{ 11 }

373 30 3
                                    

{ Neteyam }

- Co tam macie?- Powiedział Aonung opierając się o moje ramiona
- różne rzeczy kamienie, muszelki i jakieś perły - Odpowiedziałem
- Kiri co myślisz o tym?- zapytała Tuk

Obie zajeły się robieniem naszyjników.

- Tuk mam pomysł!- powiedziała Kiri patrząc się na mnie - tylko choć troche dalej, Neteyam nie może tego usłyszeć - mówiąc to popatrzała na swoją młodszą siostrę pokazując palec na ustach aby pokazać, że to wszystko ma być sekretem

Dziewczyny odeszły troche od nas szepcząc sobie coś do ucha. Natomiast Aonung klęknął za mną i złożył na mojej szyji kilka pocałunków zostawiając może z trzy ślady.

- Aonung! co ty robisz mojemu bratu!?- zaczął krzyczeć i biec w naszą stronę Lo'ak
- Nic takiego..- mówiąc to chłopak podniósł się z piasku
- Przecież widziałem!

Lo'ak podszedł do mnie i przyjrzał się dokładnie mojej szyji, ja speszony odwróciłem głowe

- NIC!? CHCESZ MI POWIEDZIEĆ, ŻE TE MALINKI TO NIC?!- krzyknął Lo'ak po czym szybko i zwinnie znalazł się za nim i pociagnął go za ogon.

Tak właśnie zaczeły się ich przepychanki, co jakiś czas walili się po mordzie. Wstałem z piasku chcąc ich rozdzielić ale moje szanse na zrobienie tego samemu były marne...
Chwile potem z drugiej strony przybiegła Tsireya chcąc zrobić to samo co ja.
Obydwoje rozdzieliliśmy te dwójke od siebie, ja Aonunga a ona mojego brata, razem mieli obite twarze i włosy w nieładzie.

- I co wyszalało się już moje bobo?- powiedziałem ironicznie w jego strone, podobnie uczyciła Tsireya
- Ale to on zaczął!- odezwał się obrażony niebieskooki
- A ty to wszystko kontynuowałeś.
- No a co miałem zrobić?
- Wracajmy..- powiedziała załamanym głosem dziewczyna na zachowanie chłopaków

-----

Po dopłynięciu do wioski zaciągneliśmy tych dwojga do lecznicy, nikogo w środku nie było więc sami się tym zajeliśmy.

- Neteyam przygotujesz dwa zimne okłady?- przytaknąłem i wziełem się do roboty

Wyjąłem z szafki dwa małe ręczniki i zamoczyłem je w zimnej wodzie, po chwili dokładnie je odsączyłem i jeden z ręczników podałem dziewczynie.

Robiłem dokładnie to co Tsireya gdyż ja sie nie za bardzo znam na opatrywaniu takich tam ran, następnie położyłem wilgotny ręcznik na karku mojego chłopaka.

Troche czekaliśmy aż Lo'akowi i Aonungowi przestanie lecieć krew z nosa bo no trochę się po tej twarzy ponawalali.

- Dobra myślę, że już jest z wami lepiej - stwierdziłem
- Ta już jest spoko - powiedział Aonung wstając z siedziska - Tsireya ojciec powiedział, że mamy mu pomóc w przygotowaniach
-  W takim razie już chodźmy - wstała i pomachała nam na pożegnanie po czym wyszła.

Aonung wychodząc z budynku zatrzymał się w przejściu i jeszcze spojrzał się na mnie potem na Lo'aka, zrobił swój słynny chytry uśmieszek patrząc na mojego brata i podbiegł do mnie i szybko mnie pocałował, chwilę potem wystawił język w stronę Lo'aka i uciekł.

- Ale ten gość mnie wkurwia..- obrócił się krzyżując ręce zfochany - Nie kurwa, nie zostawię tak tego - wstał i pewnym krokiem poszedł w stronę wyjścia.
- Jak z dzieckiem...- pociągnęłem go za warkocz i usłyszałem jego głośny krzyk - Wstarczy ci bujek na dziś..
- Nie Neteyam ty nie rozumiesz!
- O dzieciaki Sulliego - powiedział doniosły głos przed nami
- O dzień dobry Panie Tonowari - przywitałem się grzecznie
- Dzień dobry...- powiedział niechętnie młodszy
- Pomożecie nam w przygotowaniach do festynu?
- Ależ oczywście, pomożemy prawda Lo'ak? - przycisnąłem chłopaka ramieniem do siebie
- Tak... z chęcią pomożemy...- powiedział wywracając oczami
- Świetnie bardzo przydałaby nam się dziś pomoc

Razem z bratem podążaliśmy za wodzem klanu który opowiadał nam o owym wydarzeniu które za niedługo miało się odbyć.

