EPILOG

1.8K 109 26
                                    

/Witajcie <3 Chętnych zachęcam do przeczytania kilku słów ode mnie - wyjątkowo, na końcu. 

W rozdziale pojawia się bardzo subtelny SMUT, mam nadzieję, że nikogo nie zgorszy :)/

Harry obserwował jak uczniowie w podskokach opuszczają bramy Hogwartu, parę razy prawie oberwał kilkoma niesfornymi bagażami, które lewitowały za swoimi właścicielami. Kilkoro uczniów z młodszych klas do niego pomachało z uśmiechem i biegło dalej za przyjaciółmi, by zagłębić się w dyskusjach dotyczących planów wakacyjnych oraz tego, co ich mamy przygotowały na kolację z okazji ich przybycia do domu.

Po hogwarckich błoniach niosły się radosne śmiechy, a gwar jaki panował wokół, dla wrażliwca, mógłby być nie do zniesienia. Młody Potter obserwował to z delikatnym uśmiechem i był wdzięczny, że może być ponownie świadkiem tego radosnego wydarzenia. Wiedział, że bez uczniów zamek będzie opustoszały, ale z drugiej strony, równie ciekawy.

Poczuł jak z tyłu obejmuje go drobne ciało, a kilka loków go połaskotało, przez co prychnął rozbawiony.

-Hej Miona.

Obrócił się i uściskał przyjaciółkę, a następnie zrobił to samo z Draco, który stał obok ze swoim firmowym uśmieszkiem, który już dawno przestał wzbudzać w kimkolwiek negatywne emocje.

Po chwili z daleka dobiegł do nich zgrzany Ron zaraz za Pansy, za którą latał od początku siódmego roku. Pansy okazała się być bardzo dobrą i lojalną koleżanką, która nie miała zbyt wielu znajomych, więc szybko przykleiła się do ich paczki, gdy spostrzegła, że Draco również się trzyma z Trio. Miała dość specyficzne poczucie humoru, ale najwyraźniej jej cięty język posłał strzałę kupidyna prosto w serce rudzielca.

Harry'ego cieszyło to, że jego przyjaciele są szczęśliwi, w głębi serca wiedział, że to dzięki temu, że koszmar się skończył i nie trzeba już na każdym kroku obawiać się o swoje życie i zamykać się na innych ludzi tylko dlatego, że otacza ich mroczniejsza aura. Wiedział też o tym, że Neville i Luna, którzy zdążyli się już z nim pożegnać i ulotnić, mają się ku sobie i chłopak planuje się jej oświadczyć.

Byli młodzi. Bardzo. Ale skoro czuli, że to jest to, czemu nie. Życie ich nauczyło, by brać z niego garściami póki mogą.

Uśmiechnął się delikatnie i przywitał się z Pansy oraz Ronem.

-Naprawdę tu zostajesz?-zapytała Hermiona i zaczesała włosy do tyłu, po czym się powachlowała dłonią. Tego roku było wyjątkowo gorąco i słonecznie.

-Tak, pomogę trochę Severusowi w przygotowaniach do nowego roku szkolnego. Dyrektor chciałby również żebyśmy przegadali kwestię mojej przyszłości. Czuję się dziwnie nie mając planu na siebie. Chciałbym tu zostać - zaśmiał się i podrapał po karku.

-Stary, uważaj żeby ten Nietoperz cię nie przeklął i nie zamienił w kamień - Ron wybałuszył oczy w udawanym strachu.

-Myślę, że gdyby spróbował, Harry by nie został mu dłużny i ustawił go do pionu - powiedziała Pansy z uniesioną brwią, przez co wszyscy się zaśmiali.

Hermiona się zarumieniła lekko, ale również się śmiała. Widać było gołym okiem, że jest o wiele bardziej wyluzowana, niż w momencie gdy się poznali.

-Miona, jak przygotowania do wyjazdu? - zapytał Potter, by nieco odejść od tematu niebezpiecznie zbliżającego się do jego nieistniejącego życia seksualnego. Snape w niektórych sprawach był bardzo uparty, a Harry musiał się z tym pogodzić i zaakceptować. Nie miał do niego żalu.

-Ah! Wspaniale, wszystko dopięte na ostatni guzik! Już nie mogę się doczekać! Zobaczę piramidy! - dziewczyna była widocznie podekscytowana, to miała być podróż życia dla niej i Draco. Nie wiedziała jeszcze tylko, że chłopak chce się oświadczyć na wakacjach. Matka Draco przemyca w swoim bagażu pierścionek zaręczynowy. A chłopak chce po cichu poprosić rodziców Hermiony o błogosławieństwo.

Chłopiec, który chciał kochać /SNARRY/Where stories live. Discover now