【Rozdział 1: Izuku Midoriya】

30 5 2
                                    

Gdzieś daleko w krainie spowitej mgłą i wypełnioną milionami gwiazd na środku rozległego pustkowia stał chłopiec otulony gęstym dymem i oczami tak jasnymi, jak rozgwieżdżone niebo nad nim. Tuż przed nim znajdowało się osiem cieni mieniących się tysiącami kolorów, które obserwowały go z uwagą. Postać młodej kobiety wyłoniła się na przód i zostawiając pozostałe widma w tyle, zmniejszyła dystans, który ich dzielił.

— Jesteś ostatni — cichy szept, delikatny jak podmuch ciepłego powietrza w letni dzień dotarł do ledwo zakrytych dymem uszu chłopca. — Wszystko, czym jesteśmy, byliśmy i będziemy, kończy się na tobie i nikim innym.

▁▁▁▁▁▁▁▁

Drzwi gabinetu otworzyły się, ukazując mizerną sylwetkę chorowitego blondyna. Yagi powoli wszedł do pomieszczenia, uważając, by dokładnie zamknąć za sobą drzwi, po czym spojrzał na małą postać skuloną na szpitalnym łóżku.

Zielonowłosy chłopiec siedział z podkulonymi nogami i patrzył przez okno, ani razu nie spuszczając wzroku z obrazu za szybą. Tuż obok niego znajdowała się kroplówka, cienka plastikowa rurka była przyczepiona do jego nadgarstka i ciążyła jak kajdany niepozwalające opuścić mu skrzydła szpitalnego.

Yagi westchnął smutno i zrobił krok do przodu, aby usiąść obok swojego podopiecznego.

— Młody Midoriya, dobrze cię widzieć. Jak się czujesz? — chłopiec w odpowiedzi jedynie mruknął pod nosem niezobowiązująco. Ręka chłopca powędrowała do miejsca, gdzie jego nadgarstek łączył się z kroplówką. Oczy Toshinoriego przyjrzały się dokładnie dłoniom nastolatka. Zarówno lewa, jak i prawa ręką miała wiele małych blizn ciągnących się od czubka palców, aż po samo ramię. Spod prawego rękawa wystawała mała różowa plama. Yagi nie musiał zaglądać pod ubranie, żeby wiedzieć, co się tam znajduję. Obraz pozbawionego skóry bicepsa jeszcze długo będzie prześladować go w nocy i zwiększać ból w klatce piersiowej oraz rosnące poczucie winy.

Starszy mężczyzna westchnął, scena przed nim jedynie utwierdziła go w przekonaniu, że to, co zaraz zamierza powiedzieć, będzie słuszną decyzją.

— Mój chłopcze, spójrz na mnie. Wiem, że to, co teraz powiem, wyda ci się niesprawiedliwe i z pewnością takie jest. Jednak zanim coś powiesz, proszę, żebyś wysłuchał mnie do końca ― Yagi wziął głęboki oddech i spojrzał w oczy swojego podopiecznego. Serce mężczyzny ścisnęło się, gdy zobaczył zmatowiałe tęczówki chłopca. W niczym nie przypominały jasnych oczu dziecka, które spotkał zaledwie rok temu.

Ty mu to zrobiłeś ― szepnął głos, który ostatnim czasem zbyt często nawiedzał umysł Toshinoriego. Mimo to mężczyzna wierzył głosowi i nie sądził, by kiedykolwiek w swoim życiu mógł sobie z tego powodu wybaczyć.

― W związku z ostatnimi wydarzeniami, miałem wiele czasu do namysłu i przemyślałem parę rzeczy. Mój chłopcze, ja...doszedłem do wniosku, że nie mogę dłużej stać bezczynnie i patrzeć jak raz za razem ranisz się coraz mocniej i cierpisz. Lekarz powiedział, że jeśli jeszcze raz odniesiesz taką kontuzję, możesz całkowicie stracić czucie w rękach. Nie mogę na to pozwolić, dlatego...chcę, żebyś oddał mi One for All.

Cisza, która zapanowała w pomieszczeniu, była ogłuszająca. Yagi był przygotowany na wszystko. Łzy, oburzenie, sprzeciw, błaganie, więcej łez. Ze wszystkich możliwych reakcji, jej brak najbardziej wstrząsną mężczyzną.

Izuku wpatrywał się tępym wzrokiem w ścianę przed sobą. Wyraz twarzy chłopca ani przez chwilę nie zdradził kryjących się za nią emocji. Ponieważ Yagi nie wiedział co robić z braku lepszego pomysłu, kontynuował.

― Rozmawiałem już na ten temat z dyrektorem Nezu. Zgodził się zatwierdzić wniosek o przeniesienie cię do edukacji ogólnej. Twoja matka-

― To nie będzie konieczne.

Cichy, zachrypnięty głos nastolatka przerwał Yagiemu z siłą, która go zaskoczyła.

― Oddam ci One for all, ale opuszczę U.A. To mój warunek.

Yagi Toshinori zakrztusił się własną śliną. Chwilę zajęło mężczyźnie zrozumienie sensu słów nastolatka. Mógł, jedynie patrzeć na Midoriyę w całkowitym szoku. Puste oczy Izuku ani na moment nie oderwały się od ściany, która w tym momencie zdawała się całkowicie pochłonąć uwagę chłopca. Toshinori był głupcem. Naprawdę wielkim, starym głupcem. Jak mógł tego nie przewidzieć? Jak mógł oczekiwać, że ich związek nie zmieni się po tym wszystkim? Jeśli, jednak ta decyzja miała uratować jego chłopca. Chłopca, którego pokochał jak własnego syna. Mógł to zaakceptować. Nieważne jak bardzo bolesne by było.

― Mój chłopcze, jesteś pewny? To...

― Tak, All Might. Podjąłem decyzje ― mówiąc to, wyrwał swój włos i zawinął w leżącą nieopodal chusteczkę. Następnie podał ją bohaterowi.

Yagi niemal wzdrygnął się na twardy ton Midoriyi, jednak przyjął niewielki pakunek.

―...rozumiem.

Głowa nastolatka, znów zwróciła się w stronę okna. Toshinori mógł zobaczyć odbicie twarzy Izuku w szybie. To mogła być, jedynie gra światła, ale Yagi przysiągł, że zobaczył zalążki łez w oczach dziecka.

― Jeśli to wszystko, o czym chciałeś ze mną porozmawiać, byłbym wdzięczny, gdybyś już odszedł. Lekarz kazał mi odpoczywać.

― Oh, oczywiście, przepraszam ― mężczyzna wstał niezręcznie i podszedł do drzwi. Ostatni raz spojrzał na swojego byłego już ucznia. ― Do widzenia młody Midoriyo.

― Żegnaj All Might.

To był ostatni raz, gdy Yagi Toshinori widział Izuku Midoriyę.

Jeszcze tego samego dnia All Might wybrał nowego następcę, a tydzień później Deku opuścił akademię U.A i ślad po nim zaginął.

To był pierwszy zwiastun nadchodzącej tragedii.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

【Klątwa One For All || MHA】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz