thirteen

266 13 0
                                    

Taki trochę dłuższy rozdział xd
Nie sprawdzałam, więc mogą być błędy.
Miłego weekendu!!
____________
Obudziły mnie palce Lauren, przesuwające się delikatnie po moim policzku. Mruknęłam na ten gest, uśmiechając się przy tym.
- Dzień dobry, Camz - wychrypiała, kiedy powoli otworzyłam oczy. Od razu napotkałam jej zielone tęczówki, które patrzyły na mnie z uczuciem.
- Dzień dobry, Lo - uśmiechnęłam się, wtulając się w jej klatkę. Zaczęła składać drobne pocałunki na moim karku, łaskocząc mnie przy tym oddechem.
Telefon Lauren nagle zaczął wibrować, warknęła pod nosem i wzięła go do ręki.
- Halo? - jej mimika diametralnie się zmieniła, kiedy słuchała osoby po drugiej stronie. - Ja pierdole, będę za 10 minut - mruknęła i się rozłączyła.
- Co się stało? - wstała szybko ubierając się.
- Jakaś rura pękła w kawiarni, muszę tam jechać - również wstałam i ubrałam się. - Odwiozę Cię i zobaczymy się później, okej? - podeszła i pocałowała mnie przelotnie. Przytaknęłam tylko głową i ruszyłam za nią do samochodu. Jechałyśmy w ciszy, aż dojechałyśmy pod mój blok.
- O 17 po Ciebie przyjadę, ok? - spytała.
- Okej - złożyłam delikatny pocałunek na jej ustach i wyszłam z auta. Ruszyła z piskiem opon, kiedy byłam już w budynku.

Weszłam do mieszkania, słysząc jakieś dziwne odgłosy.
- Co jest kurwa? - mruknęłam sama do siebie, widząc porozrzucane ciuchy. Weszłam w głąb mieszkania, wypierdalając się przy tym prawie o przewróconą pufe. - Ja pierdole, wy zboczone suki - jęknęłam, a Dinah z Mani od razu się od siebie odsunęły, zasłaniając szybko nagie ciała kocem.
- Co Ty tu robisz?
- Mieszkam - odparłam, przewracając oczami. Odwróciłam się i ruszyłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie kawy. Wstawiłam wodę, wyciągnęłam trzy kubki i wsypałam do nich po dwie łyżeczki rozpuszczalnej kawy. Oparłam się o blat, przeglądając social media. Norminah zjawiła się po kilku minutach w pomieszczeniu, na szczęście już ubrane. Widziałam po Mani, że była lekko speszona, Dinah natomiast jak gdyby nigdy nic usiadła sobie na stołku.
- Jedno pytanie, dlaczego zastałam was dwie ruchające się na kanapie? - założyłam ręce na piersi, patrząc to na blondynkę, to na brunetkę.
- Nie miałyśmy co zjeść u Mani i zaproponowałam, że przyjdziemy tutaj. No i chyba wiesz jak dochodzi do seksu pomiędzy dwoma kobietami - uśmiechnęła się głupkowato, a czarnoskóra klepnęła ją w ramię, na co ta podskoczyła i spojrzała na nią oburzona.
- Wybacz, Mila. Poniosło nas - odpowiedziała lekko speszona brunetka.
- Spoczko, Mani - machnęłam ręką. - Tylko następnym razem fajnie by było gdybyście robiły to w pokoju Dinah, a nie na kanapie - dodałam, zalewając kubki i podałam dwa dziewczynom.
- Jak tam z Lorną, zaruchała? - Hansen poruszyła brwiami w górę i w dół.
- Boże DJ, to że Ty byś się, co chwilę ruchała, nie oznacza, że każdy tak robi - mruknęłam, zatapiając usta w gorącym napoju.
- Dzisiaj w końcu randka? - wtrąciła się Normani, kiedy Dinah chciała coś dodać.
- Tak, na 17 muszę być gotowa - wyszczerzyłam się automatycznie.
- Jejku, jesteście takie w sobie zakochane - rozczuliła się brunetka. - A co z tym typem?
- Mamy już plan z Ally - blondynka przebiegle się uśmiechnęła.
- Chyba nawet nie chce wiedzieć, co wymyśliłyście - dopiłam kawę, wkładając kubek do zlewu.
- I dobrze, im mniej wiesz, tym lepiej śpisz - czarnoskóra spojrzała na ukochaną pytającym wzrokiem. - Później Ci opowiem - cmoknęła ją w policzek i również odstawiła kubek.
- Dobra, ja idę się trochę ogarnąć, proszę się tu nie ruchać, narka - poszłam do łazienki, gdzie się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic.

