KRYSTIAN
Dziś w klasie zrobiliśmy Mikołajki. Przygotowaliśmy krzesło i poszukaliśmy po sali kto by mógł zostać Św. Mikołajem. Dlatego że każdy z chłopaków miał szczupłą sylwetkę to wybrałem na chybił trafił. Wylosowałem Marcina.
- Marcin siadaj.
- Chyba Mikołaju. - zaśmiała się Natalia.
- No właśnie, proszę Pana.
- Dobrze. Usiądź Święty Mikołaju.
- Dobrze... To kogo tu mamy?... Artur Penkarczyk.
- A nie jest Pan Święty Mikołaju za chudy? I gdzie Pan podział brodę? - zapytał Artur gdy był przy naszym klasowym Mikołaju.
- Brodę zgoliłem, bo się na niej już przewracałem. A schudłem, przez panią Mikołajową. - na ostatnie słowa Marcin poruszał brwiami w stronę Karoliny Sasnek, a cała klasa zaczęła gwizdać.
- No dobrze. To dostanę prezent?
- A byłeś grzeczny?
- Hmmm... A o jaką grzeczność chodzi? - cała klasa wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
- Dobra. Już się uspokójcie, bo skończą się Mikołajki. - zagroziłem, chociaż było to śmieszne zachowanie i sam zacząłem się śmiać z nimi.
- Ale inaczej będzie nudno.- powiedziała Natalia.
- Przynajmniej trochę przystopujcie. - odparłem.
- No, dobrze. Tak byłem grzeczny.
- Proszę... Teraz...O. A to dla mnie. To teraz... nasz Pan wychowawca. Był Pan grzeczny?
- Tak. A Wy jak sądzicie. - zapytałem klasy. Wszyscy mi przytaknęli. A ja odebrałem prezent od Marcina.
- Teraz Karolina Sasnek. A Ty byłaś grzeczna Pani Mikołajowo? - pocałował ją w dłoń i mrugną do niej.
- Pewnie.
- Okej. Izka, mam coś dla Ciebie. Ty z tego co pamiętam byłaś grzeczna.
- Tak, byłam.
- To trzymaj. - Iza odebrała swój prezent, a ja obejrzałem swój prezent tak jak i reszta klasy po daniu wszystkim prezentów. Ja dostałem perfumy, bransoletkę (oczywiście męską) skórzaną czarną z napisem "Where there's a will there's way" i czekoladę Schogetten. Aha i jeszcze karteczka z której czytał Marcin "Jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa do końca i będzie trwała do końca życia" Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, powiedziałem klasie że mogą już wychodzić. Jednak gdy pakowałem już rzeczy wraz z moim prezentem...
- Krystian...?
- Nie mówc... - gdy spojrzałem kto się odezwał od razu uznałem że nie ma sensu kończyć zdania. - Cześć. Coś się stało?
- Tak i nie. Chcę Ci podziękować. Kupiłeś mi moje ulubione perfumy, bardzo ładny zestaw kolczyków z naszyjnikiem, bransoletką, pierścionkiem i czekoladę.
- A skąd niby wiesz że to ja jestem Twoim Mikołajem?
- Po pierwsze spoglądałeś na mnie na lekcji z zaciekawieniem gdy dostałam swój prezent, a po drugie widziałam odrobinę jak byłeś w Rossmann'ie.
- To mogłem od razu odłożyć i zamienić.
- Przestać. Prezent jest super. Bardzo Ci dziękuję. A Tobie jak się podoba prezent ode mnie?
- To od Ciebie? - uśmiechnąłem się do Niej.
- Przestań. Nie udawaj. Wiem że wiedziałeś.