17

750 38 3
                                    

Na szczęście Clintowi nic nie było, tylko musiał przez następne dwa tygodnie unikać dużego wysiłku fizycznego. Te dwa tygodnie minęły właśnie dzisiaj.

Dwa tygodnie od momentu, w którym dowiedziałem się, że ciocia pracuję dla wrogiej „drużyny". Nie poruszałem z nią tego tematu, bo nie chciałem zdradzać, że wiem coś na temat tego co robi. Jednak podłożyłem do jej telefonu nadajnik, bo po prostu musiałem się dowiedzieć dla kogo dokładnie pracuje i jaka jest jej rola w tym wszystkim, skoro ściągnęli ją aż do Niemiec.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni, gdy dostałem powiadomienie. Ciocia May właśnie wyszła z budynku, w którym była przez ostatnie kilka godzin i udała się w przeciwnym kierunku niż zawsze. Ciekawe.

Bez namysłu wybiegłem z mieszkania i udałem się do najbliższego zaułka. Nie chciałem ryzykować wyskakiwania przez okno, bo o tej godzinie było za dużo ludzi. Naciągnąłem na siebie szybko strój, a ubrania spakowałem do plecaka.

Wystrzeliłem pajęczynę i od razu wbiłem się w powietrze. Zacząłem kierować się w stronę, w którą May właśnie zmierzała.

- Karen, pokaż mi mapę i miejsce, w którym aktualnie jest May - powiedziałem przemieszczając się dużymi bujnięciami.

Już po chwili w dolnej części widziałem, gdzie przemieszcza się May i jak najszybciej do niej dotrę. Miałem tylko nadzieje, że nie zorientowała się, że ma nadajnik i że mnie nie zauważy.

Po dziesięciu minutach wylądowałem na dachu budynku, w którym miała znajdować się May. Nie wiem co miała robić w opuszczonym magazynie, ale nie brzmiało to dobrze.

Otworzyłem powoli okno znajdujące się na dachu i po cichu przez nie wszedłem. Kto zostawia niezabezpieczone okno na dachu? Przedostałem się na najbliższą belkę i przykucnąłem. Z tego miejsca miałem idealny widok na cały magazyn. Może nie cały, bo na końcu znajdowały się dwa pomieszczenia których nie było widać.

W głównym pomieszczeniu nie było nikogo, a to może tylko oznaczać, że są w zamkniętym pomieszczeniu. Mogłem się założyć o to, że coś tam knują i na pewno bym wygrał.

- Karen, sprawdź, czy w środku ktoś jest - mruknąłem, wpatrując się w drzwi z nadzieją, że nie będę musiał się tam dostać.

- W środku znajdują się cztery osoby - usłyszałem szybka odpowiedz Karen. - Z czego jedną osobą jest twoja ciocia.

Zacząłem przesuwać się powoli w stronę pomieszczeń, ale drzwi jednego z nich nagle się otworzyły. Do środka weszła dwójka mężczyzn, którzy ciągnęli za sobą jakiegoś mężczyznę. Za nimi wyszła ciocia May. Gwałtownie się zatrzymałem, bo zdecydowanie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Mój zmysł zaczął nagle szaleć, a to nigdy nie oznaczało niczego dobrego. Skoro tylko ten jeden chłopak jest w obstawie to może tylko oznaczać, że ktoś tu zaraz zginie.

Jeden z mężczyzn rzucił tego związanego mężczyznę na ziemie i automatycznie odsunęli się na boki. Ciocia May podeszła do niego i wyciągnęła, prawdopodobnie, zza paska broń. Otworzyłem szeroko oczy wpatrując się w to co się tam wyprawia.

Na sto procent przed chwilą mieli jakąś rozmowę, bo nikt nic nie mówił, także jakbym się z kimś założył to bym wygrał. May od razu wyciągnęła pistolet przed siebie, a ja na ten ruch gwałtownie cofnąłem się. Jednak po chwili poprawiłem się tak, żeby być w tej samej pozycji co przed chwilą. Ciągle pozostałem w skupieniu, czekając na to co się wydarzy.

- Karen, przybliż mi widok na nich i zacznij nagrywać - szepnąłem.

Karen bez żadnej odpowiedzi zrobiła to o co ją prosiłem i już po chwili widziałem wszystko z bliska. May bez żadnego zastanowienia pociągnęła za spust, a kula trafiła związanego mężczyznę prosto w głowę.

Przez szok odsunąłem się gwałtownie do tyłu. Nie mogłem uwierzyć w to, że May mogłaby być do tego zdolna. To jest po prostu niemożliwe, ale chyba w końcu dowiedziałem się do miała robić w Niemczech.

Po cichu wycofałem się w stronę okna. Pajęczy zmysł przez natłok zagrożenia nie ostrzegł mnie przed wystającą rurka, przez co uderzyłem w nią stopą. Cholerny pajęczy zmysł nie dający sobie rady z natłokiem zagrożenia.

Nie zważając na krzyki za sobą, wyskoczyłem przez okno. Mogło mi się wydawać, ale chyba usłyszałem przelatującą kule blisko mnie. Szybkim ruchem wbiłem się w powietrze i zacząłem kierować się w stronę domu. Musiałem coś wymyślić, bo nie mogłem w tym momencie znajdować się w tym samym pomieszczeniu z May. Zawsze mogłem jej nakłamać, że pan Stark potrzebuje dodatkowego stażysty do pomocy przez co musze przenieść się na jakiś czas do wieży.

Wylądowałem na najbliższym budynku i wyciągnąłem telefon. Musiałem tylko napisać do Neda o nocleg, bo inaczej mój świetny plan nie wypali.


Peter:

Ned, słuchaj potrzebuje noclegu na jakiś czas


Wiadomość dosłownie pojawiła się po chwili.


Ned:

Stary, niestety nie mogę, bo chory jestem

Peter:

To ważne, May odwaliła i teraz nie wiem co robić

Ned:

Spróbuj może u Starka, ponoć dobrze się dogadujecie


To w sumie nie taki zły pomysł, a mojemu planu doda realistyczności, jeśli May chciała by się upewnić czy na pewno się tam znajduje.

———
rowno po miesiącu coś wstawiam hit XDDD no ale sorry ik had echt druk in school

ale obiecuje ze będzie więcej wiadomosxi a nie tekstu moze w następnym rozdziale i nwm za miesiąc będzie kolejny

Zły numer dzieciakuحيث تعيش القصص. اكتشف الآن