- Zazwyczaj mieliśmy więcej czasu do przygotowań ale teraz nie wiadomo z jakiego powodu późno zostaliśmy poinformowani o ich przybyciu, więc świetnie będzie jak nawet pozbieracie owoce z drzew z innymi - oboje przytakneliśmy a wódz odprowadził nas na miejsce

Wzięliśmy kosze wiklinowe do rąk i zaczęliśmy zbierać owoce. Czasem gdy była trudność z dosięgnięciem poniektórych z owoców ja i Lo'ak kładliśmy kosze na ziemi i wspinaliśmy się do ciężej dostępnych miejsc i zrzucaliśmy owoce do pojemników.

- Ej Neteyam pilnuj swojego kosza bo ktoś chyba coś ci zabiera - powiedział Lo'ak wspinając się wyżej

Przyjrzałem się dokładnie osobie która podbierała mi owce z koszyka i odrazu ją rozpoznałem. Zeskoczyłem z drzewa bardzo cicho wręcz nie słyszalnie i zakradłem się za chłopaka.

- Co mi tam kradniesz co Hm? - Chłopak tak odskoczył, że aż upadł na piasek
- O kur- Neteyam!
- Co tu robisz? Nie miałeś przypadkiem pomagać w czymś ojcu? I czemu kradniesz mi z owoce kosza?
- Emm Byłem głodny..?
- Masz szczęście, że postanowiłeś coś ukraść ode mnie a nie od Lo'aka
- Lo'ak tu jest!?- zapytał zestresowany Aonung
- Mhm - obróciłem się i wziąłem swój kosz do rąk - a dokładniej to za tobą
- Ha?- Aonung podniósł głowe do góry i zobaczył chłopaka nad sobą - hehe...
- Myślałeś, że ci odpuszczę? Możesz se już przygotować trumnę.
- hehe...- chłopak powoli wstał i pobiegł odrazu do wody a za nim mój brat
- Ej! Lo'ak wracaj tu! Jak ja mam zanieść te dwa kosze sam!?
- NETEYAM POMÓŻ MI PROSZE CIE!
- Hm? Chuj z tobą i tak prędzej czy później ktoś z mojej rodziny cię zabije za to, że ze sobą jesteśmy, a teraz mam większy problem... jak ja mam sam zanieść te dwa ogromne kosze...- zacząłem rozmyślać patrząc się na owoce słysząc w oddali krzyki Ao' i groźby mojego brata

- Proszę Neteyam!- chłopak przybiegł do mnie i stanął za mną, chroniąc się mną jak tarczą, zlitowałem się nad nim
-  Dobra, Lo'ak bierz ten kosz kiedy indziej go dorwiesz - mruknął na to niechętnie młodszy i podniósł swój pojemnik z owocami
- Dziękuję za ratunek - powiedział po czym obioł i pocałował mnie za "ocalenie mu życia", szybko się oderwałem zawstydzony wiedząc, że w pobliżu jest kilka osób które robią to co my przed chwilą
- Hm?
- Tak przy ludziach..?- powiedziałem zawstydzony
- Przecież przy Tsireyi, Rotxo i Kiri już się nie wstydzisz
- Bo to co innego.. a ty za to jesteś poprostu bezwstydny
- I tak się w końcu kiedyś wszyscy dowiedzą
- Narazie wolałbym aby nasz związek był bardziej dyskretny
- Jak sobie życzysz kotku
- dziękuję osiołku- powiedziałem dając mu pstryczka w nos j odchodząc z koszem pełnym owoców

----- ♡

Mam świetny pomysł na późniejsze rozdziały Aaaaaaa nie moge się doczekać żeby już je zacząć pisać C:

Mam nadzieję, że się podoba ♡

Do kiedyś ❤️

Fall in love with you | Neteyam x Aonung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz