5. Złoto?

2 0 0
                                    

Naprawdę wczorajsze spotkanie mi pomogło. Nie czułam już wyrzutów sumienia ale cieszyłam się z sytuacji która zaistniała na peronie. Pomimo mojego wcześniejszego powrotu i pytań mamy nie miałam zamiaru mówić jeszcze prawdy ponieważ ciekawość moich rodziców nie pozwoliłaby im na zostawienie tej sprawy w spokoju.

Wszystko ze szczegółami musiałam opowiedzieć dziewczynom bo inaczej nie żyłabym już. Z Gilbertem korespondowałam co kilka dni. Raz były to 3 raz 2 a czasami 5. Każde wysyłało list jak miało coś nowego do przekazania.

Cześć Iss!
Mam nadzieje że dobrze ci się układa w Avonlea. Ja tutaj na parowcu poznałem jednego bardzo fajnego człowieka. Myśle że jak przyjedzie kiedyś do Avonlea to się polubicie. Jak będzie się coś działo to do mnie pisz. Zawsze ci pomogę.
Kocham,
Gilbert.

On jest taki kochany. Kiedy czegoś potrzebuje lub jest mi ciężko zawsze jest przy mnie. Cieszę się że jest szczęśliwy.

- Co ty taka zamyślona. - spytała Diana jak szliśmy do szkoły.

- Dostałam list od Gilberta.

Gdy to powiedziałam z ust dwóch dziewczyn: Jane i Diany wydobył się głośny pisk.

- Oj nie piszcie tak głowa mnie boli.

***

Gdy weszliśmy do budynku zobaczyliśmy że było jakieś zamieszanie. Podeszłyśmy bliżej i okazało się że do Ani przyjechali jacyś nowi współlokatorzy. Podobno wykryli oni złoto w ziemiach Avonlea.

- Złoto? Niemożliwe. Przez tyle lat nikt nic nie słyszał o żadnym złocie a nagle przychodzi sobie dwójka przypadkowych ludzi i wpaja nam że będziemy bogaci. - podsumowałam krótko po wysłuchaniu całej opowieści Ani.

- Siadajcie do ławek. - przyszedł pan Philips. Tak nie lubie tego nauczyciela. Znęca się nad słabszymi bo sam się umie sobie poradzić w życiu.

W pewnym momencie gdy rozglądałam się po sali poszukując czegoś co przykułoby moją uwagę ponieważ lekcja była nad wyraz nudna natrafiłam na Cole'a który coś rysował. W jego zeszycie zobaczyłam piękny zamek. Wyglądał zupełnie jak prawdziwy. Nagle gdy odwrócił się nauczyciel Billy Andrews wziął kij i wylał atrament Cole'a na jego dzieło.

- Panie Mckenzie czy pan rysuje na mojej lekcji. - strasznie zrobili mi się żal chłopca gdy musiał wyciągnąć rękę i przeżyć bolesne uderzenia drewnianą linijką.

Po szkole z nieznanych przyczyn wolałam udać się szybciej do domu aby napisać do Gilberta list z odpowiedzią. Wspomnę tam o złocie ale nie chce mu za bardzo mieszać w głowie wiec powiem że wiadomość nie jest jeszcze oficjalna.

Udałam się do mojego pokoju i przestawiłam sobie moj drewniany stolik aby wygodniej mi się z niego korzystało. Wzięłam z szafki atrament i pióro i zaczęłam pisać.

Kochany Gilbercie,
Chciałabym przekazać ci informacje że dzisiaj dowiedziałam się że najprawdopodobniej w Avonlea jest złoto. Do rodziny Cuthbert dołączyli dwóch współlokatorów. Są oni przekonani że w naszym miasteczku są wielkie rudy złota. Prawdą jest że narazie niezabardzo w to wierze ale jak dowiem się czegoś więcej to od razu do ciebie napisze. Chciałabym się również dowiedzieć czegoś o tym człowieku o którym pisałeś. Wydaje się być bardzo miły.  Możesz mi trochę opowiedzieć jak ci cie żyje na parowcu. Jestem strasznie ciekawa.
Twoja, Issy.

List starannie zapieczętowałam w kopertę. Nakleiłam piękny znaczek, podpisałam i zaniosłam rodzicom.

Mój, tylko mójWhere stories live. Discover now