Włączyłam ciepłą wodę, która od razu uderzyła w moje ciało. Umyłam włosy moim ulubionym szamponem, a potem ciało truskawkowym żelem pod prysznic. Po spłukaniu całej piany, wyszłam z kabiny i owinęłam włosy w mniejszy ręcznik, a potem ciało w większy.
Osuszyłam się dokładnie i poszłam do pokoju w poszukiwaniu jakiś ciuchów. Stanęłam przed szafą, otwierając ją na oścież. Gapiłam się na ubrania, nie mając pojęcia, co ubrać.
Do środka wleciał Mamut, mierząc mnie wzrokiem.
- Nie gap się, tylko pomóż - wyjęczałam, opadając zrezygnowana na łóżko.
- Ciocia Dinah zawsze służy pomocą - ruszyła do mojej szafy, zaczynając wszystko przeglądać.
Po kilkunastu minutach obok mnie leżał czarny golf i jeansy.
- No ubieraj się, raz raz - zaklaskała w dłonie, znikając na chwilę za drzwiami. Udałam się do łazienki, gdzie ogarnęłam włosy i ubrałam bieliznę oraz przygotowane przez przyjaciółkę ubrania. Włosy spięłam w dwa koki, po dwóch stronach czubków głowy. Grzywka natomiast swobodnie opadała na moją twarz. Włożyłam perłowe kolczyki do uszu i wróciłam do pokoju. Blondynka już czekała z pełnym zestawem do makijażu. Usiadłam na przygotowanym już krześle i dałam się jej "tapetować".
- Paczaj - wcisnęła mi w rękę lusterko. Spojrzałam w swoje odbicie i delikatnie się uśmiechnęłam. Zrobiła mi delikatny makijaż, co bardzo mi się podobało. Mój telefon nagle zawibrował, ta była szybsza ode mnie i zwinęła go z biurka.
- Twoja ukochana przybyła - zaćwierkała, podając mi płaszcz, torebkę i buty. - No już, spierdylaj mi stąd - pchnęła mnie lekko w stronę drzwi. Zmarszczyłam brwi, ubierając się pod bacznym wzrokiem Hansen. Gotowa do wyjścia, zmierzyłam ją jeszcze wzrokiem, na co tylko się wyszczerzyła i otworzyła mi drzwi. - Narka - wypchnęła mnie, nie dając mi nawet dojść do słowa.

Prychnęłam tylko i wyszłam z budynku. Od razu zauważyłam Lauren, opierała się o swój samochód. Ubrana była w czarne jeansy, szary crop top, czarną skórzaną kurtkę oraz czarne botki na obcasie. W ręku trzymała czerwoną różę, a na twarzy gościł szeroki uśmiech, który od razu odwzajemniłam.
- Witaj piękna - mruknęła, składając delikatny pocałunek na moich ustach. - To dla Ciebie - wyciągnęła w moją stronę rękę z różą, którą od razu przyjęłam i zatopiłam w niej nos, zaciągając się jej zapachem.
- Dziękuję, jest piękna - wyszeptałam, całując ją w policzek.
- Nie tak piękna jak Ty - puściła do mnie oczko, na co lekko się zarumieniłam. - Zapraszam - otworzyła mi drzwi od strony pasażera, uśmiechając się przy tym szarmancko.
- Dziękuję - wsiadłam, zapinając od razu pas, uważając przy tym na róże. Lauren usiadła na miejscu kierowcy i włączyła się do ruchu. - Gdzie jedziemy? - spojrzałam na zielonooką, podziwiając przy tym jej profil. Idealna.
- Zobaczysz, niedługo będziemy - puściła mi oczko, patrząc na mnie kątem oka. Westchnęłam i wróciłam do patrzenia przez okno.

