część 12

1.8K 48 38
                                    

Will starał się jak najdelikatniej zabandażować moje rany. Nie było to łatwe, czułam że chłopaki są zawiedzeni nawet bardzo.. zawiodłam ich, nawet bardzo.

-Wszytko dobrze malutka? -zapytał Will

-Tak.

-Skończyłem -powiedział przytulając mnie

-Gdzie jeszcze masz? -zapytał

-Na nogach. -powiedziałam

-Muszę ci to zabandażować malutka. Mógłbym? jeśli nie to rozumiem ale będzie boleć. -powiedział

-Nie odpowiedziałam tylko zdjełam spodnie, a boje nogi poprostu krzyczały.

-O cholera. -powiedział

-Vince musi to zobaczyć prawda? -zapytałam

-Niestety ale tak. -powiedział podchodząc do drzwi.

-VINCENT CHODŹ SZYBKO! -krzykną, a chwilę później Vince zjawił się w moim pokoju. Jeśli mam być szczera czułam się trochę nie komfortowo jak dwóch strasznych mężczyzn jest z mną w jednym pokoju, a ja siedzę w bieliźnie i bluzce na łóżku..

-Hailie.. -powiedział Vince głaszcząc mnie po głowie.

-... -milczałam, a Will próbował mi to jakoś zabandażować.

Vince zadawał mi pytania czemu to zrobiłam, a ja milczałam i próbowałam nie wybuchnąć płaczem.

-Vince zostaw ją.. widzę że jest wystraszona.. -powiedział Will. Vince chciał wyjść z mojego pokoju ale zatrzymałam go bo się do niego przytuliłam, zaczą mnie powoli głaskać po głowie, a ja wtulałam się coraz mocniej w jego białą koszulę która pachniała mocną męską wodą kolońską.

20-30 minut później

-Skończyłem! -krzykną Will

-Ooo.. jak słodko -dodał po chwili i zrobił mi i Vincentowi zdjęcie jak śpimy razem i przykrył mnie ostrożnie kołdrą i wyszedł aby nas nie obudzić.

Następny dzień godzina 08:52

Obudziłam się, a Vincenta nie było przy mnie no cóż, próbowałam powoli wstać aby pójść do łazienki, ale strasznie bolało mnie to ale się jakoś udało, trudno się funkcjonuje tak okej?

Z trudem zeszłam na dół, akurat poszłam odrazu do salonu bo nie miałam zbytnio ochoty aby coś zjeść więc włączyłam sobie telewizję i oglądałam.

-Hej dziewczynko -powiedział Dylan wchodząc do salonu

-Hej mógłbyś mnie nie straszyć? -rzekłam

-Jadłaś? -zapytał

-Nie -odpowiedziałam

-Zamówię ci coś -powiedział

-Nie chce -powiedziałam

-Wiem że chcesz, trzymaj telefon i wybierz sobie coś -powiedział, podał mi telefon i usiadł obok mnie.

-Tez cos chcesz? -zapytałam

Ja zamówię sobie pizzę -powiedział

-Od razu na śniadanie? -zapytałam

-Tak, a czemu nie -odpowiedział

-Okej -mruknęłam

-Mogę sushi? -zapytałam

-Bierz -powiedział

Kilka minut później
-Jedzenie Hailie!! -krzykną Dylan

-Przynieś mi proszę bo ja nie mogę się ruszyć -powiedziałam

-Proszę -powiedział podając mi moje sushi

-MMM Ale pięknie wygląda -powiedziałam otwierajac sushi

-Chcesz? -zapytałam

-Mogę spróbować jedno -powiedział biorąc w rękę jedną rolkę bo nie umie się obsługiwać pałeczkami

-Mmm pyszne -powiedział

-Chcesz? -zapytał podając mi pudełko pizzy

-Dziękuję -powiedziałam biorąc mniejszy kawałek pizzy

Było super i w ogóle, oglądaliśmy razem miracolous (nie wiem jak się to pisze przepraszam). W ogóle teraz ogrnęłam że jestem sama z Dylanem w domu. Nie wiem czy mam się cieszyć czy nie ale ok.

-Dylan -powiedziałam cicho

-No co tam? -zapytał

-Chciałbym kotka albo pieska -powiedziałam

-Musisz gadać z Will'em i Vincentem, musisz czekać do 18, bo wtedy wrócą. Zaraz przyjdę idę do łazienki -powiedział wstając z kanapy, a ja oglądałam bajkę, chciałam napisać do Will'a ale nie chciałam być nachalna i przeszkadzać mu w pracy więc odpuściłam.

-Jestem, ogółem Vince dzwonił i powiedział że będzie o 16 w domu -powiedział Dylan

-Okej, a tak w ogóle gdzie bliźniaki? -zapytałam

-Z tego co wiem mają być na treningu -powiedział Dylan pijąc cole i podając mi jedna puszkę.

-Dziękuję bardzo -powiedziałam, strasznie niechętnie otworzyłam puszkę i zaczęłam powoli pić ale aby nie wygazowało się za szybko.

Godzina 15:21
Spałam od godziny i poczułam coś ciepłego na swojej ręce.. otworzyłam oczy, a przed nimi pojawił się mały czarny chusk (nie wiem jak się pisze) taki malutki słodki piesek z heterochromią.
A na łóżku były jeszcze inne rzeczy dla niego, np smycz, miseczki i takie tam.

-OMG PIESEK - Krzyknęłam, zwiełam małego pieska na ręce i poszłam do chłopaków

-DZIEKUJE WAM ZA TEGO SŁODZIAKA!!! -krzyknełam znów

-Jak go nazwiesz malutka? -zapytał Will

-Hmm.. może Noe -powiedziałam

-Może być -powiedział Tony

-Śliczne imię -rzekł Will wstając z kanapy

-Jezu jaki on jest piękny -powiedziałam, a moje oczy zeszkliły się z szczęścia.

-Mam nowego przyjaciela!! -dodałam po chwili

-Jezu Dylan nie mówiłeś że była tak napalona na to zwierzę.. -powiedział Vince

-Ja także nie wiedziałem.. -powiedział, a ja się podniecałam tym słodziakiem

Następny dzień
Wyszłam z Neo na spacer z Sonnym bo sama niestety nie mogę.

-Jak się czujesz Sonny? -zapytałam

-A dobrze, a ty Hailie? -odpowiedział

-Dobrze, pójdziemy w stronę miasta? -zapytałam

-Możemy ale nie za daleko i nie za długo co Pan monet kazał nam wrócić szybko -powiedział

-NEO! -krzyknełam bo zaczą mi uciekać, ale Sonny go złapał.

-Boże.. -powiedział trzymając psiaka na rękach

-... -milczałam jak zobaczyłam samochód mojej mamy tutaj. Zaczęłam płakać...

-To był samochód mojej mamy, rejestracja taka sama i ten woreczek zapachowy sama jej zrobiłam! -powiedziałam całą zapłakana

-Co on tu robi...przecież Anglia jest w pizdu daleko od Pensylwanii. -pomyślałam.

-Sonny wzią mnie i psiaka do domu.

Szłam z łzami w oczach.. nie mogłam zrozumieć tego..

-Dzień dobry Panie Monet -powiedział Sonny

-Dzień dobry Sonny, co się stało z Hailie? -zapytał poważnym głosem, a Tony zabrał mnie do pokoju.

-Co się stało mała? -zapytał przerażony

-Zobaczyłam.. samochód mamy.. -powiedziałam, a moje policzki były już mokre i lepkie od łez.




Rodzina Monet  /FAKE STORY/ KONTYNUACJA!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz