《 Rozdział 26 》

Start from the beginning
                                    

  Maki rozszerzyła oczy w zdziwieniu. Spędziła tu samotnie tak dużo czasu, że nawet nie brała pod uwagi pomocy z zewnątrz. Nie pomyślała o tym ani wtedy, kiedy Bakugo opowiadał jej o zawodowych bohaterach, ani wtedy, kiedy Zero-trzy przekonana mówiła, że przyjdą jej na pomoc. Przez cały ten czas jedyną możliwością jaką widziała jest samodzielna ucieczka. A teraz na jej piwniczym korytarzu stała prawdziwa bohaterka. Z zewnętrznego świata.

  — Jej indywidualnością... Pamiętasz chyba? — przytaknęła. — jest teleportacja. Weszła tu omijając wszystkie zabezpieczenia. Tylko, że jest już osłabiona. Nie wyciągnie więcej niż jeden osoby. Dodatkowo nie zgadza się na zabranie nikogo innego niż ja, bo to właśnie wyciągnięcie mnie polecili jej przełożeni. — odetchnął. — Naprawdę nie chcę tego robić, ale... Pójdę z nią. Pójdę z nią do tej jej zasranej agencji i wbiję tym kretynom do łbów, że muszą zabrać też ciebie. Możesz spróbować uciec z Makoto, ale jeśli ci to nie wyjdzie to czekaj tu, bo ja tu wrócę. Muszę tylko wytłumaczyć im wszystkim co tak właściwie się tu dzieje.

  W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Oczywiście, że chciała stąd uciec, a ten plan zdawał się być jeszcze lepszy niż poleganie na Makoto. W końcu mieli inne wyjście, gdyby im samym ucieczka nie wyszła. Tyle, że tak bardzo nie chciała się z nim rozstawać. Za każdym razem źle się to kończyło, I nie wierzyła, żeby tym razem było inaczej. Przecież obiecała sobie, że już nigdy więcej nie pozwoli mu odejść. Ale czy teraz również mogłaby to zrobić? Przecież Bakugo robi to również dla niej. Nie porzuca jej. To tylko chwilowe rozdzielenie.

  — Czyli... Czyli ty... Idziesz z nią? — zapytała ocierając łzy wierzchem dłoni. Ledwo mówiła przez zaciśnięte gardło.

  Podszedł o krok bliżej i przyciągnął ją do siebie, przytulając. Czując jego zapach natychmiastowo przypomniała sobie podobną sytuacje, po przywróceniu jej pamięci. Robił to już drugi raz, mimo, że normalnie było to do niego tak niepodobne.

   Objęła go mocno, z nadzieją, że ten jej uścisk coś w nim zmieni. Że mimo wszystko nie będzie chciał odejść, w końcu nie mogła zrobić nic innego. Nie mogła prosić o to, żeby jej nie zostawiał. Nie mogła myśleć wyłącznie o sobie, i własnych uczuciach.

  — Muszę. — powiedział, i choć chciał żeby jego głos brzmiał pewnie wyszło inaczej. Wydawało by się, że w obecnym momencie zaczął wątpić w słuszność swojej decyzji.

  — Ale wrócisz, prawda? — powiedziała cicho drżącym głosem. Oczywiście wierzyła mu, jak mogła by mu nie wierzyć. Ale tak bardzo nie chciała rozłączać się z nim nawet na chwilę, tak bardzo chciała mieć go u swojego boku już zawsze.

  — Mówię, że wrócę. — powtórzył nadal spokojnie, tym razem prawie do ucha dziewczyny, przez pozycję w jakiej nadal się znajdowali.

  — I będziemy już zawsze razem? — zapytała zaciskając mocno powieki, pod którymi znowu zaczęły pojawiać się łzy. Objęła go jeszcze mocniej, tak, że mocniej już nie potrafiła. Gdzieś w głębi duszy nadal liczyła na to, że ten jej uścisk powstrzyma Bakugo i, że przytrzyma go przy sobie. Mimo, że zdawała sobie sprawę, że powinna była pozwolić mu odejść.

