Był dzień moich urodzin, leżałam w łóżku i myślałam nad tym co dziś może się wydarzyć, moja mama zachowywała się trochę dziwnie więc może coś ukrywała, jednak po tym jak rodzicie się rozwiedli ciągle zachowywała się dziwnie, wydaje mi się że postradała zmysły.
Czasem po prostu puszcza głośno muzykę i zaczyna tańczyć, ja i moja siostra Kate tego nie rozumiemy, próbowałyśmy z nią o tym rozmawiać ale na marne, mój brat Tyler uważa że to fajne i tańczy razem z nią.
Ostatnio bardziej się o nią martwię, chyba oszalała, mimo to wciąż uważam ze jest cudowną mamą i stara się jak tylko może żeby nasze dzieciństwo było dobre.
Ja i Kate jesteśmy bliźniaczkami, urodziłyśmy się tego samego dnia, ale to ona urodziła się pare minut przede mną co wiecznie mi wypomina jako iż jest ,,starsza''. Nasz brat Tyler ma 5 lat więc ledwo ogarnia dlaczego rodzice się ,,już nie kochają''.
Po dłuższej chwili leżenia w łóżku bardzo mnie zmuliło a oczy przymknęły, zasypiałam już ale wtedy do pokoju wbiegł Tyler z prezentem.
-EFFY!! EFFY!! Sto lat sto lat!!. - krzyczał wymachując mi pudełkiem przed twarzą.
-Boże spokojnie, nie chce ogłuchnąć.- powiedziałam zakrywając twarz poduszką.
Do pokoju wbiegła śmiejąca się Kate.
-i jak ci się podobają urodziny?- mówiła śmiejąc się.
-jesteś podła.- powiedziałam i rzuciłam w siostrę poduszką.
-to też są moje urodziny księżniczko.- odpowiedziała rzucając we mnie poduszką którą przed chwilą sama została trafiona.
-możesz sobie ten dzień zabrać, nie lubię urodzin.- westchnęłam i wstałam z łóżka.
-od dzisiaj polubisz, jak się dowiesz jaki tata zorganizował ci prezent to się zesrasz.- Kate wrzasnęła i pociągnęła mnie za rękę na dolne piętro.
-EJ A CO Z PREZENTEM KTÓRY JA CI ZROBIŁEM?. -Tyler krzyknął oburzony, najwyraźniej chciał żebym odpakowała prezent od niego jako pierwszy.
***
Na dole przy stole siedziała mama, przed nią stał ogromny tort z dwoma świeczkami ,,14''.
Mama na nasz widok wstała i zaczęła śpiewać ,,sto lat''.
Zdmuchnęłam świeczki a życzeniem jakie pomyślałam było żeby ten dzień się już skończył, nienawidzę urodzin.
W tamtym roku w nasze urodziny rodzice się bardzo pokłócili, tata pojechał do kolegów a mama poszła do baru, zostałyśmy same z Tylerem, to było okropne.
Kilka dni potem rodzice powiadomili nas o rozwodzie, wtedy nasze życie całkiem się zmieniło.
Uśmiechnęłam się nerwowo i zaczęłam kroić tort, miałam nadzieje że tata zaraz przyjedzie i będę mogła porozmawiać wreszcie z kimś normalnym.
Powiedział ze mnie gdzieś zabiera, nie wiedziałam gdzie ani na ile ale byłam szczęśliwa ze jadę tam z nim, od zawsze miałam lepszy kontakt z tatą niż Kate, Kate ma do niego żal i zawsze w kłótniach jest po stronie mamy, ja po stronie taty a Tyler nawet nie ogarnia o co chodzi.
Jedliśmy ciasto i słuchaliśmy piosenek, po chwili usłyszałam dzwonek , szybko pobiegłam do drzwi i je otworzyłam, przede mną stał mój tata, w rękach miał ogromny bukiet róż i małe pudełeczko.
-Cześć mała, przywiozłem ci niespodziankę, z Kate widziałem się wcześniej i już dostała swój prezent.
-O matko, to dla mnie?- powiedziałam bardzo zdziwiona ledwo unosząc duży bukiet.
Mój tata to wysoki brunet z brązowymi oczami, jest umięśniony i przystojny, wyglada młodo jak na swój wiek, to irytujące bo moje koleżanki na niego lecą.
-Effy, możemy już jechać?- spytał rozglądając się nerwowo, zapewne obawiał się spotkania z mamą.
-Jasne, ubiorę tylko kurtkę.- wzięłam kurtkę i szybko pobiegłam do mamy.
-papa lecę, będziemy w kontakcie. - dałam mamie całusa w policzek i pobiegłam do taty.
Przed domem stał sportowy czarny samochód, nawet nie pomyślałabym ze jest to samochód taty, gdy wyciągnął kluczyki odebrało mi mowę.
-No nie... - powiedziałam cicho pod nosem.
-niezły co?
-jeszcze pytasz? Boże przecież on jest cudowny.
-wsiadaj, jedziemy do restauracji a potem opowiem ci co i jak z twoim prezentem.
-Kate stwierdziła ze jak się dowiem to się ,,zesram''.
-Oj Kate miała racje. - tata się zaśmiał i puścił mi oczko.
***
Jechaliśmy samochodem ponad 20 minut a do restauracji którą zarezerwował tata było jeszcze pół godziny drogi, włączyłam na telefonie serial żeby droga minęła szybciej.
-co tam oglądasz ?. - spytał tata spoglądając na mój telefon.
-to co zwykle. - zaśmiałam się wiedząc że tata zrozumie o co mi chodzi.
-czyli the walking dead dobra czaje.
***
Dojechaliśmy na miejsce, restauracja znajdowała się na plaży, część restauracji była nad wodą a zamiast podłogi było wytrzymałe szkło przez które można było patrzeć na wodę.
-Ślicznie tu, to chyba droga restauracja, nie musiałeś tego robić.
-Chciałem żebyś spędziła te urodziny jak najlepiej.
-Jesteś super tatą.
-A ty super córką.
Uśmiechnęłam się do taty a wtedy podeszła do nas kelnerka, zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy aż nam je podadzą.
Zamówiłam sobie mój ulubiony makaron spaghetti, jakiś deser i lemoniadę.
Gdy zjedliśmy mój tata zaczął mówić.
-Effy, jutro pojedziesz w specjalne miejsce, kupiłem dwa bilety na samolot na 9:00, możesz wziąć ze sobą przyjaciółkę, zaufaj mi będziecie w niebo wzięte.
-Kiedy dowiem się co to za niespodzianka? Zżera mnie ciekawość.
-Już niedługo.
•ten rozdział nie jest zbyt długo ale to jest takie wprowadzenie i ogólne zapoznanie z bohaterami•
❤️mam nadzieje ze ta książka tez wam się spodoba❤️
YOU ARE READING
Far From Problems
Fanfiction14 letnia Effy uwielbia serial the walking dead, któregoś dnia ma szanse pojechać na plan serialu, jest podekscytowana i nie może doczekać się spotkania swoich idoli, najbardziej cieszy się na spotkanie z jej ulubionym aktorem. Uwagę Effy od począt...
