Weź się w garść, Cécile - mówię do siebie w myślach.
Przyspieszam na widoku pracowników firmy wychodzących z sali konferencyjnej. Po prostu nie dam rady stanąć z kimkolwiek twarzą w twarz.
Drzwi windy się otwierają, więc wchodzę do środka. Wciskam guzik oznakowany jako parking podziemny i opieram się plecami o ścianę windy. Przed oczami wciąż widzę twarz Fiore sprzed kilkunastu minut. A gdy zamykam oczy, w mojej głowie rozlega się głos Victora, który w ramach zemsty odbierze mi to, co dla mnie najważniejsze.
Gdy winda się zatrzymuje, utwierdzam samą siebie w przekonaniu, że wyjazd do Michigan to jedyne dobre rozwiązanie. Skoro nie potrafię ochronić Daniela Petersona przed chciwością Victora i pragnieniem zemsty... Jeśli nie jestem w stanie odzyskać zaufania Fiore...
Odnajduję na parkingu czarnego Range Rovera i wsiadam do środka. Sięgam po telefon i przewijam listę kontaktów w poszukiwaniu tego właściwego.
Wysyłam krótką wiadomość z prośbą o spotkanie i po chwili wyjeżdżam z parkingu.
***
Nie przejmuję się zbytnio poprawnym parkowaniem, gdy wjeżdżam na podjazd. Zabieram torebkę i wysiadam z auta. Nie jestem też zbytnio zaskoczona widokiem przyrodniego brata na ganku.
- Niech zgadnę, ktoś ci doniósł o tym, co się wydarzyło w firmie - mówię od razu. Carlo wzrusza ramionami i poklepuje miejsce obok siebie.
- Nie teraz - rzucam pod nosem. Mijam go i wbiegam do domu. Słyszę, że idzie za mną. Pokonuję schody na piętro i kieruję się do swojej sypialni. Odkładam torebkę na biurko i sięgam do szafy po dużą czerwoną walizkę. Rzucam ją na łóżko i zaczynam zgarniać po kolei ubrania z półek. W tym czasie Carlo rozsiada się na krześle obrotowym. Wykonuje kilka obrotów w prawo, po czym pyta:
- Rozzłościłaś Daniela? Wszyscy tylko mówią o jakiejś dramie.
- Chyba zbyt dużo przebywasz z Ryanem, bo zaczynasz gadać już jak on - odpowiadam tylko.
- Czyli jest gorzej niż myślałem. W porządku. Co planujesz? - mówi, sięgając po moją torebkę. Przyzwyczaiłam się już do jego bezpośredniości.
- Pakuję się, jak widać - oznajmiam.
- Jedziesz z Connorem do Michigan? - rzuca Carlo, unosząc brwi. Zamieram z czarnym swetrem w dłoniach. Parskam śmiechem, posyłając mu znaczące spojrzenie.
- Głównym pragnieniem twojego ojczulka jest pogrążenie mojego. A ja nie zamierzam mu ani w tym przeszkadzać, ani tego ułatwiać... Jedynym plusem ich niekończącej się walki jest przynamniej to, że mogę zniknąć na jakiś czas.
- W jakieś konkretne miejsce?
Dostrzegam, że trzyma w ręku mój telefon. Bez trudu go odblokowuje i skroluje wiadomości.
- Żartujesz - stwierdza po chwili ciszy. Unosi wzrok znad ekranu. Nim zdążę coś powiedzieć, dodaje:
- Jadę z tobą.
***
- Jesteś pewny, że nie stchórzysz, gdy sprawy przybiorą nieoczekiwany obrót? - mówię, stawiając walizkę na ziemi.
- Nie przesadzaj, Cécile. W końcu wracamy do domu - odpowiada Carlo. Zarzuca swoją torbę na ramię i rusza przed siebie. Chwytam uchwyt walizki i podążam za nim. Kierujemy się do terminala odlotów. Kątem oka zerkam na tablicę odlotów, by upewnić się, że nasz samolot nie został odwołany.
- W takiej chwili człowiek żałuje tylko, że nie może lecieć własnym samolotem - stwierdza Carlo. Przechylam głowę w prawo, powstrzymując się jednocześnie przed prychnięciem.
YOU ARE READING
The daughter of the crime
ActionCecilé wiedzie proste życie do momentu, gdy jedno wydarzenie wywraca cały jej świat do góry nogami. To nie jest zwyczajna opowieść o córce bogatego biznesmena i jej ochroniarzu... Nie wszystko naprawdę jest tym, czym się wydaje.