《 Rozdział 18 》

Start from the beginning
                                    

  Nawet się nie zorientowała kiedy była już pod drzwiami do swojego piwnicznego pokoju. Minęła je jednak, planując iść do blondyna z nadzieją, że nie będzie spał. Tak jak przez ostatnie trzy dni.

  Nie było co liczyć na cud, chłopak leżał na podłodze z ciągle zamkniętymi oczami. Gdyby nie unosząca się co chwilę klatka piersiowa, można by pomyśleć, że już zmarł. Postanowiła sprawdzić, czy klucz który trzymała w ręce faktycznie otwierał jego klatkę. Nie widziała małego otworu, do którego powinna go włożyć, więc musiała poszukać go palcami. Ciężko jej to szło, nie mówiąc już o tym, że był to pierwszy raz w życiu, kiedy otwierała kluczem... właściwie cokolwiek. Drzwiami ciężko było to nazwać, ale i drzwi nigdy nie otworzyła.

  Pasował, w zasadzie przekonała się o tym dopiero wtedy, gdy cela się otworzyła. Zajęło jej to dużo czasu, i jako, że nie chciało jej się męczyć z ponownym jej zamykaniem, zdecydowała się wykorzystać jedyną nową możliwość, i weszła do środka.

  Był to dopiero trzeci raz kiedy się tu znajdowała. Pierwszy był tego okropnego dnia, kiedy kazano jej usunąć wszystkie wspomnienia Bakugo. Maki zawsze myślała, że oprawcy mają nad nimi całkowitą kontrolę, ale najwyraźniej nie zaplanowali wszystkiego idealnie, bo tamto zadanie nie zostało wykonane poprawnie, i do tej pory nikt się nie zorientował. No, z wyjątkiem Makoto. Drugi raz była tu zaraz po odzyskaniu pamięci, kiedy Bakugo opowiedział jej o gazie, który codziennie wpuszczali tu po kilka razy.

  Usiadła obok niego, i czekała aż wstanie całkiem długo, jednak on nadal tylko spał. W pewnym momencie zdecydowała się po prostu go obudzić, i choć była pewna, że miejsce którego zarys widziała, było jego ramieniem, okazało się być głową i... Boże, dlaczego on był taki gorący?

  — Bakugo? — zapytała cicho, potrząsając tym razem już jego ramieniem. Ciemność była bardzo uciążliwa, i żałowała nieco, że nie wzięła ze swojego pokoju świecącego przedmiotu, który dostała od Akemi. Bakugo powiedział jej, jak ten przedmiot się nazywał, ale już kompletnie wyleciało jej to z głowy.

  — Czego chcesz? Jestem zmęczony. — mruknął tylko, starając się przekręcić na drugi bok. Syknął tylko jednak, i został w tej samej pozycji.

  — Coś cię boli? — zapytała podejrzliwie. Kompletnie nie znała się na chorobach i ich objawach, ale miała teraz silne wrażenie, że Bakugo nie był zdrowy.

  — Noga. — przytaknął. — Ale walić to, to wszystko przez tą pieprzoną udawaną lekarkę.

  W tym akurat nie było nic dziwnego, rany po torturach zawsze długo bolały. Ta była zrobiona trzy dni temu, jeśli Maki dobrze kojarzyła, ale nie było to niczym specjalnym.

  — Znasz się na chorobach? — zapytała go po chwili ciszy, mając nadzieję, że nie zdążył jeszcze zasnąć. Nie chciałaby obudzić go jeszcze raz, bo mógłby się na nią nieźle zezłościć.

  — Dlaczego mnie o to pytasz? Po za tym już sobie chyba ustaliliśmy, że nie jestem lekarzem. — wspomniał ich rozmowę z dnia, w którym usuwali Maki pamięć.

  — Śpisz trzy dni. Bez większych przerw. I jesteś strasznie gorący.

  — Strasznie co? — zdziwił się nagle, czego Maki kompletnie nie zrozumiała. Czyżby było to coś bardziej niebezpiecznego niż sądziła? — A, tak. Mam gorączkę. — przyznał po chwili, już spokojniej, ale Maki nadal nie wiedziała czym jest choroba którą u siebie wykrył. Jednak po sposobie w jaki o tym mówił, sądziła, że nie jest jednak zbyt groźna. — Pewnie znowu od tych surowych ziemniaków. — Bo choć brunetka niczego o tym nie wiedziała, nie był to pierwszy raz kiedy Bakugo nabawił się gorączki przez ciągłe jedzenie niegotowanych ziemniaków.

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcWhere stories live. Discover now