{ 3 }

518 38 9
                                    

{ Neteyam }

- Mam ich! - Krzyknęła Tuk ciągnąć nas obu za rękę
- Super sie spisałaś Tuk dziękuję ci bardzo, że po nich poszłaś - powiedziała wodna na'vi

Wszyscy usiedliśmy po czym Tsireya pokazała nam na początku kilka przydatnych migów takich jak np. Płyńcie za mną, ostrożnie albo brakuje mi tlenu oczywiście jeśli taka sytuacja by się przydarzyła, po tych podstawowych znakach zaczęliśmy pierwszą lekcje oddychania.

- Długi wdech, wstrzymaj chwile powietrze i wydech - Tsireya pokazała nam jak ma to wyglądać, każdy próbował powtórzyć dokładnie to co zrobiła kobieta
- Nie, nie tak Lo'ak - Tsireya przeniosła rękę na brzuch Lo'aka - Musisz brać powietrze z przepony, dokładnie z tąd - Lo'ak zrobił to co kazała mu zrobić niebiesko oka dziewczynka
- Przepony? - zapytała Kiri
- Tak przepony
- Co to przepona? - zapytała Tuktirey
- Przepona to najważniejszy mięsień związany z oddychaniem - Tsireya podeszła do młodej i pokazała jej dokładniej jak wziąść oddech, ja też spróbowałem jeszcze raz ale dostałem zewnętrzną stroną dłoni w twarz, Ała.
- Źle - powiedział Aonung - z tąd musisz oddychać - postawił dłoń w miejscu gdzie znajduje się ta cała przepona, przez moje ciało przeszedł chyba przyjeny dreszcz.
Tak samo robiła jego siostra z resztą mojego rodzeństwa pokazywała z kąd mają oddychać, wziełem ponowy oddech tym razem bardziej z miejsca w którym mi pokazano
- Uspokuj się, serce nie może ci tak walić - nawet nie wiedziałem przez co serce zaczęło mi tak szybko bić ale skupiłem się i próbowałem uspokoić, po jakiejś minucie ponowiłem próby oddechu
- No no coś w tym rodzaju - powiedział
- Czyli dobre robię?
- Dalej Chujowo ale nie tak źle jak wcześniej
- Słownictwo...- powiedziałem trochę wkurzony mając nadzieję, że moja młodsza siostra tego nie słyszała
-  No kurwa sorry - powiedział przewracając oczami
- Czyś ty głuchy jest! - Krzyknąłem na niego po czym zepchnąłem go do wody, dosłownie każdy spojrzał się w naszą stronę

- Neteyam wszystko w porządku? - Zapytała nieśmiałe Tsireya nie wiedząc o co chodzi
- Tak oczywiści wszystko jest w jak najlepszym porzą AAAAA - Wpadłem do wody gdyż jakiś debil mnie pociągnął
- EJ!
- CO EJ SAM MNIE WEPCHNĄŁEŚ!
- ALE MIAŁEM POWÓD!
- JA TEŻ!
- Ło ło ło spokojnie proszę mi się tu nie kłócić! - powiedziała tym razem surowo Tsireya - raz dwa wychodzić i dalej uczyć się oddechu!

Obaj głośno westchneliśmy i wyszliśmy z wody kontynuując naukę już powkurzani na siebie.

-----

- Dobrze myślę, że na dziś już wystarczy żeby ekhem ekhem nikt nam sie tu już więcej nie po kłócił, trochę pod uczyliście się oddychać więc jutro możemy trochę popływać
- Tak! Pływanie! Huraa! - Krzyczała dalej tryskająca energią Tuk
- możecie iść wszyscy odpocząć w takim razie

-----

Nastał wieczór, każdy z na'vi wracał do domu aby zjeść ciepły posiłek, ja z moim rodzeństwem również, chwilę posiedzieliśmy razem na plaży Kiri i Tuk pluskały się razem w wodze tym razem mieliśmy oko na Kiri więc nie było możliwości aby gdzieś zniknęła a Lo'ak no tak Lo'ak zaczął mi opowiadać jaka to cudowa jest Tsireya i wsumie to prawda jest naprawdę spoko ale żeby ciągle o niej opowiadać? chyba nie było żadnej rozmowy Lo'aka gdzie nie wspomniał ani trochę o niej, no cóż zakochał się chłopak.

