Rozdział 1

156 4 1
                                    

Carlise nalegał żebym poszła razem z nimi na pole walki ale odmówiłam z osobistych przyczyn.
- Mój drogi przyjacielu naprawdę chciałabym pomóc ale zrozum nie mogę. Nie dawno idkryłam że Kajusz Volturi jest moim partnerem.
- Co!?- krzyknął Carlise do słuchawki. Wzdrygnęłam się.
- Chryste człowieku! Nie tak głośno!- poprosiłam go.- wiesz że my magowie mamy bardzo czuły słuch prawda?
- Przepraszam Diano.- odezwał się ze skruchą w głosie.- dziękuję ci za chęć pomocy i mimo wszystko rozumiem twój opór. Nie bedę cię do niczego zmuszał.- westchnął do słuchawki.
- To ja powinnam ci podziękować. Tyle dla mnie zrobiłeś i dla moich pobratymców. Jestem ci ogromnie wdzięczna. To dług którego nigdy nie zdołam spłacić ale zawsze bedę twoją przyjaciółką. Zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję ci droga przyjaciółko.- odpowiedział wampir i chciał się rozłączyć.
- Zaczekaj! Może mogłabym jednak  jakoś pomóc!? - krzyczę do słuchawki telefonu.- zaraz u ciebie bedę. Za nim Carlise zdążył zareagować otworzyłam portal i byłam po chwili u niego w domu.
- Carlise! Mój drogi przyjacielu witaj!- padłam mu w ramiona. Wampir mnie czule przytulił. Przytulaliśmy się przez chwilę a potem delikatnie się odsunęłam.
- Może mogę ci jakoś pomóc? Mogłabym na przykład otoczyć dom ochronną bańką żebyście byli bezpieczni.- uśmiechnęłam się.
- To nie będzie konieczne.- zapewnił doktor Cullen.
- Nalegam.- poprosiłam. Doktor westchnął wiedząc że ze mną nie ma się co sprzeczać. Carlise dobrze mnie zna.
- W takim razie pozwól że ci wszystkich przedstawię.- poprosił i zaprowadził mnie do salonu.- to jest moja dawna przyjaciółka.- oznajmił doktor Cullen prowadząc mnie delikatnie do środka za dłoń.
- Miło was wszystkich poznać. Nazywam się Diana i jestem czarodziejką.- oznajmiłam to patrząc na wszystkie wampiry w pomieszczeniu. Emmet rozbawiony prychnął.
- Czarodziejką dobre. Zrobiłam zadziorną minę. Doktor Cullen go ostrzegł.
- Uważaj ona może cię podpalić.
- W istocie.- powiedziałam i na mojej dłoni pojawił się ogień. Wampiry rozszerzyły oczy w szoku.
- A to tylko ogień. Mam jeszcze światło które zabija wszystkie mroczne istoty niszczy je od środka.- oznajmiłam patrząc na nich.
- Niesamowite.- szepnął Edward Cullen patrząc na mnie z podziwem w oczach.
- Dziękuję. Carlise mi dużo o was wszystkich opowiadał. Dlatego znam każdego z was.- powiedziałam z uśmiechem.- proszę uważajcie na siebie. I na mojego drogiego przyjaciela.- popatrzyłam na Carlisa wymownie. - Nie zniosłabym gdyby coś ci się stało.
- Bedę uważał.- obiecał patrząc mi w oczy. Odetchnęłam z ulgą.
- A ty nie idziesz?- spytała mnie Bella. Posłałam jej smutny uśmiech.
- Nie. Niestety nie mogę. Kajusz Volturi jest moim partnerem. Nie mogę pozwolić na nasze spotkanie bo wtedy dojdzie do katastrofy.- westchnęłam. Wszyscy byli w szoku po usłyszeniu tej informacji.- ale mogę pomóc wam.- wyczarowałam zawieszkę z niebieskim klejnotem i zawiesiłam na szyi Renesme.- ten amulet będzie cię chronił.- powiedziałam do dziewczynki.- tchnęłam w niego silną cząstkę mojej magii.
- Dziękuję.- powiedział Edward.- za to że chronisz moją rodzinę mimo że się nie znamy.
- Drobiazg.- wzruszyłam ramionami.- zrobiłabym to co każdy.
- Nie Diano. - zaprzeczył Carlise.- nie każdy by tak postąpił. Masz bardzo dobre serce.- znowu mnie przytulił.
- Uważajcie na siebie. Wszyscy.- powiedziałam kuedy zniknęli. Westchnęłam i zajęłam się pracą. Otoczyłam cały dom.ochronną barierą a kiedy już skończyłam żeby zająć czymś nerwy uprażyłam sobie popcorn i usiadłam przed telewizorem puściłam sobie jakiś film. Chrupiąc popcorn usłyszałam jego głos. Znowu.
- Gdzie jesteś aniele!?- wołał mnie Kajusz.- odpowiedz!
- Odczep się!- warknęłam do niego. Jęknął w odpowiedzi.
- Tak dobrze cię słyszeć aniołku. Powiedz gdzie jesteś.- poprosił.
- Akurat ci powiem!- zadrwiłam z niego.
- Proszę! Nie mogę już dłużej wytrzymać bez ciebie! Powiedz gdzie jesteś!- łkał bedąc na granicy szaleństwa.
- Weź się w garść.- syknęłam jadowicie.- nic ci nie powiem!
- Dlaczego? Dlaczego mnie odtrącasz aniołku?- spytał ze smutkiem w głosie.- ja cię tak bardzo kocham.
- Możesz próbować tych swoich tanich sztuczek ale się nie dam na nie nabrać! Nic ci niepowiem! - powturzyłam.- wynocha z mojej głowy!
- Nie przeciągaj struny!- warknął Kajusz.- moja cierpliwość ma swoje granice. Wyczułem twój zapach na Cullenie. Czy wy jesteście blisko?- zapytał ze strachem w głosie.
- Tak. To mój przyjaciel i nic ci do tego! - jego warkot był wyraźnie słyszalny.
- Powiedz mi gdxie jesteś i z kimś jesteś! Natychmiast! Zaraz tam bedę!- rozkazał warcząc.
- Nie! I nie waż się! - krzyknęłam.- i odczep się wreszcie!
- Nie!!- warknął kolejny raz.
- Bo zacznę śpiewać!- zagroziłam.
- Nie odważysz się.
- Założysz się?- puściłam muzykę wyrzucając go brutalnie z mojego umysłu. Jeden problem mniej pomyślałam kiedy po jakimś czasie wrócili Cullenowie. Dzisiaj w nocy kiedy się położyłam czułam ten nieznośny ból w sercu i wołanie mojego partnera. Zasnęłam z pytaniem na ustach czy ta udręka się kiedyś skończy.


Jego anioł/ Kajusz VolturiOnde histórias criam vida. Descubra agora