2

1.7K 198 2
                                    

5.

Dwa tygodnie dość męczącego wypoczynku w niedużym domku znajdującym się u podnóża gór i jednocześnie na obrzeżach miasteczka minęły Chanyeol'owi zaskakująco szybko. Nauczył się paru rzeczy, które umożliwiały mu swobodny kontakt ze światem, a nie siedzenie w domu; każdej nocy wymykał się na krótkie spacery, zwiedzając okolicę. Chanyeol nie był typem romantyka, ale musiał przyznać, że to miejsce miało w sobie coś magicznego. Młody Park w ogóle nie był z tych ludzi, którzy słodzili sobie nawzajem na każdym kroku, czy byli nadzwyczaj mili; on nie był miły nawet w małym stopniu i to nie było dobrą cechą.
Podczas tych czternastu dni nauczył się też rozpoznawać informacje przekazywane przez gesty państwa Yiang, więc wszystko nabierało dla niego nowego znaczenia; zagadką pozostawał tylko ich syn, Baekhyun.
Chanyeol od samego początku bacznie obserwował Byuna, chcąc zrozumieć, co ma na celu jego bardzo miłe zachowanie w stosunku do niego, jednak do tej pory nie udało mu się tego rozgryźć. Baekhyun ciekawił go bardziej, niż sam przyznał kiedykolwiek w myślach i z dnia na dzień chciał go poznać bliżej. Może wtedy nie byłby sam przez resztę pobytu tutaj.
Którejś nocy Park jak zawsze wyszedł z domu przez okno, uważając, żeby nikogo nie obudzić. Było krótko po drugiej, więc była to dosyć dobra pora na nocne zwiedzanie; sam dziwił się sobie, że nie czuł strachu przed spacerami po lesie, zwłaszcza, że wokół było ciemno i Chanyeol ledwo widział swoje buty. Skierował się w kierunku małej dróżki prowadzącej w dół. Nie do końca wiedział, gdzie ona prowadzi, ale kojarzył nieco okolicę; był tutaj wczoraj, ale nie zdecydował się iść w dół, bo słońce już wychodziło zza gór, oświetlając powoli całe miasteczko.
Drogą, którą szedł, nie była krótka, ale nie była też długa. Otaczała ją dość bujna roślinność, drzewa były blisko siebie, a krzaki rosły w małej odległości od siebie sprawiając wrażenie, że ktoś specjalnie je tutaj posadził. Na końcu dróżki znajdował się mały strumyk, zaś obok można było skręcić na małą polankę; Chanyeol poszedł więc w tym kierunku, ale przystanął, zauważając małą, płaczącą sylwetkę siedzącą na maleńkim pniu drzewa, który był już nieco zniszczony. Rozpoznał tylko, że osobą siedzącą tam jest Baek. Był skulony, jego kolana podciągnięte do klatki piersiowej owinięte były szczelnie ramionami, a głową spoczywała na szczycie tej mocnej konstrukcji. Chanyeol wykorzystał okazję i usiadł obok, gdy chłopak odwrócił głowę. Wystraszył się, gdy go zobaczył; to na pewno było jedno z uczuć, które mógł zauważyć Park, gdy twarz Baekhyuna zwrócona była w jego stronę.

- Co ty tu robisz? - spytał poddenerwowany, kuląc się jeszcze bardziej. Było mu zimno.

- Uprzykrzam ci życie - parsknął Chanyeol, lustrując spojrzeniem swojego towarzysza; lubił go denerwować i choć nigdy tego nie przyznał, to uważał, że zdenerwowana twarz Baeka była dość słodką rzeczą. - Płakałeś i ci zimno - stwierdził krótko, kładąc dłonie na kolanach.
Baekhyun otworzył szerzej oczy. Zdziwił się, że chłopak siedzący obok niego zauważył to już na początku. Po chwili pokręcił jednak głową i odrzekł krótko:
- Żadne z twoich stwierdzeń nie jest prawdziwe.
Chanyeol stwierdził, że zapowiada się ciekawa noc.

6.

Nad ranem, kiedy oboje wrócili do domu, wszyscy jeszcze spali. Byli zadowoleni z tego powodu, bo nie zostali przyłapani na gorącym uczynku. Baek ziewnął cicho idąc do swojego pokoju, mruknął "dobranoc" do Chanyeola i zamknął delikatnie drzwi swojego pokoju. Był wykończony.

-

Staram się, ale dziś trochę krótko :(

One last time // baekyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz