Na szczęście od wpatrywania się w zadowolonego z siebie chłopaka, wyrwało mnie powiadomienie z mojego telefonu. Szybko chwyciłam go w dłoń, czytając od kogo dostałam wiadomość. Nadawcą okazał się być mój brat, kliknęłam w dymek czatu z messengera i przeczytałam to co napisał.

Liamek <3

Jesteś zajęta? Musimy pilnie pogadać.

Nie lubiłam kiedy ktoś tak pisał, oznaczało to tylko najgorsze scenariusze. Moje serce lekko przyśpieszyło, tak jak i oddech. Przełknęłam narastającą gulę w gardle, chcąc jakoś się tym nie przejmować, lecz nie potrafiłam o tym nie myśleć. Po chwili wrócił Gonzalez, z naszym jedzeniem, w tamtym momencie czułam że nie dam rady nic przełknąć. Chłopak podstawił nam pod nosy talerzyki z naleśnikami, po czym zasiadł na przeciwko mnie, chwyciłam widelec słabo się uśmiechając w kieunku ciemnowłosego. Wzięłam jeden kęs jedzenia, odczuwając straszne mdłości, wpatrywałam się w talerz dłubiąc w nim widelcem.

- Coś się stało Liza? - zapytał zmartwiony Pedro, kiwnęłam przecząco głową nie chcąc go martwić, wiem że zaczął by wypytywać o szczegóły, a ja sama ich nie znałam - Przecież widzę, wiesz że nam możesz powiedzieć - odprł uśmiechając się pokrzepiająco, zwróciłam wzrok ku wpatrującemu się we mnie Gavirze

- To przez tą wiadomość? - odezwał się po chwili ciszy, przygryzłam od środka policzek nie wiedząc co odpowiedzieć - Pokaż - rzekł stanowczym tonem, przełknęłam ślinę po czym sięgnęłam po komórkę, nie miałam pojęcia dlaczego się go posłuchałam

Odpaliłam konwersację z bratem, kładąc telefon na stolik, przysunęłam go bliżej chłopaków, tak by mogli przeczytać dwie ostatnie wiadomości. Widziałam jak oboje marszczą brwi, ze stresu zaczęłam bawić się palcami, tylko było jedno małe pytanie. Dlaczego aż tak bardzo się tym stresowałam? Przecież nie mogłąm wiedzieć o co tak naprawdę mogło chodzić, mimo tego nie chciałam z nim rozmawiać, ale byłoby to nie miłe z mojej strony. Co jeśli jest to coś naprawdę ważnego, a ja go olewam?

- Przecież nie napisał o co chodzi, to czego tak drżysz? - po słowach bruneta spojrzałam na swoje ręcę, które faktycznie zaczęły się trząść, nie lubiłam moich reakcji na stres, były starsznie dziwne, spowrotem przenisołam wzrok na Hiszpanów, młodszy z nich trzymał się za brzuch co oznaczało że ten starszy właśnie go uderzył - Chyba nie chcesz mi powiedzieć że nie będziesz nic jadła przez jakąś wiadomość - prychnął oddając mi telefon

- Powinnam z nim pogadać? - zapytałam wchodząc w kontakty, piłkarze na siebie spojrzeli po czym jednocześnie skinęli lekko głowami - Okej... Dajcie mi chwilkę - wzięła głęboki wdech wybierając numer Liama, który odebrał po trzech sygnałach

- Cześć siostra, wszystko u ciebie okej? - słysząc jego głos coraz bardziej zaczęłam się stresować, mimo iż zaczął od zykłego pytania czy wszystko okej, to wiedziałam że zaraz zacznie się prawdziwy powód rozmowy

- Jest w porządku, o czym chciałeś pogadać? - usłyszała jak bierze głęboki wdech, co mnie zaniepokoiło - Wszystko okej? - zapytałam martwiona

- Dostałem nową pracę - odparł, jednak nie wydawał się szczęśliwy - Całkiem dobrze płatną - zaśmiał się lekko, wiedziałam że jest coś nie tak - Tylko że... - zaczął wachając się czy dokończyć, narastająca cisza budziła we mnie coraz więcej stresu

- Tylko że co? - zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co może mu chodzić, obawiałam się najgorszego, gdyż było to głupie jedno "ale", zawsze musiało być coś nie tak

- Nie jest ona w Barcelonie... - zamurowało mnie, przez co prawie upuściłam telefon, przełknęłam gulę w gardle nie chcąc nawet o tym myśleć - Będziemy musieli się wyprowadzić Liza... Gdy tylko wrócisz z Kataru - westchnął, a w moic oczach zaczęły pojawiać się łzy

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz