1

2.3K 205 14
                                    

2.

Od samego ranka w maleńkim miasteczku u podnóża gór można było obserwować codzienne, monotonne życie jego mieszkańców toczące się ciągłym, nieprzerwanym rytmem. Niektórzy spieszyli się do pracy, łapiąc ostatni pociąg do centrum jakiegoś większego miasta, inni zaś pędzili do małych sklepów by zdążyć kupić pieczywo. Jednym słowem wszystko układało się w harmonijną całość.

3.

Poranek w domu państwa Yiang był dosyć przyjemną porą dnia. Pomimo tego, że rodzina była mała, w całym domu panowała miła atmosfera. Niemal nigdy nie było słychać z teho domu kłótni, co było dobrym zwyczajem, bo żyjąc w zgodzie można osiągnąć więcej, niż wiecznymi awanturami i sporami. A przynajmniej tak twierdził syn państwa Yiang.

Baekhyun nie był biologicznym dzieckiem swoich rodziców, ale był im wdzięczny za to, że zaopiekowali się nim i dali mu możliwość nauki oraz rozwijania się; ofiarowali mu normalne dzieciństwo oczekując tylko szacunku i to było jego zdaniem piękne. Według swojej mamy był bardzo ułożonym chłopakiem, a jego tata zawsze żartował, że jeśli tak dalej pójdzie, to jego syn zostanie księdzem, bo jest bardziej święty niż ktokolwiek w tym miasteczku. I poniekąd miał rację.

Jedyne, czego chłopak nie lubił w sobie, to swój wzrost. Wagę jakoś zaakceptował z uwagi na to, że dużo ćwiczył - ale nie mógł nic poradzić na te nieszczęsne sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu i tego właśnie w sobie nie trawił. Zdawał sobie sprawę z tego, że te rzeczy są uwarunkowane genetycznie, ale nigdy nie zastanawiał się nad tym głębiej.

Od samego rana krzątał się po domu, przygotowując wszystko na przyjazd gościa; chciał wypaść jak najlepiej, zważając na to, że nieznajomy pozostanie tu so zakończenia wakacji. Posprzątał nawet w swoim pokoju, co trzeba było docenić, bo nie robił tego co najmniej od miesiąca. Zdążył nawet uporządkować rzeczy na przedpokoju i poustawiać buty w szafce. Z tego wszystkiego zapomniał zająć się sobą, więc chwycił szybko ubrania i powędrował do łazienki. Wziął szybki prysznic i gdy tylko zdążył wyjść z kabiny, usłyszał dzwonek do drzwi. Chwilę później usłyszał także głos jego mamy, która witała się z przybyłym; ubrał się więc szybko w czarne rurki i szary sweter, bo takie ubrania udało mu się pośpiesznie wziąć z szafy, po czym ułożył włosy i zbiegł szybko na dół, prawie przewracając się na ostatnim stopniu. Miał ogromne szczęście do wpadania w tarapaty czy ściągania na siebie pecha, o czym już nie raz się przekonał.

- Byun Baekhyun - podał rękę nieznajomemu, idąc w ślady za rodzicami. W międzyczasie przyjrzał się chłopakowi; był strasznie wysoki, na oko Baeka miał około sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, a jego brązowe, wpadające w rudy kolor włosy idealnie współgrały z jasno brązowymi oczami. Ten chłopak wszystko miał duże, włącznie z dłońmi, jak potem stwierdził Baekhyun.

- Kolejna próba bycia miłym? Serio, nie musisz się wysilać - odparł Chanyeol, zostawiając Hyuna samego na przedpokoju. Nie było to dosyć miłe powitanie, ale lepsze to, niż minięcie się bez słowa, o czym nawet nie mogło być mowy zważając na wychowanie niższego. Westchnął tylko i poszedł do kuchni, wyciągnął jajka z lodówki i postawił patelnię na palniku. Miał nadzieję, że ta jajecznica mu się uda, bo zawsze wychodziła przeciętna, zwykła; ale dziś chciał się postarać.

4.

Po rozpakowaniu się Chanyeol nawet nie podziękował pani Yiang za pokazanie mu jego nowego pokoju, ale od razu usiadł na łóżku, zastanawiając się, dlaczego wyraził zgodę na cały ten wyjazd. Przecież był normalnym nastolatkiem i nie było w nim nic szczególnego.. Może czasem trochę za dużo mówił, za dużo krzyczał, ale osobiście uważał, że jest zwykłym, przeciętnym siedemnastolatkiem. Nie widział w sobie nic złego, co według jego rodzicielki było dość zgubnym podejściem do życia. Nie przejmował się tym zbytnio.

Wiedział, że i tak zawsze wyjdzie na swoje.

--

Tak, tylko tyle udało mi się napisać ;-;

One last time // baekyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz