-Proszę, niech on się obudzi.- mówił do siebie.

-Karl, możemy przyjechać jutro. Chodź, pojedziemy do domu. Jutro masz szkołę i musisz się wyspać.- Szarooki jednak nie zamierzał się z tąd ruszać.

-Nigdzie nie idę! Rozumiesz, że moja miłość życia umiera!? W każdej chwili może umrzeć, a ja będę sobie spał! Zostaje tutaj.- powiedział i nadal patrzał na monitor. Nagle zaczęła się tam robić prosta linia. Karl wtedy już wiedział, że Nick'a serce przestało bić.

-lekarza!- krzyknął, a jakaś pielęgniarka od razu podbiegła do chłopaka.

-Nick umiera!- wykrzyczał i upadł na kolana zalewając się łzami. Strasza kobieta podbiegła do łóżka, przycisnęła przycisk i zaczęła reanimować chłopaka. Po chwili przybiegł lekarz i jeszcze jedna pielęgniarka.

Karl dusił się łzami, a Jimmy przytulił barta. Pomógł mu wstać i usadził go na krześle. Płakał, okropnie płakał. Starał się zaczerpnąć tlenu, którego nalge jakby zrobiło się mniej. W głowie miał tylko wizję umierającego chłopaka. Bał się, że go straci.

-Mamy go!- Wykrzyczał nagle lekarz z sali. Gdy wyszedł z pomieszczenia i zobaczył co się dzieje z Karlem podszedł do braci.

-Dać coś na uspokojenie?- zapytał się Jimmy'ego, a ten skinął głową. Po chwili gdzieś poszedł, a szatyn podał Karlowi butelkę z wodą. Młodszy od razu ja przyjął i zaczął łapczywie pić. Gdy oddał wodę bratu, ponownie zaczął szlochać.

-Nie idziesz jutro do szkoły.- oznajmił sztarszy z braci. Martwił się o Karla. Pierwszy raz widział go w aż tak fatalnym stanie. Nawet jak się głodował tak nie wyglądał. Po kilku minutach przyszedł lekarz i dał szarookiemu tabletkę. Ten od razu ją wziął i popił wodą by łatwiej było połknąć.

-Dziękuję.- powiedział zachrypniętym głosem. Po chwili spojrzał z powrotem przez szybę. Szybko się jednak odwrócił gdy zobaczył stan przyjaciela.

-Pojedziemy do domu. Chodź.- Karl po długich namowach barta się zgodził. Aktualnie zmierzali w stronę auta. Kiedy do niego wsiedli, zapadła cisza. Szarooki był zły na Jimmy'ego, że nie mógł zostać.

-Karl, nie obrażaj się. Wiem, że Nick by nie chciał, żebyś się tak zaniedbywał.- Karl tylko coś wymruczał i skinął głową. Gdy w końcu byli w domu, młodszy jak najszybciej starał się dotrzeć do pokoju. Wolał zostać teraz w tym szpitalu, niż słuchać tych jęków rodziców, które roznosiły się po domu.

Wszedł do pokoju i rzucił się na łóżko wybuchając płaczem. Walił w poduszki, tarzał się po łóżku, porozrzucał wszystkie książki i ubrania, a na końcu zaczął krzyczeć. Upadł na podłogę i się na niej położył. Znowu płakał. Po chwili do jego pokoju wszedł Jimmy. Podszedł do brata, usadził go sobie na kolana i mocno przytulił.

-Będzie dobrze, zobaczysz.- próbował jakkolwiek pocieszyć brata. Chciał, żeby ten poszedł spać i odpoczął. Wie jednak, że Karl tak łatwo nie zaśnie.

-Możesz wyjść? Chcę się przebrać.- Jimmy skinął głową i wyszedł. Karl wziął bluzę Nick'a, którą miał oddać miesiąc temu. Założył ją na siebie i do tego jakieś spodenki. Po chwili położył się na łóżku, a jego brat zapukał.

-Mogę wejść?

-Idę spać.- powiedział na tyle głośno, żeby Jimmy go usłyszał.

-Jakby co wołaj.- uprzedził go bart i poszedł do swojego pokoju. Karl za to nie zamierzał iść spać. Wziął swój telefon i przeglądał każdy film z Nickiem. Uśmiechał się, a coraz więcej łez spływało mu po policzkach. Potem przeszedł do zdjęć. Chciał mieć go przy sobie i móc się do niego przytulić. Wziął on po chwili plecak chłopaka i po przerzukaniu wyjął z niego monstera, oraz perfumy. Popsikał się zawartością szklanego pojemnika, po czym zaczął wąchać bluzę swojego przyjaciela.

-Pachnie Nickiem.- wyszeptał i otworzył monstera. Zaczął go powoli pić przeglądając zdjęcia z chłopakiem.

-Dlaczego Nickuś? Czemu to zrobiłeś?- mówił do siebie. Po chwili wziął kolejnego łyka napoju energetycznego.

-Czemu chciałeś mnie zostawić?- Z jego oczu ponownie wypłynęły łzy. Nie mógł się pogodzić z tym, że Nick chciał się zabić. Gdy wypił całego energetyka wyrzucił puszkę, którą uderzyła z wielkim hukiem o ścianę. Po chwili w pokoju zjawił się Jimmy. Podszedł do Karla i przytulił go.

-Miałeś wołać jak coś się dzieje.- powiedział i gładził go po plecach. Ten się w niego wtulił i płakał. Po godzinę zasnął, więc Jimmy położył go na łóżku i opatulił kołdrą, po czym wyszedł z pokoju.

Karl przebudził się w nocy z trzy razy, dusząc się łzami. Za każdym razem przychodził do niego brat i go uspokajał. Wiedział, że to musi być trudne dla pietnastolatka.

_________________
1238 słów

He is my home|Karlnap|Where stories live. Discover now