-Anna, idź po kiełbasę, spotkamy się na środku rynku.
Starszy brat wydał polecenie młodszej siostrze. August coś przeczuwał, coś wisiało w powietrzu. Sam udał się do krawcowej. Musiał odebrać mundur - nie miał wyboru. Życie zmusiło go do podjęcia służby w szeregach zaborcy. Nie spotkało się to z dobrym odbiorem ze strony ciotki, ale musiał jakoś żyć.
Myślał nad młodszą siostrą i jej przyszłością. Musiała mieć jakiś posag, a on jako głowa rodziny, musiał na niego zapracować.
Ojciec zginął w powstaniu styczniowym, a matka zmarła na suchoty kilka lat przed nim. Dziewiętnastoletnia Anna i sześćdziesięcioletnia Salomea miały tylko jego, a nie mogli się utrzymywać tylko z poprawek krawieckich ciotki i pozostawionego majątku. Dla Anny miał się zacząć sezon, musiała w końcu założyć suknię i ułożyć włosy, dostać własną biżuterię. Te wszystkie zmartwienia to było za dużo dla dwudziestoczteroletniego młodzieńca.
Dzwonek u drzwi wejściowych salonu krawieckiego Deszyńskich zadzwonił. Z Za rogu wyszła tęga dziewczyna - Wioletta, córka pani Krystyny. Tego dnia zastępowała matkę w sprzedaży i przymiarkach.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała się w szczerym uśmiechu.
-Miałem odebrać mundur - po słowach Augusta jej mina stężała, lecz nie traciła rumieńcy.
-Ach, tak. Pan... August Roztocki. Niech pan poczeka.
Sprzedawczyni weszła do magazynu i przyniosła z niego carski mundur. Niemalże rzuciła nim do Augusta jakby bała się, że materiał ją skazi.
-Proszę przymierzyć.
August zdjął płaszcz, a dziewczyna przysiadła przy biurku zajmując się rachunkami. Wyglądało na to, że pełniła również rolę subiekta.
- Proszę pani - powiedział nieśmiało młodzieniec nie będąc pewnym czy może przeszkadzać. - Obawiam się, że trzeba skrócić rękawy.
Córka krawcowej podniosła morderczy wzrok. Gwałtownie wstała i zbliżyła się do Augusta. Obejrzała materiał i wzięła szpilki. Zaczęła zaznaczać prawidłową długość rękawów. W pewnym momencie wbiła szpilkę tak mocno, że Augustowi aż poleciała krew.
-Przepraszam, już wycieram - zająknęła się i w pośpiechu zaczęła szukać szmatek aby usunąć ciecz ze skóry chłopaka.
-Nie trzeba, i tak koszula miała iść do prania.
Tak naprawdę była czyta. August nie chciał aby dziewczyna się martwiła. Zdjął mundur i nałożył płaszcz. Zbierał się do wyjścia. Naszła go jednak pewna myśl.
-Pani...
-Panno - warknęła go niego młoda krawcowa.
- Panno...
- Wioletto.
-Panno Wioletto chciałem tylko powiedzieć, że nie mam wyboru. Też gardzę armią, ale muszę utrzymać rodzinę.
Wioletta uśmiechnęła się mimowolnie i krzywo, ale szczerze.
-Cieszę się paniczu...
-Auguście - podszedł do niej i stwierdził, że przejmie inicjatywę. Po dżentelmeńsku ucałował jej dłoń i zasalutował drwiąco na wzór Rosyjski. - Uprzejmie zapraszam panienkę Deszyńską na wieczorny spacer po Łazienkach.
-Panienka Deszyńska się zgadza.
Oboje uśmiechnęli się do siebie. August widywał Wiolettę często w towarzystwie jej matki i swojej siostry podczas kupowania jej ubrań. Młoda krawcowa zawsze wywierała na nim wrażenie ciepłej i kochającej osoby. Od pewnego czasu czuł do niej coś więcej, ale zawsze go coś powstrzymywało przed rozmową.
YOU ARE READING
Rajska Jabłoń. Dar i zniknięcie.
FantasyXIX wiek, Warszawa i potwory. Tajemnicze zniknięcia młodych osób, konflikty rodzinne i intrygi w tajnej organizacji żyjące w cieniu zaboru rosyjskiego.