DZIEWIĄTY DZIEŃ GRUDNIA

221 9 1
                                    

A może by tak odpuścić? Pierwsze słowa, które pojawiły się w głowie blondwłosej powłoki.

Nie to niedorzeczne...

Harry szykując się na zajęcia uznał, że nie bierze żadnych książek. Bo na co to komu?

Przyjrzał się uważnie wszystkim ubraniom w szafie, które posiadał Malfoy.

Jakie to wszystko monotonne. Czerń, biel, zieleń. Nudaaa.

Wyciągnął różdżkę I biorąc pierwsze z brzegu ubrania transutował wszystko w strój klauna.

Białe, luźne spodnie w pionowe, niebieskie paski wciągnął na tyłek. Do tego niczym nadmuchana powietrzem koszula w kolorowe kropki i czerwony pasek.

Całą twarz wysmarował białą farbą i czerwoną szminką zrobił nienaturalnie duże usta w dziwnym uśmiechu. Wokół całych oczu nałożył niebieskie cienie, a piegi zrobił zielonym tuszem. Na sam koniec transutował skarpetki w czerwoną, sterczącą lokami perukę.

Przejrzał się w lustrze jednak czegoś wciąż mu brakowało.

-BUTY!- krzyknął do swojego odbicia.

Sięgnął po lakierki ze smoczej skóry i zamienił je w ogromne białe buty z czerwonymi czubkami. Związał je kolorowymi sznurówkami.

Zadowolony z efektu opuścił swoją sypialnie.

W salonie stał Draco próbując ujarzmić gniazdo na głowie jednak z marnym skutkiem. Widząc Harry'ego zaniemówił.

-Czy ty masz zamiar tak wyjść?- wyszeptał przerażony.

-Oczywiście, że tak- odparł Harry naciskając na pompon, który robił za nos, a on wydał piskliwy dźwięk.

-Po moim trupie!

-To da się załatwić!- odkrzyknął Harry wybiegając niczym kaczka z ich komnat.

Zamiana ciałWhere stories live. Discover now