Po kilku minutach zatrzymała się przed parkiem. Wysiadła, więc zrobiłam to samo, odkładając kwiatek na siedzenie. Wystawiła w moją stronę rękę, więc bez chwili zastanowienia ją złapałam. Ruszyłyśmy wzdłuż parku, stając po chwili pod niewielką budką. Jak się okazało była to budka z goframi.

- O, witaj Lauren - uradowała się starsza pani za ladą.
- Dzień dobry, pani Bertram - uśmiechnęła się ciepło.
- A cóż to za piękna kobietka? - spojrzała na mnie.
- Camila, miło mi panią poznać - uśmiechnęłam się, co kobieta odwzajemniła.
- Czyżbyś w końcu znalazła tą jedyną? - zwróciła się do zielonookej, na co ta na mnie spojrzała cała czerwona.
- Mam taką nadzieję - odpowiedziała, uśmiechając się nieśmiało. Poczułam ciepło rozchodzące się po moim ciele.
- Cieszy mnie to, zasługujesz na miłość dziecinko - obdarzyła nas troskliwym spojrzeniem. - To co dla was?
- Dwa gofry, jeden z bitą śmietaną i polewą czekoladową, a drugi...- zerknęła na mnie.
- Ja poproszę z bitą śmietaną i bananami.
- Już się robi, kochane - kobieta od razu zabrała się za przygotowywanie gofrów, zagadując nas co chwilę.

Po chwili dostałyśmy nasze jedzenie, Lauren zapłaciła kłócąc się przy tym ze mną, która to zrobi. Pożegnałyśmy się z panią Bertram i poszłyśmy do parku. Usiadłyśmy na ławce, zajadając się bardzo dobrymi goframi.
- Ale pyszne - zamruczałam, rozkoszując się ich smakiem.
- Wiem, najlepsze w mieście. Przychodziłam tu z babcią, jak byłam młodsza. Pani Bertram była dla mnie zawsze, jak druga babcia. Złota kobieta - uśmiechnęła się. Po zjedzeniu spacerowałyśmy chwilę po parku. O dziwo nie było jakoś bardzo zimno, nawet wiał dość przyjemny wiaterek. Rozmawiałyśmy na różne tematy, co jakiś czas śmiejąc się. Znalazłyśmy się w końcu w samochodzie w drodze do mojego bloku. Śpiewałyśmy sobie, co chwilę to co leciało akurat w radiu.

- Dziękuję za ten wieczór, było super - odparłam, kiedy zatrzymałyśmy się pod budynkiem.
- To ja dziękuję, uwielbiam spędzać z Tobą czas - złapała moją rękę i pogładziła ją kciukiem.
- A ja uwielbiam spędzać go z Tobą - spojrzała mi w oczy, przysunęła twarz do mojej i musnęła moje wargi. Oddałam pocałunek, przyciągając ją za kark.
- To do zobaczenia, Lo - złożyłam jeszcze jeden całus na jej ciepłych wargach i otworzyłam drzwi.
- Pa, Camz - mruknęła. Odjechała jak już znalazłam się w środku. Tym razem zastałam ciszę, co oznaczało, że nikt nie pieprzy się na kanapie, a ja będę miała spokojny wieczór.
Zdjęłam z siebie płaszcz oraz buty i udałam się do pokoju. Wskoczyłam od razu w piżamę i położyłam się na łóżku, dostając przy okazji wiadomość od Lauren.

Od Lo<3:
Słodkiej nocy, Camzi :3

Do Lo<3:
Nawzajem, Lolo <3

Uśmiechnęłam się jak głupia sama do siebie, odłożyłam telefon i już po chwili zasnęłam.

girl from library | camrenWhere stories live. Discover now