– Olivia – powiedziała po chwili kontaktu wzrokowego.
Wyglądała na strasznie przemęczoną, bo nawet warstwa makijażu nie zakryła jej podkrążonych oczu i bladej skóry. Miałam wrażenie, że nieliczne zmarszczki jej się uwydatniły, co chyba nie było możliwe przez tak krótki okres czasu.
Mimo, że widziałam w jakim jest stanie, to o dziwo nie było mi jej żal. Po tym wszystkim, czego się dowiedziałam i po połączeniu faktów, naprawdę zasłużyła na tak oschłe traktowanie, jakie ja dostawałam od niej nie raz.
– Spodziewałaś się kogoś innego? – odparłam z lekką ironią.
– Chyba musimy porozmawiać – nie odpowiedziała na moją zaczepkę.
Rzuciła kluczami na blat i zdjęła płaszcz. Była bardziej stanowcza w tym, co mówi, niż ojciec, więc byłam pewna, że przemowę dla mnie ma już dawno przygotowaną.
Zdjęła płaszcz i poprawiając włosy usiadła na fotelu na przeciwko mnie. Jakby co najmniej była w jakimś wywiadzie dla gwiazd.
– Tata ci chyba większość wyjaśnił – zaczęła biorąc głęboki wdech.
– Odwalił całą robotę za ciebie – parsknęłam przewracając oczami.
– Opowiedział wszystko ze swojej perspektywy – poprawiła mnie.
– A z twojej było inaczej? – uniosłam brwi kpiąc z niej w najlepsze.
Była naprawdę żałosna myśląc, że jeżeli wyprawi mi kolejną z jej formułek dodając na końcu, że przecież jesteśmy rodziną, to zapomnę o sprawie i będzie, jak dawniej. Mogła sobie o tym pomarzyć.
Między innymi przez nią, wizja rodziny, którą tak usilnie budowali z ojcem latami i wpajali od małego, runęła.
– Co, mamo – znów się do niej zwróciłam. – Może mi teraz powiesz, że przecież zawsze kochałaś nas tak samo i nikogo nie faworyzowałaś? Może mi jeszcze powiesz, że byłam chcianym dzieckiem, hm?
– Nie ukrywam, że czas, kiedy byłam z tobą w ciąży i waszego wczesnego dzieciństwa był dla nas ciężki – podziwiałam, że dalej udawało jej się utrzymać ten spokój i powagę w głosie, podczas gdy ja wygarniałam jej tak naprawdę wszystko. – Ale w gruncie rzeczy, to obydwie z was kochamy i od zawsze staraliśmy się wychować was na jak najlepszych ludzi.
– Na kłamstwie i wyimaginowanej wizji rodziny?
– Na miłości.
– Tej okazywanej tylko Soph? – może i trochę przesadzałam, ale nie mogłam się powstrzymać. A jej imię z trudem przechodziło mi przez gardło.
– Przecież cię kochamy, Olivio – dopiero teraz zobaczyłam na jej twarzy cień jakichkolwiek emocji poza zmęczeniem.
Może gdybym pamiętała mniej sytuacji, w których to Soph była bardziej faworyzowana, to jej ton by mnie przekonał.
– Tata chociaż się starał, żebym czuła się odrobinę lepiej – parsknęłam. – A ty nawet nie kryłaś radości po mojej kontuzji!
– Ten sport nie był dla ciebie.
– To twoje zdanie.
Na chwilę zamilkłyśmy utrzymując kontakt wzrokowy. Nie wiem, co chciała mi jeszcze powiedzieć, bo chyba nic nie mogłoby mnie przekonać, że nie miałam racji. Kurwa, oczywiście, że miałam.
– Co u Soph? – zapytałam w końcu schodząc z tematu. Zabrzmiało to dość sarkastycznie, ale mimo to dostałam odpowiedź.
– Możliwe, że jutro ją wybudzą – aż jej oczy zabłyszczały, gdy o niej mowila. – Lekarz mówi, że jej się poprawia.
Możesz jeszcze raz podziękować koledze, bo nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby nie on.
YOU ARE READING
See you again
Teen FictionPierwsza część trylogii "See You" © wildestdreamsbby (17.02.23 - 10.06.23)
21. Nowe postanowienie
Start from the beginning