- Ty nie lubisz tańczyć? Przecież marzyłaś o tym
- Ale czy ja nie powinnam tańczyć dla siebie albo temu że to kocham? Przez niego zbrzydło mi się robić za primabalerinę
- I chcesz teraz by te siedem lat trudu poszło na marne? Wiesz ile by chciało umieć tyle co ty? Tylko sobie pomyśl ile taką sztuką możesz rozkochać w sobie osób.
- Wystarczy mi jeden
- Czy ja o czymś nie wiem Rose? - zaśmiała się Pani Killian - Ja rozumiem, że się prawie nie widzimy bo jeżdżę z tatą po różnych uroczystościach a ty siedzisz całe dnie na placu, ale żeby mamie nie powiedzieć, że ma się kogoś... no chyba, że.... Boka? Tak Rose? Widzę jak się czerwienisz
- Mamo! Przestań
- Porządny z niego chłopak. Takich to ze świecą szukać. Szkoda, że ojciec nie dostrzega takich rzeczy. Jemu to tylko pieniądze w głowie. To kiedy wyznał Ci miłość. Opowiedz jak to wszystko wyglądało.
- Nic mi nie mówił. Poprostu....
- Poprostu co?
- Powiedział to Nemeczkowi a on to mi... i od tamtego czasu czekam aż się ośmieli
- Mam nadzieję, że szybko nadejdzie ten moment. Warto mieć takich ludzi w rodzinie
- Mamo!
Pani Liliana zaczęła śmiać się radośnie.
- A jeżeli mówimy już o Boce to wiesz, że za dwa tygodnie są jego urodziny? Zastanawiałaś się co mu dasz?
- O Boże to już?! Który dzisiaj jest?
- Siódmy
- Kompletnie o tym zapomniałam a przecież w końcu to mój najlepszy przyjaciel. Nie wypada takich rzeczy zapominać...
- Masz jeszcze czas. Trzeba jeszcze uwzględnić przyjazd państwa Hitlerów
- Jeszcze oni! Nie będę siedziała przy jednym stole z nimi I uśmiechała się jakby nic się nie stało!
- Rozumiem ale... przyjeżdżają w pewnej sprawie, która również dotyczy i ciebie
- Mnie? A cóż to niby za sprawa?
Kobieta podeszła do portretu, na którym namalowana była ona z jej córką i mężem. Poprawiła go i obróciła się do Rose. Na jej twarzy zaczał pojawiać się smutek, który chciała zasłonić sztucznym uśmiechem.
- Idziesz dziś na Plac?
- Raczej tak
- To weź starsze ubrania jeżeli masz zamiar tarzać się w piasku.
- Ale Mamo...
Pani Killian wyszła z pokoju. Rose znowu została sama. Bardzo zastanawiały ją słowa mamy: ,,Przyjeżdżają w pewnej sprawie, która również dotyczy i ciebie". Wstała i podeszła do obrazu. Starała się domyśleć o co jej chodziło. Co tacy ludzie chcieliby od niej? Może odkryli że jest z Polski? A może chcą ją wysłać do obozu? A co jeśli ją wezmą do Berlina? Różne myśli zaczęły ją dręczyć. Wiedziała że jeżeli szybko nie dowie się sensu słów mamy i że jeżeli zostanie sama w pokoju z myślami, to zwariuje. Jedynym jak na razie rozwiązaniem dla niej by uwolnić się od nich, było pójście na Plac i wygadanie się Boce. Tak szybko jak potrafiła, przebrała się i już lada moment miała wyjść gdy przy drzwiach zatrzymały ją głosy prowadzonej rozmowy z będącego niedaleko biura jej taty:
YOU ARE READING
Chłopcy z Placu Broni ,,Plac a Parlament" cz. II
Historical FictionNiektórzy myślą, że życie córki prezydenta jest pełne swobody i przepychu. Niestety nie zawsze tak jest _______________ Druga część ,,Chłopców z Placu Broni" jest jedną z najdłuższych i dość skomplikowanych części z tej serii. Życie w parlamencie a...
𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓘
Start from the beginning