21. Nowe postanowienie

Start from the beginning
                                    

– Olivia – powiedziała po chwili kontaktu wzrokowego.

Wyglądała na strasznie przemęczoną, bo nawet warstwa makijażu nie zakryła jej podkrążonych oczu i bladej skóry. Miałam wrażenie, że nieliczne zmarszczki jej się uwydatniły, co chyba nie było możliwe przez tak krótki okres czasu.

Mimo, że widziałam w jakim jest stanie, to o dziwo nie było mi jej żal. Po tym wszystkim, czego się dowiedziałam i po połączeniu faktów, naprawdę zasłużyła na tak oschłe traktowanie, jakie ja dostawałam od niej nie raz.

– Spodziewałaś się kogoś innego? – odparłam z lekką ironią.

– Chyba musimy porozmawiać – nie odpowiedziała na moją zaczepkę.

Rzuciła kluczami na blat i zdjęła płaszcz. Była bardziej stanowcza w tym, co mówi, niż ojciec, więc byłam pewna, że przemowę dla mnie ma już dawno przygotowaną.

Zdjęła płaszcz i poprawiając włosy usiadła na fotelu na przeciwko mnie. Jakby co najmniej była w jakimś wywiadzie dla gwiazd.

– Tata ci chyba większość wyjaśnił – zaczęła biorąc głęboki wdech.

– Odwalił całą robotę za ciebie – parsknęłam przewracając oczami.

– Opowiedział wszystko ze swojej perspektywy – poprawiła mnie.

– A z twojej było inaczej? – uniosłam brwi kpiąc z niej w najlepsze.

Była naprawdę żałosna myśląc, że jeżeli wyprawi mi kolejną z jej formułek dodając na końcu, że przecież jesteśmy rodziną, to zapomnę o sprawie i będzie, jak dawniej. Mogła sobie o tym pomarzyć.

Między innymi przez nią, wizja rodziny, którą tak usilnie budowali z ojcem latami i wpajali od małego, runęła.

– Co, mamo – znów się do niej zwróciłam. – Może mi teraz powiesz, że przecież zawsze kochałaś nas tak samo i nikogo nie faworyzowałaś? Może mi jeszcze powiesz, że byłam chcianym dzieckiem, hm?

– Nie ukrywam, że czas, kiedy byłam z tobą w ciąży i waszego wczesnego dzieciństwa był dla nas ciężki – podziwiałam, że dalej udawało jej się utrzymać ten spokój i powagę w głosie, podczas gdy ja wygarniałam jej tak naprawdę wszystko. – Ale w gruncie rzeczy, to obydwie z was kochamy i od zawsze staraliśmy się wychować was na jak najlepszych ludzi.

– Na kłamstwie i wyimaginowanej wizji rodziny?

– Na miłości.

– Tej okazywanej tylko Soph? – może i trochę przesadzałam, ale nie mogłam się powstrzymać. A jej imię z trudem przechodziło mi przez gardło.

– Przecież cię kochamy, Olivio – dopiero teraz zobaczyłam na jej twarzy cień jakichkolwiek emocji poza zmęczeniem.

Może gdybym pamiętała mniej sytuacji,  w których to Soph była bardziej faworyzowana, to jej ton by mnie przekonał.

– Tata chociaż się starał, żebym czuła się odrobinę lepiej – parsknęłam. –  A ty nawet nie kryłaś radości po mojej kontuzji!

– Ten sport nie był dla ciebie.

– To twoje zdanie.

Na chwilę zamilkłyśmy utrzymując kontakt wzrokowy. Nie wiem, co chciała mi jeszcze powiedzieć, bo chyba nic nie mogłoby mnie przekonać, że nie miałam racji. Kurwa, oczywiście, że miałam.

– Co u Soph? – zapytałam w końcu schodząc z tematu. Zabrzmiało to dość sarkastycznie, ale mimo to dostałam odpowiedź.

– Możliwe, że jutro ją wybudzą – aż jej oczy zabłyszczały, gdy o niej mowila. – Lekarz mówi, że jej się poprawia.
Możesz jeszcze raz podziękować koledze, bo nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby nie on.

See you againWhere stories live. Discover now