  Jeszcze chwilę temu zastanawiała się nad dobrowolnym zostaniem w tym budynku. Chciała by Bakugo uciekł stąd jak najszybciej, nawet jeśli ona miałaby zostać. Okazało się, że nie jest to tak proste jak wyglądało w jej głowie. Okazało się, że jest zbyt samolubna by dopuścić do czegoś takiego. W przeciwieństwie do kobiety, która naprawdę zrobiła by wszystko, by ochronić własne dzieci. Myślała, że jest w stanie zrobić to samo, w końcu Bakugo był dla niej strasznie ważny. Mimo wszystko , okazało się, że nie jest na tyle silna. Oczywiście chciała jego szczęścia najbardziej na świecie. Ale chciała nadal być u jego boku.

  — Kurwa możemy się nawet pobrać. — odsunął od siebie dziewczynę, mocno trzymając ją za ramiona. Patrzył prosto w jej załzawione oczy. — Tylko zaczekaj tu na mnie.

  Maki przytaknęła mu ruchem głowy. Nie była w stanie się odezwać przez zaciśnięte gardło. Chłopak patrzył na nią jeszcze chwilę, po czym ściągnął dłonie z jej ramion i udał się w kierunku tamtej kobiety. Bez żadnego dodatkowego słowa.

  Co to znaczy "pobrać się"? Nagle pojawiło się w jej głowie. Dlaczego dopiero po tak długim czasie uświadomiła sobie, że nawet nie wie co znaczą słowa wypowiedziane przez Bakugo? Przecież już nawet się na to zgodziła, nie zdając sobie sprawy, że nie ma pojęcia co to znaczy? I kogo ma teraz o to zapytać, skoro chłopak właśnie odchodzi? Właśnie odchodzi a Maki nie może zrobić nic żeby go powstrzymać, nie może zrobić nic, by chłopak przy niej został... Nie, ona nawet tego nie chce. Niech Bakugo idzie, przynajmniej on już w stu procentach będzie bezpieczny. Niedługo po nią wróci. Niedługo wróci i będą zawsze razem. I się pobiorą, cokolwiek to znaczy.

  Ku jej zdziwieniu Bakugo zawrócił się i pobiegł w jej stronę. Może zdecydował się z nią zostać? Może od razu może zabrać ją ze sobą? Czy w takim razie powinni iść też po Makoto?

  — Latarka. — powiedział podając jej prezent, który dostała od swojej opiekunki. No tak, przecież dała mu ją by mógł przeszukać archiwum. Dała mu ją, a on nie miał kiedy jej oddać... Ale po co ma ją oddawać? Przecież zaraz po nią wróci, zaraz zobaczą się znowu.

  — Oddasz mi ją jak wrócisz. — powiedziała z trudem. Odezwanie się nigdy nie było dla niej trudniejsze niż w tym momencie. Czuła straszny ból. Dużo gorszy niż tortury jakich doznała przez całe swoje życie.

  Bakugo przytaknął i odszedł ponownie, a ona stała w miejscu patrząc się jak jej przyjaciel odchodzi. Odchodzi i tym razem już nie zawróci. Nie wiadomo kiedy znowu go zobaczy, nie wiadomo kiedy zdecyduje się tu wrócić. Ale będzie na niego czekała. Będzie czekała bo muszą razem uciec i muszą się pobrać...

  Liczyła, że Bakugo odwróci się do niej, powie jakieś pożegnalne słowa, albo w ogóle powie cokolwiek. Być może uznał, że pożegnanie nie jest konieczne, skoro zaraz znowu się zobaczą? Nie powiedział niczego, nie odwrócił się nawet, a przynajmniej nie w momencie, w którym mogła by to dostrzec. Nagle poczuła silną chęć, żeby biec za nim. Jej nogi jednak nie chciały jej słuchać, stały w miejscu nie mogąc zmusić się do biegu. Być może to lepiej, w końcu musi pozwolić Bakugo odejść. Gdyby pobiegła z całą pewnością spróbowała by go zatrzymać, a nie mogła tego zrobić.

  Stała w miejscu jeszcze naprawdę długo, Bakugo zniknął, ta kobieta tak samo, jednak ona nadal stała w miejscu. Dopiero w momencie kiedy uświadomiła sobie, że nieciekawie będzie jeśli złoczyńcy odkryją brak Bakugo a ją znajdą w pobliżu, postanowiła się wycofać. Tym razem jej nogi posłuchały.

  Wyszła z piwnicy, do której nie będzie schodziła już tak często. W końcu cela pod którą siedziała każdego dnia była pusta. Była pusta już na zawsze.

"Nieudany Eksperyment" | Bakugo × OcWhere stories live. Discover now