3 Na pewno świetnie się bawi na mojej umywalce.

21 2 0
                                    

Bella trajkotała, jak katarynka o swoich sposobach na łamiące się paznokcie, a ja próbowałem robić pracę domową z matematyki. Ale nie mogłem się skupić ani na liczbach, ani na olejkach rycynowych, bo jedyne o czym myślałem, to tyłek mojej byłej w Levisach. Stała tyłem do naszego stolika przy ladzie bibliotekarki, rozmawiając z kobietą. 

Chodzenie z nią do jednego liceum było naszym marzeniem jak byliśmy dzieciakami - tak, naszym. Wspólne podjeżdżanie samochodem, ona miała być cheerleaderką, ja miałem grać w drużynie. Wszystko było jak sobie wymarzyliśmy, tylko że dla każdego z nas z osobna. Realia się zmieniły.

-To co Blake? Widzimy się dziś wieczorem?- usłyszałem Bellę, która pakowała torbę. Uśmiechnąłem się i zmusiłem do oderwania wzroku od pośladków w jasnych jeansach.

-Ta, czemu nie. Będę po treningu.

-Mogę zabrać się z tobą? Nasz trening się kończy kilkanaście minut przed waszym.

Pokiwałem głową na znak zgody. Blondynka ucieszyła się, jak dzieciak i pocałowała mnie w policzek.

-To do zobaczenia później! -powiedziała głośniej i odeszła.

-Hmm... Chyba jesteście dość blisko. Idziecie do kina, a może na wspólny wypad na basen? -odwróciłem szybko głowę w stronę, z której dobiegał głos. Veronica usadowiła się przy stoliku obok mojego, z prawej strony. Miała dwa dobierane warkocze. Wiedziałem, że od podstawówki uwielbiała tę fryzurę do tego stopnia, że ciocia Rachel musiała poinstruować męża jak ją robić, bo traciła cierpliwość do robienia jej codziennie.

-Dobre żarty. Idziemy się ruchać.

Skrzywiła się w udawanym obrzydzeniu.

-Fuj, obrzydliwe. Takie niegrzeczne rzeczy dla dorosłych, a wy tak po prostu...

Zaśmiałem się cicho i spojrzałem na książki na jej blacie. Przed nią leżała dobrze mi znana książka w zielonej oprawie - repetytorium matematyczne.

-Masz problem z matematyką? - zapytałem zanim zdążyłem się ugryźć w język. Przez nasze poprawienie relacji zacząłem się zapominać. Nie powinienem być dla niej miły, nie po tym jak puściła się z połową imprezy. Nie po tym, jak cała szkoła wiedziała o tym, jaką mamy relację.

-Taa... - westchnęła cicho i rozejrzała się po sali.- Wiesz jaka kiepska jestem ze ścisłych przedmiotów. Biologia też w ogóle mi nie idzie, a gość się na mnie totalnie uwziął.

-Tatusia na pewno stać na korepetycje dla jego księżniczki -odpowiedziałem, starając się ochłodzić ton. Jej brwi zmarszczyły się, a oczy utonęły w książce.

Do biblioteki wszedł Jed z zarzuconą ręką na ramieniu Gwen. Para spojrzała na nas ze zdezorientowaniem i stanęła między naszymi stolikami.

-Wy dwoje sami tak blisko siebie? To prawie że niebezpieczne -zaśmiał się Jed, a jego dziewczyna zachichotała, szturchając go.

-Taa, Veronica przysłuchiwała się, jak umawiam się z Bellą. Lekcji flirtu nigdy za wiele -odpowiedziałem i kątek oka zerknąłem na moją ex. Trzymała mocno ołówek, a wzrok miała wbity w książkę.

-Myślisz, że ona potrzebuje lekcji od kogokolwiek a już szczególnie od tej plastikowej debilki? -warknęła Gwen, siadając koło przyjaciółki i wyjmując książkę do angielskiego. Jed przysiadł się do mnie.

-Mógłbyś się czasem ugryźć w język -szepnął mi przyjaciel.

-Ona mogła trzymać majtki na tyłku.

W tym momencie usłyszałem, jak ktoś z hukiem zamyka książkę i wstaje z krzesła. To była Veronica z zaszklonymi oczami. Wzięła swoje rzeczy, nawet nie chowając ich do torby i prawie wybiegła z pomieszczenia. Gwen spojrzała na mnie gniewnie.

Jutro będziemy szczęśliwsiOnde histórias criam vida. Descubra agora