-----

- Już Jesteśmy - powiedziałem wchodząc do domu
- Jak tam dzieciaczki na lekcjach? - Zapytała nas mama niosiąc kolację i kładąc je na stole
- Fajnie! Tsireya powiedziała, że jutro popływamy!
- Lubisz pływać co Tuk?
- Bardzo! I Kiri też!
- Super kochanie a ja tam u was chłopcy?
- W porządku - powiedziałem
- Tak, było w porządku - powiedział Lo'ak - Tylko Kiri znów się oddaliła...
- Jak to!? Kiri naprawdę...?
- Przepraszam Mamo...
- Ważne, że nic ci nie jest dziecko - podeszła do niej i ją przytuliła
- Tulasy! - Krzyknęła Tuk i podbiegła do siostry i mamy i je przytuliła
- Neteyam Lo'ak wy też chodźcie się przytulić - powiedziała Kiri, razem z bratem podeszliśmy do mamy i siustr i je wszystkie przytuliliśmy
- Brakuje tylko taty... gdzie tata? - zapytała najmłodsza
- Na polowaniu z innymi powinien zaniedługo wrócić - powiedziała mama

-----

Noc nie należała do najlepszych, Neteyam nie mógł zmrużyć oka i ciągle się wiercił w łóżku, wiedząc, że nie zaśnie wymknął się na zewnątrz, nie chciał nikomu przeszkadzać więc opuścił tereny wioski i poszedł wzdłuż linii morza aż natrafił na jakby opuszczony pomost za wielkim głazem, uznał to za dość dobre miejsce do wyciszenia się, usiadł na jego końcu i zamoczył nogi w wodzie czując zimny dreszcz na swoim ciele, mógłby tu siedzieć godzinami wpatrując się w gwiazdy i księżyc odbijający się na tafli wody.

-----

Jakiś czas temu Neteyam oparł się o skałe bawiąc się swoimi włosami, oczy już same mu się zamykały miał ochotę jeszcze zostać ale zmęczenie zaczęło wygrywać wtem usłyszałem kogoś za sobą.

- Co tu robisz? to moje miejsce - Neteyam tylko spojrzał na chłopca który stał obok niego, wstał i szybko zaczął opuszczać miejsce po pierwsze był zmęczony a po drugie nie miał ochoty na rozmowy
- Hola hola a ty gdzie to? - Zapytał Aonung i złapał mnie za nadgarstek
- Powiedziałem, że to moje miejsce ale nic nie powiedziałem o tym, że musisz sobie gdzieś iść
- Puść mnie jesteśmy zmęczony
- Sorry
- Hm? - odwróciłem się w jego stronę
- Sorry ok?
- Za co ty mnie przepraszasz? - spojrzałem na niego rozkojarzony
- No za to, że cię dzisiaj pociągnąłem do wody
- Ale ja nie jestem na ciebie za to zły - uśmiechnełem się lekko
- To czemu idziesz?
- Ty mnie wogule słuchasz durniu? Zmęczony jestem
- Aaaa - zaśmiałem się na jego reakcje po czym miałem już odejść, Aonung usiadł na końcu pomostu i robił to samo co ja przed chwilą wpatrywał się w dal, uznałem, że jeszcze wytrzymam i przysiadłem się do niego

- Lubisz to miejsce? - Aonung był zamyślony i nic nie odpowiadał, dopiero po chwili mnie zauważył
- Hm nie miałeś przypadkiem wracać do domu?
- miałem ale nie jestem jeszcze chyba tak zmęczony - powiedziałem to czym ziewnąłem
- Okej - powiedział Aonung śmiejąc się cicho
- Lubisz to miejsce? - zapytałem ponownie
- Bardzo, nie ma tutaj zwykle nikogo i mogę tu odetchnąć
- Mhm, często tu przychodzisz?
- prawie każdej nocy

Oboje oglądali morze, nocą było strasznie spokojne i do tego okropnie zimne, po jakimś czas wymieniania się zdaniami Neteyam zasnął na ramieniu wyższego.

- Neteyam? - Nie dostał odpowiedzi - i co ja mam teraz z tobą zrobić - zapytał sam siebie

-----

{ Aonung }

Wziąłem Neteyama na ręce w stylu panny młodej, starałem się robić to jak najdelikatniej żeby go nie obudzić, chociaż może lepiej by było gdyby się obudził no cóż jeśli się obudzi to pójdzie do siebie jeśli jednak nie to będzie spał u mnie.

-----

Nie obudził się przez całą drogę więc wychodzi na to, że będzie spał u mnie, weszłem do domu i odrazu skierowałem się do sypialni położyłem go tam na łóżku i gdy chciałem go okryć kołdrą on zaczął się przebudzać.

- Aonung...?

No i co ja mam teraz zrobić... obudził się ale już leży u mnie w łóżku, chuj niech już śpi

- Ciiii śpij - przykryłem go kołdrą a ja poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie - kurwa... chociaż poduszkę mogłem se wziąść - wróciłem się do sypialni po poduszkę ale gdy spojrzałem na Neteyama zwątpiłem, że ją odzyskam... Na jednej miał głowę a drugą przytulał mocno do siebie - rozumiem czyli nici z poduszki... ehhh - szepnąłem żeby go nie obudzić i wróciłem na kanapę bez poduszki i bez czegokolwiek do okrycia się, mówi się trudno.

----- ♡

Rozdział taki o
Mam nadzieję, że komuś się spodoba
Do kiedyś ♡

Fall in love with you | Neteyam x Aonung Where stories live. Discover now