23

320 30 72
                                    

Szatyn obudził się o 03.00. Przetarł swoje oczy, po czym sprawdził telefon. Miał nowe wiadomości od Karla. Od razu więc wszedł w konwersacje z nim.

Karlos🥰

Hej jak się czujesz?
Czm tak długo nie odpisujesz?
Nickuś zaczynam się martwić
Halo
Odpisz
Martwię się
Żyjesz
Nikuś!?!?
No proszę odpisz

Nikuś💋💅

U mnie wszystko git
Przepraszam że tyle nie odp ale spałem

Westchnął i odłożył telefon na półkę. Nagle jego telefon zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się napis "Karlos🥰", więc od razu odebrał.

-hej.- przywitał się Nicholas.

-Tęsknię za tobą.- usłyszał zachrypnięty głos Karla.

-Płakałeś?- zapytał się od razu zmartwiony.

-Może.. po prostu za tobą tęsknię.- Nick oparł się o ścianę, po czym westchnął.

-Też tęsknię. Chcę wrócić na Florydę i po prostu się do ciebie przytulić.- wyznał, po chwili.

-Ja o tym śnie.- zachichotał.
-muszę już kończyć. Jest już 4.00.

-Ehhh u mnie jest 3.00, i co ja mam robić do 6.00!?!?

-Masz iść spać.- powiedział poważnie Karl.

-Ale ja się przed chwilą obudziłem i nie umiem zasnąć.- wyjęczał.

-Chociaż spróbuj dla mnie.- Teksańczyk mógł by przysiądz, że szarooki robi teraz maślane oczka.

-spróbuję.- westchnął.
-Dobranoc.

-Dobranoc, słodkich snów.- odpowiedział młodszy, po czym się rozłączył. Nick opadł na łóżko i zaczął płakać. Sam do końca nie wiedział dlaczego. Czy to przez tęsknotę za Karlem? Czy obawę, że go straci? Obrócił się na plecy i zaczął się wpatrywać w sufit. Łzy spływały po jego policzkach i czuł potrzebę przytulenia się do Karla.

-To nie ma sensu.- Wyjął on żyletkę z case'a, po czym podwinął rękaw, a następnie przyłożył ostrze do skóry i powoli robił nacięcie. Łzy spływały po jego policzkach, a metalowe ostrze coraz mocniej przejeżdżało po jego skórze. Po chwili zrobił kolejne, a potem następne i następne. Gdy w końcu zastopował odłożył przedmiot na szafkę, po czym patrzył na spływającą krew na jego nadgarstku. Czekał, aż się wykrwawi. Chcę zniknąć. Nie żyć. Umrzeć.

Ma dość cierpienia na tym świecie. Na patrzenie na siebie w lustrze. Ma dość starania się o wszystko. Po prostu chcę już zamknąć oczy i nie cierpieć.

Z minuty na minutę tracił coraz więcej krwi. Jego powieki robiły się ciężkie. Oddechy łapało się gorzej, a on sam nie miał już siły na nic. Po chwili stracił przytomność.

O 6.00 zadzwonił budzik. Nick się obudził i spojrzał na zaschniętą krew. Do oczu napłynęły mu łzy.
-Nie udało się.- powiedział łamiącym się głosem.
-znowu się nie udało.- Po jego policzku spłynęła pierwsza łza. Za tą kolejna i kolejna.
-kurwa.- powiedział i poszedł opatrzeć ranę. Gdy już to zrobił przebrał się w pokoju, a brudne ciuchy poszedł zanieść do łazienki. Gdy był już tam wrzucił brudną odzież do kosza na pranie, po czym wykonał poranną rutynę. Kiedy zszedł na dół zobaczył na blacie naleśniki, oraz śniadaniówkę. Wziął kartkę, która leżała obok jedzenia i zaczął czytać.

To ja, babcia Jarzynka. Ogólnie pojechałam dzisiaj na badania i nie wiem, czy nie zostanę w szpitalu.Twoja matka jest już w pracy i na ten czas co będę tutaj będzie mnie zastąpywać w firmie. Wiąrzę się z tym to, że będziesz dłużej sam w domu. Nie bój się jednak zdążyłam ci przygotować śniadanie.
Kocham cię Nikuś

Chłopak odłożył kartkę, po czym zaczął jeść naleśniki. Włożył również śniadaniówkę do plecaka, a żeby zabić nudę przeglądał Twittera co nie było dobrym pomysłem. Zobaczył tam swoje zdjęcie, a pod nim napis "Hej, lubię dawać dupy. Kto chętny?". Nickowi napłynęły łzy do oczu. Wziął on głęboki wdech, a po chwili wypuścił powietrze. Zaraz później rozbrzmiał dźwięk jego telefonu. Zobaczył tam nieznajomy numer.

_____________kilka godzin wcześniej________

-Kurwa lot jest dopiero we wtorek. Nie wytrzymam tyle.- powiedział Charlie waląc w stół.

-Spokojnie. Może da się to jakoś przyspieszyć?- zapytał się Dan.

-Caroline!!- Gdy czarnowłosy wykrzyczał jej imię do biura od razu weszła rudowłosa kobieta z niebieskimi oczami i kształtną sylwetką.

-Tak?- zapytała.

-Podobno twój tata ma jakieś znajomości. Czy może załatwić nam lot szybciej? Nie mogę tyle czekać.

-Zrobię co się da.- oznajmiła, po czym wyszła. Dan tylko westchnął i wpatrywał się w swój ideał, którego tak kochał, a równocześnie nienawidził. Przez niego zachorował na gejostwo. Jak on ma się teraz wyleczyć?

-O czym tak myślisz?- Chłopak od razu zwrócił uwagę na swojego szefa.

-To nie ważne.- oznajmił zarumieniony.

-Caroline ci się spodobała?- zapytał z chytrym uśmieszkiem.

-Co? Nie.- zestresował się.

-Może chcesz się zapoznać z Melanie? Też niezła laska.To jest moja przykrywka przed rodzicami. Tak na prawdę kocham Nicka.- Dan się przestraszył jaką obsesję na punkcie Nicholas'a miał meksykanin. Codziennie walił sobie do jego zdjęć. Miał go na tapecie, a cała galeria była w jego zdjęciach. Nie wiedział nawet skąd miał jego włosa w specjalniej torbeczce.

-Boże, zapomniałem! Deb dzwoń do Williama! Powiedz mu, żeby sprowadził do mnie Nick'a.

-Kto to William?- zapytał się Dan.

-To mój dobry znajomy. Można powiedzieć, że ma u mnie dług.- Czarnowłosy skinął głową.

-Ma ci go dowieść na Florydę.- powiedziała po dwudziestu minutach.

-Caroline, odwołaj lot!- wykrzyczał.

_________________

Odebrałem, a po chwili usłyszał w komórce jakiegoś mężczyznę.

-halo?- powiedział nastolatek.

-Nicholas? Widzimy się za pół godziny pod twoją szkołą. Spróbuj tylko nie przyjść to przyjdę do ciebie.- teksańczyk wstrzymał oddech.

-Zrozumino?

-mhm.- Nick trzęsącymi się dłońmi rozłączył się. Wstał, po czym założył obuwie. Szybko wyszedł z domu i zaczął kierować się na przystank. Gdy tam był czekał na autobus. Dostawał co chwilę jakieś wiadomości od nieznajomego, przez co jego stres co chwilę się powiększał. Kiedy w końcu przyjechał jego autobus wsiadł do niego, po czym zajął wolne miejsce.

Wyglądał przez okno nerwowo trzęsąc nogą. Był przestraszony. Nie wiedział co ten mężczyzna może mu zrobić, a tym bardziej kim jest. Starał się oddychać normalnie, żeby nie zwracać na siebie uwagi co mu się udawało. Po dwudziestu minutach wysiadł i zaczął się kierować w stronę szkoły. Przestraszony nagle zastygł w miejscu gdy poczuł czyjąś dłoń na sobie. Odwrócił się i ujrzał tam wysokiego bruneta w okularach.

-Chodź ze mną.- powiedział, a Nick zrobił jak kazał mu mężczyzna.

-C-co chcesz mi zrobić?- zapytał przerażony.

-Spokojnie nic takiego, a teraz dobranoc.- powiedział, a po chwili Nick'owi zrobiło się ciemno przed oczami. Po prostu zemdlał.

___________________

1010 słów

He is my home|Karlnap|Where stories live. Discover now