8. Klub opowiadań

2 0 0
                                    

Gdy szlam do szkoły następnego dnia spotkałam Anię i Dianę. Dzisiaj w szkole miał się odbyć konkurs literowania. Chciałam zajść dość daleko ale wiedziałam że moja rudowłosa przyjaciółka ma większe szanse na wygraną niż ja.

Podczas drogi do szkoły moje dwie towarzyszki rozmawiały między sobą a ja myślałam. Martwiłam się o Gilberta gdyż nie wysłał odpowiedzi na mój list od około 3 miesięcy. Strasznie za nim tęskniłam lecz wiedziałam że chłopak raczej nie planuje powrotu.

- Issy! Jesteś tam?- spytała Ania

- Um, nie , tak tak jestem. O już szkoła wchodzimy jej.

Weszliśmy do budynku i przyłączyłyśmy się do rozmowy koleżanek.

- Siadać na miejsca- wszedł do budynku pan Philips.

Od razu atmosfera zrobiła się bardziej napięta niż była przedtem. Rozmowy ucichły i wszyscy udali się do ławek.

- Tak jak obiecałem dzisiaj konkurs literowania. Nie ma wymówek, każdy bierze udział- niezadowolone okrzyki wydały się z ust kilku uczniów.

- Wspaniały

- W-S-P-A-Ń...

- źle!

Nie wiedziałam kiedy czas tak szybko minął i w konkursie zostałam tylko ja i Ania.

- wytrwały- zostało zadane mi pytanie.

- W-Y-T-R-W-A-Ł-Y

- dobrze. Ania, pogarda

- P-O-G-A-R-D-A

- Isabella, niesamowita

-N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-A

- Ania, powóz

- P-O-W-Ó-S...

- źle, Isabella wygrywa

Okrzyk grupy osób kibicujących na mnie był niezmiernie głośny. Ania wydawała się być trochę przybita a jednocześnie szczęśliwa z mojej wygranej.

Na przerwie usiadłam z wszystkimi dziewczynami i zaczęłyśmy rozmowę.

- Widziałyście Cole'a, nie przyszedł dziś do szkoły.-powiedziała Tillie.

- Cole już nie będzie tu chodził, wyjechał do Charlotte Town. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Co?!- zapytała Jane- Jak to.

Po długich prośbach na zmianę z Anią wytłumaczyliśmy dziewczynom całą historię. Szczerze mówiąc bardzo się zdziwiły ale jednak niektórym z nich było żal Cole'a.

Po szkole Jane poszła do mnie do domu.

- Issy. Ja. Nie. Żartuje.

- O co ci chodzi.

-  Widzę jak się zamartwiasz. Wiem że chodzi o Gilberta. Gadaj. Jestem gotowa wysłuchać.

- Ehhh, dobra. Więc martwię się bo już od dłuższego czasu nie dostałam listu od niego, bardzo tęsknie za nim i nie wiem czy żyje mu się dobrze tam gdzie jest. Ciężko mi bez niego bo jako przyjaciele zanim wyjechał nie rozstawaliśmy się nawet na chwilę a teraz taka rozłąka. Strasznie mi ciężko.

- Jeju, brzmi poważnie, będzie dobrze chodź tu- powiedziała po czym przytuliła mnie widząc łzy zbierające się w moich oczach.

Dwadzieścia minut po odejściu Jane usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i pociągnęłam za klamkę

- O hej Aniu, jesteś sama?

- Nie Diana jest w miejscu które chciałabym ci pokazać, chodź.

Nałożyłam na siebie płaszcz i razem z dziewczyną wyszłam na dwór. Przekraczając próg poczułam chłodny powiew wiatru który bardzo lubiłam. Podczas rozmowy z rudowłosą zobaczyłam iż wchodzimy do lasu. Gdy już dawno zgubiłam orientacje dziewczyna wyciągnęła z kieszeni chustkę i zawiązała mi ją na oczy. Wzięła mnie za rękę i zaczęła prowadzić.

- Nie bój się nie wprowadzę cie w żadne drzewo a jestem pewna że miejsce to ci się spodoba.

Gdy Ania stanęła w miejscu uznałam że dotarłyśmy. Dziewczynka powoli zdjęła mi materiał z oczu i ujrzałam piękną opuszczoną drewnianą chatkę. W prowizorycznych oknach czyli tak naprawdę większych szczelinach między drewnem powieszone były rożnego rodzaju i koloru materiały. Kiedyś widziałam je już gdzieś. Otóż to były to szaliki dziewczyn: Diany, Ani i Ruby. Chwila co. Ruby?

Razem z rudowłosą weszłyśmy do środka. Tam siedziały już dwie powyżej wspomniane przeze mnie dziewczyny. W środku leżało dużo pergaminów i była zapalona świeca. Koce rozłożone były po całej posadzce. Z pnia drewna ułożony był mały stoliczek. Całość wyglądała bardzo przytulnie.

- Kochane!- poderwała się Ania z entuzjazmem. - Mam przyjemność otworzyć dzisiaj KLUB OPOWIADAŃ!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 02, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Mój, tylko mójWhere stories live. Discover now