Rozdział VII

2.9K 136 6
                                    

KRYSTIAN

Dziś w klasie zrobiliśmy Mikołajki. Przygotowaliśmy krzesło i poszukaliśmy po sali kto by mógł zostać Św. Mikołajem. Dlatego że każdy z chłopaków miał szczupłą sylwetkę to wybrałem na chybił trafił. Wylosowałem Marcina.

- Marcin siadaj.

- Chyba Mikołaju. - zaśmiała się Natalia.

- No właśnie, proszę Pana.

- Dobrze. Usiądź Święty Mikołaju.

- Dobrze... To kogo tu mamy?... Artur Penkarczyk.

- A nie jest Pan Święty Mikołaju za chudy? I gdzie Pan podział brodę? - zapytał Artur gdy był przy naszym klasowym Mikołaju.

- Brodę zgoliłem, bo się na niej już przewracałem. A schudłem, przez panią Mikołajową. - na ostatnie słowa Marcin poruszał brwiami w stronę Karoliny Sasnek, a cała klasa zaczęła gwizdać.

- No dobrze. To dostanę prezent?

- A byłeś grzeczny?

- Hmmm... A o jaką grzeczność chodzi? - cała klasa wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.

- Dobra. Już się uspokójcie, bo skończą się Mikołajki. - zagroziłem, chociaż było to śmieszne zachowanie i sam zacząłem się śmiać z nimi.

- Ale inaczej będzie nudno.- powiedziała Natalia.

- Przynajmniej trochę przystopujcie. - odparłem.

- No, dobrze. Tak byłem grzeczny.

- Proszę... Teraz...O. A to dla mnie. To teraz... nasz Pan wychowawca. Był Pan grzeczny?

- Tak. A Wy jak sądzicie. - zapytałem klasy. Wszyscy mi przytaknęli. A ja odebrałem prezent od Marcina.

- Teraz Karolina Sasnek. A Ty byłaś grzeczna Pani Mikołajowo? - pocałował ją w dłoń i mrugną do niej.

- Pewnie.

- Okej. Izka, mam coś dla Ciebie. Ty z tego co pamiętam byłaś grzeczna.

- Tak, byłam.

- To trzymaj. - Iza odebrała swój prezent, a ja obejrzałem swój prezent tak jak i reszta klasy po daniu wszystkim prezentów. Ja dostałem perfumy, bransoletkę (oczywiście męską) skórzaną czarną z napisem "Where there's a will there's way" i czekoladę Schogetten. Aha i jeszcze karteczka z której czytał Marcin "Jeśli miłość jest prawdziwa to przetrwa do końca i będzie trwała do końca życia" Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, powiedziałem klasie że mogą już wychodzić. Jednak gdy pakowałem już rzeczy wraz z moim prezentem...

- Krystian...?

- Nie mówc... - gdy spojrzałem kto się odezwał od razu uznałem że nie ma sensu kończyć zdania. - Cześć. Coś się stało?

- Tak i nie. Chcę Ci podziękować. Kupiłeś mi moje ulubione perfumy, bardzo ładny zestaw kolczyków z naszyjnikiem, bransoletką, pierścionkiem i czekoladę.

- A skąd niby wiesz że to ja jestem Twoim Mikołajem?

- Po pierwsze spoglądałeś na mnie na lekcji z zaciekawieniem gdy dostałam swój prezent, a po drugie widziałam odrobinę jak byłeś w Rossmann'ie.

- To mogłem od razu odłożyć i zamienić.

- Przestać. Prezent jest super. Bardzo Ci dziękuję. A Tobie jak się podoba prezent ode mnie?

- To od Ciebie? - uśmiechnąłem się do Niej.

- Przestań. Nie udawaj. Wiem że wiedziałeś.

Nauczyciel zakochany w swojej uczennicy?Where stories live. Discover now