4. Szczególne pożegnanie...

3 1 0
                                    

Wróciłam do domu. Od razu pobiegłam na łóżko. Wszyscy zauważyli że coś się stało i nie chodzi tu tyko o pogrzeb. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju.

- Proszę.- odpowiedziałam - O hej Scott- brat widocznie zauważył mój smutek gdyż byłam zalana łzami.

- Co się stało. Wyglądasz na naprawdę smutną.

- Nic takiego- składałam.

- Issy przecież widzę że coś jest na rzeczy.

- No dobra. Gilbert wyjeżdża. Nie wiadomo kiedy wróci.- w moich oczach pojawiło się jeszcze więcej łez. - Ale nie wiem co się dzieje bo nigdy się tak nie zachowywałam na wiadomość że ktoś wyjeżdża.

- Widzę co się kroi.- zaczął zd śmiechem Scott. - Zakochałaś się!

To co powiedział wyraźnie mnie zdziwiło. Ja zakochana? No nie wiem no w sumie może. Ale przecież teraz sobie nie poradzę. Bo jakby pomyśleć osoba w której jestem potencjalnie zakochana wyjechała w podróż i nie wiadomo czy wróci.

                                     ***

Gdy wstałam rano trochę smutna poszłam do szkoły. Gilbert miał pociąg o 8:15 a była za dziesięć ósma. Spotkałam się z Dianą Anią i Jane i ruszyliśmy w stronę szkoły. Po drodze opowiedziałam im o moim całym pożegnaniu z Gilbertem i co naprawdę do niego czuje.

- Iss to może idź teraz na peron i pożegnaj się z nim tak jak trzeba. Bo wyrzuty sumienia zjedzą cię w całości. - zaproponowala po chwili Jane.

- Ale ma pociąg za 25 minut. Już nie zdążę

- Jak się postarasz to zdążysz. Leć. - przerwała mi Diana.

Przytuliłam je i pobiegłam na stacje. Była godzina 8:09 wiec miałam jeszcze około 5 minut. Zauważyłam go jak był blisko wejścia do pociągu m.

- Gilbert!

- Iss! Co tu robisz.

- Przyszłam się pożegnać. Wyglada na to że dość długo się nie będziemy widzieć. Chciałam przeprosić jak czymś cie uraziłam wczoraj. Mam nadzieje że przeżyjesz świetną przygodę i bedziesz pisał do mnie listy.

- Nie uraziłaś mnie niczym Issy. Nie masz za co przepraszać. Oczywiście że będę do ciebie pisał. Obiecuje. O wszystkim co się wydarzy.

- Za 3 minuty odjeżdżamy- krzyczał pan stojący przy pociągu.- czas na ostatnie pożegnania.

Chwile trzymaliśmy kontakt wzrokowy. Jego piękne brązowe oczy. Mogłabym się w nie patrzeć całe dnie.
Gdy któreś znad przerwało tą czynność Gilbert wydawał się onieśmielony.

- Issabello. Kocham cie- powiedział i złączył nasze usta w niepewnym i delikatnym pocałunku.

- Ja ciebie też Gilbercie. - powiedziałam i odwzajemnilam czynność.

Łzy poleciały z moich pięknych niebieskich oczu. Chłopak, można by powiedzieć że mój położył dłoń na moim policzku o kciukiem wytarł spływającą kroplę.

- Będę tęsknił... - powiedział po czym wsiadł do pociągu.

- Ja tez- odpowiedziałam szeptem.

Odprowadziłam wzrokiem odjeżdżający środek transportu z moim chłopakiem w środku.

Mój, tylko mójWhere stories live. Discover now