Rozdział pierwszy...

1.6K 97 7
                                    

Leżę. W tle gra muzyka. Nawet nie wiem jaka. Słyszę tylko smutną melodię. Bo radosnych już nie potrafię słuchać. Kiedy mówią: "ciesz się życiem", ja tylko lekko kręcę głową ze smutkiem na twarzy. Nie potrafię.

Dzwoni telefon. Nie odbieram. Słyszę dźwięk wiadomości z facebook'a. Nie czytam jej. Nie mam siły. Zostały mi one odebrane.

Po chwili z dołu dochodzi do mnie dźwięk dzwonka. I znany mi głos.

-Dzień dobry, jest Lucy?

-Jest. U siebie na górze. - i zmartwiony głos mojej mamy. Pewnie ma nadzieję, że osoba, która przed chwilą przyszła, pomoże mi. Naiwna...

Powolne kroki na schodach. I płukanie do drzwi.

-Halo? Lu? - Mary, moja przyjaciółka, weszła do pokoju. - Co jest? Ej?

Podeszła do łóżka i kucnęła.

-Wszyscy się o ciebie martwią.

Co mi da ich martwienie się?

-Dlaczego? Coś się stało?

Nadal brak odzewu z mojej strony.

-Kiedy to się zaczęło? Proszę, powiedz mi. Chcemy ci pomóc.

Pomóc? Eh... Chyba już nic nie da się zrobić.

Ale nadal nic nie powiedziałam.

Telefon znowu zadzwonił. Mary wstała i odebrała.

-Halo? Mike?... Nie, nadal nic. W ogóle się nie odzywa... Okej, okej. Jak coś, to dam ci znać... No cześć.

Rozłączyła się. Odłożyła telefon. Kątem oka zauważyłam, że wzięła do ręki mój pamiętnik. Kiedyś bym krzyczała, żeby go odłożyła. Dzisiaj - było mi to obojętne. Jak wiele innych rzeczy.
Nie czytała każdego wpisu po kolei. Przerzucała tylko kartki, by po chwili go odłożyć.
Ponownie kucnęła przy mnie. Zamknęłam oczy.
-Lu, powiedz mi, kiedy to się zaczęło. - brak odpowiedzi z mojej strony. - Lu! Spójrz na mnie.
Otworzyłam oczy i przeniosłam wzrok na zielone oczy przyjaciółki.
-Kiedy? - jej oczy, owszem, wyrażały zmartwienie. Ale jakoś średnio mnie to obchodziło. Zamknęłam oczy ponownie.
Mary prychnęła tylko i pokręciła głową.
-Zadzwoń do mnie, jak tylko będziesz w stanie cokolwiek zrobić.
W jej głosie nie było kpiny.
Wyszła z pokoju i zeszła na dół. Słyszałam jak rozmawia z moją mamą. A ja? Ja podjęłam próby uśnięcia. I udało mi się...
************************
Mamy pierwszy rozdział. Yaaay! Mam szczerą nadzieję, że pisanie tego opowiadania przyjdzie mi z większą łatwością. Więc proszę o jak najwięcej gwiazdek i komentarzy na zmotywowanje mnie ;)

ZłamanaWhere stories live. Discover now