jej, że takie samodzielnie narzucane nadgodziny to już przesada. Czekało ich jednak mocne zaskoczenie, ponieważ w pokoju beta testerów nie było kompletnie nikogo! Komputer wyłączony, gogle leżące na podłodze.... nic, co prowadziłoby do jakiegoś normalnego rozwiązania. Zadzwoniliśmy do jej rodziny, znajomych, powiedzieli, że nie mogą się do niej dodzwonić. Sprawdzaliśmy kamery w naszej placówce, to wygląda, jakby panna Dale dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Po dwóch dniach ktoś zgłosił zaginięcie, to jakaś totalna paranoja....

Vanessa nie mogła się skupić na jego słowach, sama nie mogła tego ogarnąć umysłem. Jak to zniknęła!? Bez wiadomości, śladów, logicznego rozwiązania? Ale zaraz - to wszystko oznacza, że zamkną ten dział. Że to koniec całego koszmaru.

- Czyli mam już nie wracać?

- Nie wracać? Skąd ta myśl, Ness? Po prostu przerwiemy pracę na kilka dni, do czasu aż sprawa ucichnie

- To tak w ogóle można?

- Nad tym już nie będziemy rozmyślać. Na razie przygotuj się do nowego stanowiska, w końcu jesteś następna!

Ostatnie słowa zabrzmiały jak groźba, lub przynajmniej jak ponura przepowiednia.

***

Vanessa siedziała na łóżku trzymając w rękach rodzinny album ze zdjęciami. Wpatrywała się w fotografię przedstawiającą ją i Lorę, siedzące na hamaku, przytulone do siebie. Wyglądały bardzo podobnie, co doskonale dopełniało ich przekonanie, że są prawie jak siostry, a przynajmniej najlepsze przyjaciółki.

- Cz-czemu ty? Dlaczego? Dlaczego ty?! - wykrzyczała przez łzy.

Dom odpowiedział jej głuchą ciszą. Vanessa mieszkała z ojcem, ale ten rzadko spędzał z nią czas. Przeważnie zatrzymywał się na kilka dni u któregoś ze swoich kolegów, lub wyjeżdżał na konferencje. Zazwyczaj nie robiło to jej większej różnicy, ale dzisiaj bardzo potrzebowała kogoś kto mógłby ją pocieszyć. Nie była gotowa. Nie była gotowa na cokolwiek, co miałoby się przydarzyć. Bała się, że skończy tak jak któreś z jej kolegów i nie wiedziała, co było gorsze - popaść w obłęd, i w ostateczności zabić się w potwornych mękach, czy zniknąć bez śladu, zapowiedzenia, pozostawić cały świat w niepewności, a sama... no właśnie, nie wiadomo. Możliwe, że tego Vanessa bała się najbardziej - nieznanego. Sytuacji, której w żaden sposób nie mogła przewidzieć, braku zakończenia lub szybkiego końca, szczęśliwego wyjścia lub całkowitej klęski. Wydarzeń, które mogły się potoczyć w jedną, albo w drugą stronę, mogły też zatrzymać się na neutralnym środku, ale mogły też.... co właściwie jest przeciwieństwem środka? Zdaniem dziewczyny odpowiedzią na pytanie było: oba rozwiązania. To byłoby logiczne - albo nic, albo wszystko. W pewnych jednak miejscach nie może być obu rozwiązań, prawda? Życie czy śmierć, światło czy ciemność - to pytania zakładające jedną, wiążącą odpowiedź. A jednak, czasem wszystko nie musi być takie dosłowne. Czasem warto obrócić sprawę do góry nogami, pomyśleć nad jej wariantem. Nie spełniać do końca kryteriów, a jednocześnie spełniać je wszystkie. Wybrać obie odpowiedzi. Pójść na kompromis.

FNAF - memy, zodiaki i inne różności :)Where stories live. Discover now